Rozdział 11: Wizyta

33 4 0
                                    

Obudziła się w białym pokoju z zabandażowanymi rękoma. Rozejrzała się dookoła i zdała sobie sprawę, że jest w szpitalnym łóżku. Próbowała poskładać w pamięci ostatnie wydarzenia.

Mogła przypomnieć sobie tylko przeszywający ból, a potem nic. Odetchnęła głęboko i spróbowała poruszyć rękoma.
Ból.
Syknęła po czym chciała delikatnie się podnieść. Bezskutecznie.

Wtem usłyszała otwieranie drzwi, w których pojawił się lekarz. Spojrzał na nią i zaczął zadawać różne pytania o jej samopoczucie po czym sam zaczął ją informować o tym co się wydarzyło.

Później tłumaczył coś o pękniętych kościach i małych odłamkach w mięśniach. Coś o operacji i bliznach. Nie była w stanie się skupić na tych wszystkich skomplikowanych opisach przez jakie operacje przeszła.
-Tak więc do paru dni i powinnaś znów mieć pełną władzę w rękach- uśmiechnął się i zwrócił do swojej teczki na której coś zapisywał.

Pare dni? Takie poważne uszkodzenie i po paru dniach ma być wszystko w porządku? Przypomniała sobie, że istnieją quirki lecznicze więc zdecydowała się nie dopytywać o szczegóły. Po chwili została sama. Nie trwało to długo nim zaczęła się nudzić.

Jako iż nie mogła używać telefonu, nie miała nic do roboty. Dlatego leżała i gapiła się w biały sufit.

Usłyszała zgiełk na korytarzu, po chwili dowiedziała się kto jest jego przyczyną. Jej mama wpadła do sali jak tajfun. Była cała roztrzęsiona.
-Hej mamo wszystko dobrze?- Została przyduszona w niedźwiedzim uścisku.
- Tak się bałam! Nigdy więcej mi tego nie rób- łkała i przytulała ją coraz mocniej. Nareszcie doszła do siebie i usiadła obok łóżka. Izuku wypytywała o ostatnie wydarzenia bo chciała być na bieżąco. Poprosiła by napisała do Lero z prośbą o odesłanie lekcji.

Porozmawiały jeszcze o różnych błahostkach i Inko obiecała przynieść jej niezbędne rzeczy. Wieczorem zasnęła i obudziła się na kontrolę. Rano mama przyniosła jej rzeczy po czym musiała iść do pracy.

W ciągu dnia czas ciągnął się niemiłosiernie. Czasami przychodziły pielęgniarki i to były jedne z ciekawszych momentów. Gdzieś koło południa rozległo się pukanie i wszedł Lero. Absolutnie się go tu nie spodziewała. Bo skąd miałby wiedzieć co się stało, albo gdzie leży? Jednak zamiast ładnego powitania wyrwało się jej.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem? Chłopak zachichotał i usiadł obok łóżka.
-Dobry dziennikarz nie zdradza swoich sekretów- uśmiechnął się po czym wyjął kilka zeszytów.
-Więc pewnie jesteś ciekawa co cię ominęło, albo jak wyglądal nasz projekt
Zamarła. Przecież dziś mieli prezentować swój artykuł.

Przełknęła ślinę i spojrzała na niego z przerażeniem. Dostrzegł jej skonfundowanie.
-Nie no wyluzuj, ze względu na specyficzne okoliczności przełożyli nam na następny tydzień- wyjaśnił obserwując jak jej wyraz twarzy się rozluźnia.

Następnie wywiązała się luźna rozmowa. Słuchała z największą uwagą i wypytywała o szczegóły dotyczące lekcji. Minęło już trochę czasu i Lero musiał się zbierać. Pod wieczór jeszcze przyszła jej mama więc tak minął kolejny dzień.

Następny był bardzo podobny do poprzedniego. Rano wizyta mamy, po popołudniu przyszedł Lero chociaż tym razem zabrali się za lekcje na tyle na ile było to możliwe.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi i do środka weszła klasa 1A co ją zaskoczyło bardzo pozytywnie. Wśród osób nie zauważyła Momo i Bakugo.
-Przynieśliśmy melona- wykrzyknął radośnie Mineta po czym kwaśno spojrzał na chłopaka siedzącego za jej łóżkiem.

Nastała niezręczna cisza, którą Izuku szybko przerwała przedstawiając wszystkich sobie nawzajem.
Więc To /twój/ chłopak?- Zaćwierkała radośnie Ochaco. Zarumieniła się nieznacznie po czym zaczęła gorączkowo tłumaczyć, że to kolega z klasy z którym aktualnie pracowali nad pracą domową.

Uraraka nie wyglądała na przekonaną. Niebieskowłosy odchrząknął po czym powiedział, że zaczeka na korytarzu dając im czas by mogli ze sobą porozmawiać. Shoto odprowadził go podejrzliwym wzrokiem.

Izuku zaczęła wypytywać o to dlaczego tu są i dowiedziała się że leży tu też Momo więc postanowili odwiedzić ich dwójkę. Temat zszedł na miniony obóz, a potem na ich treningi. Powiedzieli jej ile mogli i sami zaczęli dopytywać jak do tego doszło, że wylądowała w szpitalu. Pewna część jej chciała zapytać się gdzie jest Kacchan jednak ostatecznie się powstrzymała.

Rozmawiali, żartowali aż przyszedł czas by się zbierać, mieli jeszcze przecież odwiedzić Yaoyoruzu. Uraraka obiecała, że wraz z Shoto odwiedzą ją jeszcze jutro po czym minęli się w drzwiach z Lero.
-Nie wiedziałem, że tak się zaprzyjaźniłaś z klasą na UA- Powiedział zamykając drzwi.
Wzruszyła ramionami na tyle na ile było to możliwe i opowiedziała o festiwalu sportowym, a potem o tym jak zaprosili ją do swojego internatu.
Wyglądał na naprawdę zainteresowanego.

Na zewnątrz zaczęło się ściemniać więc zaczął pakować się do wyjścia. Ostrzegł, że jutro nie będzie mógł przyjść ze względu na rodzinne spotkanie. Podziękowała mu gorąco za dziś i się pożegnali. Została sama z myślą o tym jakich ma fantastycznych przyjaciół. Nie chciała tego stracić.

Klasa 1A uzyskała zgodę od wychowawcy na złożenie wizyty w szpitalu właśnie się wybierali. Kirishima rozejrzał się i nigdzie nie był w stanie dosztrzec Bakugo. Udał się do jego dormitorium, zapukał na co odpowiedziała mu cisza.
-Bakubro wiem, że tam jesteś. Chodź, właśnie się wybieramy do Yaomomo- wiedział, że go słucha bo usłyszał szuranie krzesła. Po chwili ozwał się głos.
-Nigdzie się nie wybieram- odburknął nawet nie otwierając drzwi. Eijiro westchnął po czym spróbował go jeszcze raz przekonać, bezskutecznie. Dostał wiadomość od Miny więc odpuścił i zszedł na dół. Katsuki został sam w internacie.

Znów uderzył w worek treningowy. Nie mógł tam pójść. Nie był gotowy. To było takie głupie. Sam nie wiedział co chce osiągnąć lub czy chce coś zmienić. Przez cały ten czas próbował uporządkować swoje uczucia, ale nie był w stanie. Kiedy tylko dopuszczał do siebie myśl, że mógłby z nią porozmawiać po ludzku pojawiało się mnóstwo wątpliwości.

Więc odpuszczał tylko po to by znów poczuć te głupie ukłucie w klatce piersiowej. Jak się tego pozbyć? W pojedynczych chwilach myślał, że został uderzony dziwactwem i liczył, że to zniknie. Niestety. Kolejne uderzenie potem jeszcze jedno. W końcu sapnął, wziął swoją torbę na trening i poszedł na salę.

Kolejny dzień prawie nie różnił się od poprzedniego poza tym, że koło południa przyszli Lida, Shoto i Uraraka.
-Jak tam nasza chora pacjentka?- Zaćwierkała radośnie Ochaco siadając na łóżku kiedy Lida zmykał drzwi, a Shoto przysuwał krzesła. Izuku uśmiechnęła się pogodnie i delikatnie uniosła ręce.
-Wciąż nie mogę nimi zbytnio ruszać, ale już za parę dni ma być wszystko okej, a jak u was? I co u Yaomomo?- Zaczęła wypytywać.

Lida rzeczowo odpowiedział, że ich koleżanka ma się lepiej, ale o sytuacji w szkole nie są upoważnieni rozpowiadać na co Uraraka tylko przewróciła oczami.
-Teraz lepiej ty nam opowiadaj co to za ciacho było wczoraj u ciebie? To twój chłopak?- Na to pytanie Shoto jakby się spiął, ale z jego stoicką postawą było to wręcz nie zauważalne.

Zielonka zarumieniła się po czym chciała zasłonić twarz rękoma, ale bezskutecznie.
-Nie, skąd ten pomysł, to tylko kolega z klasy, pomagał mi z lekcjami - zacząła mamrotać odmawiając kontaktu wzrokowego. Uravity nie była zadowolona z tej odpowiedzi, ale nie drążyła. Deku jako dociekliwy dziennikarz dopytywała o ich postęp w rozwijaniu indywidualności.

Chętnie opowiadali jakie poczynili postępy w rozwoju i nad czym jeszcze pracują. Mała cząstka jej chciała zapytać o Kacchana. Czy wszystko z nim w porządku? Bo wczoraj się nie pojawił. Jednak jej cała reszta beształa ją za to, że w ogóle się nim przejmuje.

To było oczywiste, nie chciał mieć nic wspólnego z kimś kto nie ma indywidualności. Dał to bardzo jasno do zrozumienia. Nie było sensu rozdrapywać starych ran. Dlatego wróciła myślami do przyjaciół i ich tyrady na temat ligi złoczyńców.

Pomimo wiatru w oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz