Rozdział 22: Co dalej?

17 4 0
                                    

Patrol się rozpoczął, było dosyć chłodno więc chciał wstąpić do pierwszej lepszej kawiarni, ale przypomniał sobie o planowanym spotkaniu z Red Riotem.

Dlatego wytrzymał jeszcze trochę i kupił dwie kawy parę przecznic dalej.

W końcu udało im się zgrać i spotkali się na jednym z dachów wieżowca.

"Kawa, może być już trochę zimna" mówi podając ją Eijiro.

Ten dziękuje i znów zaczyna przepraszać za to jak wyszło z imprezą.

"Jeśli chcesz bym ci wybaczył musisz udzielić mi rady" stawia ultimatum.

Czerwonowłosy chłopak wygląda na zainteresowanego i zachęca do kontynuacji.

"Chodzi o De-Izuku" wdycha biorąc łyk już trochę chłodnej kawy.

Kirishima szeroko otwiera oczy, chce się dowiedzieć więcej.

"Uff dobra zacznę od początku. Więc przyjechała do miasta na miesiąc, tak jakoś wyszło, że przytrzymała się u mnie, ale jest haczyk... ma chłopaka" mówi na jedynym wydechu.

Czuł się idiotycznie. Nie należy do typów, który się żali, i biadoli.
Rozmówca powoli pokiwa głową.

"Poznałem go, Rody, wydawał się całkiem w porządku, ale do czego zmierzasz?"

"Chcę ją odzyskać" nastaje cisza.

Red Riot najwyraźniej nie wie co ma odpowiedzieć. Znał sytuację, Bakugo nawet pod koniec U.A. gdy za dużo wypił mówił tylko o tym jak bardzo mu jej brakuje.

Jednak nie był przygotowany na taką bezpośredniość ze strony swojego przyjaciela.

"Co mam zrobić?" Bakugo był zdesperowany, tak cholernie mu zależało.

"Co ja mam ci powiedzieć stary? Bądź miły, dziewczyny lubią jak się je słucha, nie bądź zbyt nachalny, komplementuj, ale tylko gdy w pobliżu nie ma /jej/ chłopaka" zaczyna wyliczać. Bakugo słucha uważnie.

"To wystarczy?" Pyta nieśmiało. Czuł się jak głupio zakochany gimnazjalista.

"Nie dowiesz się jak nie spróbujesz, ale nikt nie będzie mówił, że ją odzyskasz" Kirishima wzruszył ramionami.

Katsuki zwiesił wzrok.

"On nawet nie lubi bohaterów" wzdycha.

Red Riot wygląda na zaskoczonego tym faktem, ale nic nie odpowiada. Siedzą tak w milczeniu.

W końcu Eijiro wstaje, klepie go po ramieniu i prosi by informował go na bieżąco. Odchodzi.

Zostaje sam, wzdychając i spogląda na zegarek. Jego przerwa już dawno dobiegła końca.

Ostatnio za bardzo zaniedbywał obowiązki bohatera. Wyrzuca opakowania po kawie i rusza w stronę centrum.

W ciągu dnia nie działo się za wiele. Mijało południe planował wstąpić przekąsić coś na szybko gdy słyszy krzyk dobiegający od strony galerii handlowej.

W swojej słuchawce dostaje informacje o złoczyńcy siejącym spustoszenie. Kiedy dociera na miejsce okazuje się być pierwszym więc musi szybko ocenić sytuację.

Złol ze zwykłą indywidualnością powiększającą demoluje ściany jednak musi być tam ktoś jeszcze, ponieważ podłoże pęka oraz chwieje się jak przy trzęsieniu ziemi.

Trzeba było wpierw pozbyć się tego drugiego, ale nie miał pojęcia w jaki sposób. Dlatego rusza na jedynego widocznego złoczyńcę.

Ludzie na szczęście się wycofywali, a ratownicy powoli przybywali więc mógł się skupić na jednym zadaniu.

Używając eksplozji w mgnieniu oka pojawia się przed przeciwnikiem. Wykorzystuje jego powolne ruchy i powala na ziemię.

Zderzenie było wystarczające by stracił przytomność. Jeden problem z głowy, ale wciąż pozostawał kłopot z trzęsieniem ziemi.

W słuchawce słyszy, że Lemilion jest już w drodze, a on musi zająć się cywilami, którym nie udało się uciec.

Próbuje nasłuchiwać jakichkolwiek nawoływań kiedy dostrzega Urarakę w cywilnych poszarpanych ubraniach całą w kurzu.

"Bakugo jak dobrze! Musisz mi pomóc, tam są ludzie. Nie jestem w stanie unieść całego gruzu więc musisz go trochę wysadzić. Szybko!"

Stara się ustać na nogach co nie jest takie proste przez wstrząsy. Kiedy tylko udaje jej się złapać równowagę rusza do wcześniej wspomnianego miejsca. Oczywiście podąża za nią.

Wyglądało tak jakby jakaś mniejsza cukiernia całkowicie się zawaliła. Dziewczyna wskazuje o jakie odłamy jej chodziło. Zabiera się do roboty.

Dzięki latom trenigów w U.A. byli zgrani i akcja przeszła dosyć sprawnie. Pojawiają się sanitariusze i zaczynają pomagać ludziom wyjść z potrzasku.

Już chce iść pomóc gdzieś gdzie jest bardziej potrzebny gdy w jego uszach rozlega się krzyk, który przeszywa go aż do szpiku kości. Odwraca się i widzi Deku, całą zakurzoną i we krwi szarpie się nieznacznie z jakimś sanitariuszem.

"On tam jest on wciąż tam jest" płacze próbując pobiec ku gruzom.

Bakugo w ułamku sekundy zrozumiał o co chodzi. Kiedy Uraraka podbiegła by ją uspokoić on ruszył do miejsca ku któremu tak bardzo próbowała się wyrwać.

Stara się uważać na każdy element, który detonuje, ale liczyła się każda sekunda. Odkrywa resztki kafelków oraz kawałki białej ceramiki - pewnie łazienka.

Zauważa bladą rękę wystającą spomiędzy gruzów i delikatnie odkopuje starszego mężczyznę. Jest nieprzytomny, delikatnie odkłada go w bezpiecznym miejscu - kątem oka dostrzega biegnących sanitariuszy w jego stronę, ale on szuka dalej.

W końcu odnajduje Rody'ego leżącego pod czymś co wyglądało jak drzwi od kabiny, jego ptaszka nie było nigdzie w pobliżu. Puls ledwo wyczuwalny.

Więc bierze go na ręce i rusza ku najbliższemu punktu medycznemu.

Bohater numer jeden chyba już ogarnął sytuację bo trzęsienie ziemi ustało. Pojawiło się więcej bohaterów i zaczęli sprzątać bałagan.

Powoli odkłada nieruchomego chłopaka by zacząć rozglądać się za Deku.

/czy była bezpieczna?/

Dostrzega Uravity rozmawiającą z jakimiś sanitariuszami. Podchodzi kiedy dziewczyna zostaje sama, otrzymuje jasny uśmiech.

"Świetna robota, już po wszystkim" chwali go otrzepując ręce.

"Gdzie jest Deku?"

To jest jedyne o czym może myśleć. Krzywi się po czym cedzi przez zęby, że jest bezpieczna.

Nie podobała mu się ta nagła zmiana. Policzki zawsze podczas akcji zachowywała się profesjonalnie, dobrze dogadywali się w walce jak i akcjach ratunkowych jednak gdzieś tak od drugiej klasy jeśli chodzi o sprawy prywatne była do niego zdystansowana.

Nie rozumiał tego.

"Możesz wrócić do swoich obowiązków" mówi chłodno po czym już chce go minąć, ale chwyta ją za nadgarstek.

Ma dosyć domysłów, chce by wyjaśniła mu czym zasłużył sobie na taką obojętność.

/ czemu akurat teraz zaczęło go to tak bardzo uwierać?/

"O co ci do cholery chodzi? Czy ja ci coś kvrwa zrobiłem?" Starał się by jego głos nie był napięty. Powoli uwolnia się z jego uścisku.

"Mnie nic nie zrobiłeś" rozwleka każde słowo.

I wtedy do niego dociera. Pod koniec pierwszej klasy zerwał z nerdem. Pamiętał jakie były zżyte ze sobą.

Pewnie dzieliły ze sobą każdą troskę. To oczywiste, że miała prawo go nienawidzić. Sam miał pełne prawo się nienawidzić.

Pomimo wiatru w oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz