prolog.

16K 256 7
                                    

Przeprowadziłam się do Nowego Yorku z New Jersey jakiś czas temu. Nie znam w tym mieście nikogo, jestem raczej nieśmiała i ciężko nawiązuje znajomości poza tym zawsze wolałam towarzystwo zwierząt. Samotność to nic strasznego, a chyba lepsze to niż sztuczne przyjaźnie nie wnoszące nic do naszego życia. Nie mam rodziny, moi rodzice zginęli jak miałam dwanaście lat, jestem jedynaczķą, a po ich śmierci wychowywała mnie babcia, która zmarła przed rokiem. Zostałam sama z jej kotem o imieniu Spike. Mam dwadzieścia dwa lata, pracuje w małej kawiarni, gdzie podają moim zdaniem najlepszą kawę z cynamonem i bitą śmietaną jaką do tej pory miałam okazję skosztować. Jakoś sobie radzę, nie wydaje na głupoty, nie chodzę po knajpach ani na imprezy. Nigdy nie miałam czasu na takie rzeczy ponieważ muszę się jakoś utrzymać w tym mieście, a to niełatwe. Ostatnio poznałam w kawiarni fajnego faceta na oko po trzydziestce. Choć poznałam to za dużo powiedziane, gość po prostu codziennie rano przychodzi do kawiarni kupuje babeczkę czekoladową i czarną gorzką kawę i wychodzi. Ale jest taki przystojny, prawie dwa metry wzrostu, szczupły brunet z lekkim zarostem. Niebieskie oczy dodają mu wyrazistości, za każdym razem kiedy wchodzi mam ochotę uciec i rzucić się na niego. Nie wiem co mi odbija bo nigdy nie czułam czegoś takiego. Może już czas znaleźć sobie faceta... Czuć od niego bogactwo, seksapil i niebezpieczeństwo, może to mnie tak do niego ciągnie, chłopcy w moim wieku są raczej jak dzieci, którzy chcą tylko pomacać i grać w minecrafta. A ja bym chciała znaleźć dobrego, czułego, mądrego mężczyznę który będzie mi wierny do końca życia i będzie mnie kochał aż świat przestanie istnieć. Nie musi być bogaty, nie musi nawet jeździć luksusowym samochodem ważne aby okazywał swoją miłość szczerze i cały czas.
W zasadzie jestem szczęśliwa, nie mam za wiele, ale także wiele mi nie potrzeba. Chciałabym pewnego dnia obudzić się u boku ukochanego mężczyzny, wtulona w jego ramię. Nie martwić się, nie mieć problemów. Kochać i być kochaną. Po siedemdziesięciu latach ze sobą nadal czuć to, co na początku znajomości. Miłość. Serdeczność. Być z kimś kto rozumie mnie bez słów, dla kogoś być najważniejszą osobą, a nie tylko opcją na chwilę. Jeśli kogoś takiego spotkam nigdy go nie zostawię. Będę walczyć o taką miłość.

RUSSELL CONNOROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz