Rozdział 12:Czy to nie jest zwykła gra na uczuciach?

32 3 3
                                    

Kuracja przebiegła pomyślnie więc już następnego dnia zdjęto jej wszystkie opatrunki i została wypisana. Inko nie posiadała się z radości. Oczywiście dostała mnóstwo repremend oraz pouczeń, ale tylko kiwała głową. Mając sprawne ręce w końcu mogła użyć telefonu, a no i jeszcze odrobić zaległe lekcje, ale to później.

Najpierw weszła na swoją platformę i napisała do User123. Wyjaśniła mu swoją nieobecność. Czuła się trochę winna, że po raz kolejny zniknęła bez słowa.

Zagryzła wargę. A co jeśli już nie chce z nią pisać? Co jeśli zapomniał? A może nie ma czasu? Miała milion myśli na sekundę. Nawet nie zauważyła kiedy nerwowo zaczęła stukać ołówkiem o biurko. Wiadomość wciąż nie odczytana, musiała wyjąć ołówek z buzi bo w jakiś magiczny sposób się tam znalazł. Wzięła głęboki oddech.

Przecież nie każdy ma czas 24/7 pewnie miał jakieś zajęcia. Zdecydowała się na prysznic, w końcu mogła się sama wykąpać i to we własnym domu. Po krótkiej toalecie i chwyceniu kilku kanapek wróciła do pokoju. Odpowiedzi wciąż nie było.

Odszedł jej cały apetyt. Ze znużeniem zaczęła przeglądać najnowsze wieści ze świata bohaterów. Zwykle poprawiało jej to humor szczególnie jak była wzmianka o All Might, jednak teraz robiła to bez większej pasji.

Nagle przyszło powiadomienie, a ona mało nie upuściła telefonu. To była wiadomość zwrotna! Z nadzieją otworzyła konwersację i znalazła
'Spoko, mam nadzieję że czujesz się lepiej'
Nie zastanawiała się nad głębszym sensem wiadomości tylko zacząła wystukiwać pytania.

Oczywiście nie na wszystkie dostała odpowiedź, ale starała się tym nie przejmować. Zanim się obejrzała było już popołudnie, a musiała jeszcze zajść do Lero. Pożegnała się, szybko przepakowała książki i wyszła. Zdumiewało ją to, że zawsze to ona kończyła rozmowę. Czy on naprawdę miał tyle wolnego czasu?

Przez ostatnie dni było spore zamieszanie; zakładanie nowych zabezpieczeń, szukanie kreta, no i powrót do zdrowia uczniów po zatruciu gazem. Nie było zbytnio zajęć więc można było poświęcić czas na regenerację czy trening.

Bakugo postawił na to drugie. Był wściekły za to, że ten fioletowowłosy świr się wtrącił. Sam by sobie świetnie poradził. Musi być szybszy, silniejszy, nie ma czasu na odpoczynek. Bo niby dla kogo? Jasne wieczorami jego paczka spotkała się czy to w pokoju wspólnym czy u siebie nawzajem. Jednak to było w formie regeneracji po ciężkim dniu. W ciągu dnia raczej się mijali. Deku wciąż nie odpisywała co by znaczyło, że wciąż jest w szpitalu. Starał się o tym nie myśleć, trening bardzo w tym pomagał. Już popołudniu był wykończony.

Dziś postanowił skończyć sesję trochę szybciej by udać się pod dłuższy prysznic. Lodowata woda działała kojąco wyjść przez chwilę się zapomniał. Nawet po dokładnym umyciu stał tak i pozwalał by każda z zimnych kropelek sunęła po jego skórze. W końcu decyduje się na wyjście. Bierze ręcznik zwija wokół bioder, chwyta drugi i przeciera swoje niesforne blond kolce.

Siada na ławce w szatni i wyjmuje telefon. Chce się upewnić, że nikt nic od niego nie chce. Dlatego aż krztusi się gdy widzi nowe powiadomienie z platformy. Otwiera konwersacje ignorując spadający ręcznik z jego głowy. Teraz liczy się tylko ta jedna wiadomość.

Oczywiście przeprosiny, uśmiecha się pod nosem i wystukuje odpowiedź. Widzi trzy kropki. Czy ona śpi nad tą platformą? Piszą tak długo aż włosy nie wyschną mu całkowicie. Musi iść. Bakugo wstaje prostuje się i jest już w dużo lepszym nastroju.

Kiedy wchodzi do pokoju wspólnego nie uchodzi to uwadze Kirishimy. Dlatego podchodzi do niego ze swoim popisowym uśmiechem.
-Czyli już słyszałeś, że wyszła?
-Tss sama mi to powiedziała
-Chyba napisała, bro musicie ze sobą porozmawiać. Twarzą w twarz, ile jeszcze chcesz ukrywać swoją tożsamość?
-Tak długo aż nie przekona się do mnie na tyle by nie zawiodła się, że ja to ja - i na tym rozmowa się skończyła. Katsuki udał się do kuchni unikając kontaktu wzrokowego z kimkolwiek. Już wie co zamierza zrobić. Chce by nerd przywiązał się na tyle do nieznajomego z platformy by nie zawiodła się kiedy powie jej że to on.

Czy nie była to gra na jej uczuciach?

Izuku się poszczęściło zdążyła na metro i była punktualnie u Lero. O tej porze jeszcze nikogo nie było, rodzice chłopaka pracowali popołudniami więc po szkole zwykle sam się sobą zajmował.

Przeszli od razu do jego pokoju i rozłożyli książki.
-Najpierw lekcje czy projekty?- Zapytał zajmując swoje miejsce na łóżku kiedy ona kręciła się na jego obrotowym krześle. Zatrzymała się po czym wybrała pierwszą opcję. Podczas jego ostatnich odwiedzin przekazał jej większość informacji więc teraz chciała wykorzystać swoje świeżo wykurowane ręce. Roboty było mnóstwo tak, że przez chwilę myślała, że kości znów jej pękną przez ilość pisania.

Skończyli późnym wieczorem. Lero zaproponował nocleg jednak odmówiła. Nie miała ze sobą większości przyborów, a poza tym na następny dzień trzeba było pójść do szkoły. Skończyło się na odprowadzeniu.

Było chłodno dlatego chłopak zaoferował jej swoją bluzę. Początkowo odmówiła, w końcu on też będzie musiał wrócić do domu. Jednak wątpliwości rozwijały się w chwili gdy sam narzucił na nią bluzę. Zarumieniła się.
-Oddam ci ją jutro w szkole - zapewniła, a on tylko się uśmiechał po czym mrugnął. Prawdopodobnie chciał zrobić to dyskretnie jednak nie wyszło.
-Hej! Robisz mi zdjęcia?- Nadęła policzki.
-Nie mogłem się powstrzymać wyglądasz mega uroczo, wyślę ci - wzruszył ramionami
-Po prostu to usuń- burknęła. Przechylił głowę jak skonsternowany szczeniak.
-Dlaczego? Wyglądasz świetnie z resztą jak zawsze- odwróciła wzrok by nie było widać jej różowych policzków.

Szli dalej w milczeniu. Minęli miejsce gdzie najwyraźniej niedawno miała miejsce akcja z udziałem bohatera. Izuku zapisała lokalizację by sprawdzić później w wiadomościach. Doszli do stacji, na której wiało dosyć mocno więc opatuliła się bardziej. Nie uszło to uwadze Lero.
-Zatrzymaj tą bluzę, jako prezent powitalny po wyjściu ze  szpitala
-Nie mogę...- próbowała oponować.
-Luz no poza tym prezentów się nie oddaje- uniósł ręce do góry, na co zachichotała. Został dopóki nie upewnił się że wsiadła.

Pomimo wiatru w oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz