Wczoraj spotkaliśmy przyjaciółke Russella jeśli można o niej tak powiedzieć, zepsuła mi całą przyjemność z tej randki ale jeszcze wiele razy spotkamy kumpla albo inne jego koleżanki. Każdy z nich będzie się zastananawiał co taki gość jak Russell Connor widzi w takiej mnie, takiej zwykłej mnie.
Mam trochę odłożonych pieniędzy na czarną godzinę wiec postanawiam wydać je na nowy ciuch. Moja szafka nie nadaje się na gustowne randki w dziesieciogwiazdkowych restauracjach, a majtki lata świetności mają już dawno za sobą. To babcia nauczyła mnie oszczędzać. Zawsze mówiła, że dla faceta nie ma co się stroić, jak kocha to nie będzie patrzył na to co mam na sobie, że zawsze trzeba mieć zapas gotówki w skarpecie na wszelki wypadek. Nigdy bowiem nie wiadomo czy człowiek nie straci pracy lub właściciel mieszkania które wynajmujesz nie podniesie z dnia na dzień czynszu.
Jednak mam dość bycia tylko biedną Julią którą na nic nie stać. Tak więc wyjmuje swoje oszczędności z zakamarków komody, liczę i z uśmiechem na ustach wychodze kupić sobie coś czego nie będę się wstydzić.
Pojechałam autobusem do galerii handlowej gdzie buszowałam po sklepach jak zakupoholiczka, podobało mi się tak wiele ubrań, sama nie wiedziałam które wziąć, byłam jak małpa wypuszczona do buszu.
Kupiłam sobie w końcu dwie sukienki różową i zieloną, zwiewne, dziewczęce mini. Buty oraz cudowną bieliznę, seksowną koronkę która będzie leżeć na mnie jak druga skóra.
Wracając do domu wstąpiłam nawet do fryzjera i skróciłam trochę włosy.Czuję się śliczna choć i tak nie zasługuje na takiego faceta jak Russell.
Wiadomość od niego dostaje dopiero wieczorem..
,,hej mała jak ci minął dzień? ,,
,, dobrze. Byłam na zakupach. A tobie?,,
,, koszmarnie, nie mogę skupić się na papierach ciagle o tobie myślę,,
,, ;-) ,,
,, może wybierzemy się jutro gdzieś. Obiecuje, że nie spotkamy żadnej byłej..,,
,, dobrze,,
,, w takim razie. Idź spać mała. Napiszę jutro,,
,,dobranoc,,Noc dłużyła się strasznie. Przekręcałam się z boku na bok chcąc żeby już nastał świt i żebym mogła zacząć się szykować na spotkanie z nim. Tym razem ubiorę się seksownie, a nie jak swoja własna ciotka i Russell nie będzie więcej się mnie wstydzić.
...
W pracy miałam taki armagedon nie wiedziałam kogo obsłużyć pierwszego. Na domiar złego Leila jakby się na mnie obraziła i nie odzywała się nawet gdy o coś pytałam. Jesteśmy w tym samym wieku, ale ona zachowuje się wciąż jak gówniara. Nie będę słuchać plotek,
plotka zasłyszana od kogoś nigdy nie jest prawdą. To tak jakby usłyszeć, że ktoś mówił, że widział psa o sześciu nogach.Dobrze, że nie długo kończę. Umówiłam się z Russellem i zaraz powinien być. Mam w dupie jak patrzy na niego Leila ja też mam prawo do szczęścia, nie muszę się z tego nikomu tłumaczyć, to moje życie i nikt go za mnie nie przeżyje.
Russell jak zwykle po pracy, ubrany w garnitur wygląda w nim elegancko i seksownie, testosteron bucha od niego i nawet inni faceci przypatrują się z nieskrywaną zazdrością w oczach. Nie każdy może wyglądać jak bóg i bies jednocześnie.
- hej mała, jak tam? Zabieram cię dziś w ekstra miejsce.
- dobrze pójdę się przebrać. Poczekaj.Specjalnie ubrałam sukienkę którą kupiłam wczoraj, dobrze się w niej czuję i tak samo dobrze wyglądam. Dodaje mi
śmiałości. Do tego piętnasto centymetrowe szpilki i koronkowa bielizna...- mmm mała wyglądasz pięknie.
- dziękujęBierze mnie za rękę i wychodzimy w noc. Samochód czeka na nas. Wsiadamy i dopiero teraz Russell zaczyna mnie mocno, głęboko całować penetrując każdy zakamarek moich ust. Odrywamy się tylko na chwilę by zaczerpnąć powietrza. Pocałunkom nie ma końca dopóki nie dojeżdżamy do portu gdzie zacumowany stoi jacht... piekny, wielki i cały czarny z widoczną nazwą ,, san escobar,,
- wow to twój jacht
- nie pożyczyłem od kolegi... tak mała to mój jacht. Choć zanim kolacja wystygnie
CZYTASZ
RUSSELL CONNOR
RomanceOn... prawie 40 letni biznesmen który ma także ciemną stronę. Ona... 22 letnia dziewczyna która wraca z pracy i widzi coś, czego nie powinna. On...podąża jej tropem, chce sie dowiedzieć czy coś widziała.. później nie jest w stanie zapomnieć szarych...