rozdział 6. Russell

8.1K 164 2
                                    

Zobaczyłem ją, gdy weszła do klubu, to mój klub, ale takie dziewczynki jak ona tego nie wiedzą. Była ubrana w jakąś różową szmate, tanią i brzydką, a i tak wyglądała jak milion dolarów, jednak stanowczo za krótką, co ona sobie myślała nakładając coś takiego. Gdyby była moja chodziła by w burce...albo w ogóle by nie wychodziła z domu, na pewno nie w ultra krótkiej sukience ledwo zakrywającej jej ponętny tyłek.
Śniłem o niej przez miesiąc, chciałem pojechać do tej kawiarni i ją zobaczyć jeszcze raz, ale nie mogłem, nie jestem dobrym facetem, a ona jest taka delikatna, wrażliwa i ufna. Nie mogłem złamać jej serca i odejść. To nie w porządku. Wiec obiecałem sobie, że o niej zapomnę co niespecjalnie mi wychodziło.
Śniłem o jej wielkich, szarych oczach i nie mogłem zapomnieć. I o to jest w moim klubie. Tańczy i bawi się z koleżankami. Upija się...w moim pieprzonym klubie. Będą z tego kłopoty, czuję to. Znam się na kobietach wiem, że jeśli wypiją o kilka drinków za dużo to im odpierdala, a ta mała nie wygląda na taką która ma mocną głowę.
Stoję i patrze na nią z najwyższego piętra, tańczy jest promienna i szczęśliwa. Cieszy się... A potem siada w swojej loży i dopija swojego drinka, nie powinna tak go zostawiać bez opieki, ktoś w innym klubie mógłby jej czegoś dosypać, ma szczęście, że trafiła do tego lokalu, tutaj nikt nie bawi się w dosypywanie tabletek gwałtu. Kiedyś ktoś próbował, ale stracił obie ręce i wieść się rozniosła, że w klubach Russella Connora takie akcje nie przejdą bez konsekwencji. Muszę zająć się swoimi sprawami wiec zostawiam ją na jakiś czas. Podglądacz z Pana, panie Connor... śmieje się sam do siebie. Po niemal dwóch godzinach powracam w to samo miejsce by patrzeć na to co nigdy nie będzie należeć do mnie ale nigdzie jej nie widze. Pewnie wyszła i pojechała do domu, jest dość późno. Wychodzę na dwór odetchnąć świeżym powietrzem i zapalam papierosa. Słyszę jakieś szmery za śmietnikiem, pewnie znowu krecą sie żule, a potem słysze przeraźliwy krzyk kobiety, biegne więc tam i zastaje ,,moją,, małą leżącą na ziemi, brudną, płaczącą a nad nią trzech śliniących się obrzydliwie facetów. Powalam jednego pieścią, padł jak długi na ziemie, wystukuje szybkiego smsa do swojego ochroniarza, ma podjechać w alejke za klub, trzeba zawinąć kogoś. Dwóm pozostałym udaje się uciec, ale na krótko, przede mną nie da się uciec, choćby schowali się na pustyni to ich wytropię i zabije.
Biorę ją na ręce, straciła przytomność, jest taka lekka i miękka jak laleczka.
Zabieram ją do klubu, do mojego gabinetu i okrywam jej szczuplutkie ciało kocem. Dostała w twarz, nos nie jest złamany, ten który ją uderzył nie był zbyt silny. Mówię jednemu z chłopaków żeby skombinował jakieś ubrania. Budzi się, patrzy mgliście na otoczenie. Nie wie co się dzieje.
- nic ci nie zrobili?
Ktoś wchodzi, podaję mi ubrania,
- powiedz Jimowi żeby przyszedł. Jim jest lekarzem sprawdzi czy nic jej nie jest, trzeba ją przebadać.
- Ok
- masz ubierz się zaraz przyjdzie lekarz a potem odwiozę cie do domu.
Jim wchodzi do biura, patrzy na kobietę, kręci przy tym głową jakbym sam ją uderzył. Sprawdza jej głowę i resztę ciała a ja patrze jak urzeczony. Nigdy nie myślałem, że strzeli mnie amor i zakocham się od pierwszego wejrzenia w kobiecie której nie znam.
- nic jej nie jest. Będzie miała guza i siniaki. Straciła przytomność raczej ze stresu.
- ok. Możesz iść.
Odwieźć miał ją Diego mój najlepszy  ochroniarz, ale czuję, że nie mogę jej tak po prostu zostawić. Nic nie pamieta. Alkohol i uderzenie w głowe zrobiły swoje. Idzie do samochodu. Nie pytam o adres, doskonale znam drogę.
Jest zmęczona, ma poobijaną twarz, pewnie bolą ją żebra, głowa i nie tylko.
Wchodzę z nią do mieszkania, musze ją podtrzymywać, alkohol z jej krwioobiegu jeszcze nie wyparował, wita nas puchata, szara kulka.
Mieszka sama. Mogłem ją naturalnie sprawdzić, ale nie chciałem. Nie miałem w planach jej więcej zobaczyć. Los jest jednak przewrotny. Teraz nie wiem czy będę umiał dać jej spokój. Jakaś niewidzialna siła ciągnie mnie do niej. I nie jest to tylko potrzeba fizyczna. Ona jest mi potrzebna jak tlen. Przez miesiąc o niej śniłem każdej nocy. Wiem, że jest za młoda, ale rozum mnie nie słucha.
Chciałbym ją poznać bliżej. A gdy poznam ją z każdej strony to na pewno nie pozwolę jej odejść. Bo ode mnie się tak po prostu nie odchodzi.
Kładzie się do łóżka. Nie dość, że ktoś próbował ją zgwałcić to jest nadal pijana więc zasypia niemal od razu, a ja siadam na krześle i patrze jak miarowo oddycha i czekam sam nie wiem na co...
chyba nie chce stąd wychodzić, ale muszę... czeka na mnie sprawa niecierpiąca zwłoki.
Więc zostawiam dwie tabletki przeciwbólowe i wodę, a także nr. Telefonu ( 8888855546 napisz do mnie jak wstaniesz, chce wiedzieć, że z tobą wszystko ok... jak nie napiszesz to przyjade i sam sie przekonam ) ...
Wiem nie powinienem się do niej zbliżać, ale kurwa już jest lekko za póżno... Ona nie wie kim jestem, ja nie chce żeby wiedziała, uciekła by ode mnie najdalej jak tylko można, wiem o tym. Nie musi znać mojej czarnej strony, lecz kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. A ja chce w końcu zaryzykować... a jeśli kiedykolwiek dowie się o tym czym się zajmuje na codzień to mam nadzieję, że będzie mnie wtedy kochać mocno i nie będzie jej to aż tak przeszkadzać. Bo podobno miłość wygrywa z każdą przeciwnością losu, ale może ja jestem tylko zbytnio pieprzonym romantykiem co w ogóle nie podobne do mnie. Stąpam twardo po ziemi. Wsiadam do auta i z bólem serca odjeżdżam spod bloku Julii. Ale czasem są rzeczy ważne i ważniejsze, a jeśli chce ją jednak zdobyć to muszę działać powoli bo coś mi mówi, że Julia nie lubi szybkich akcji. Do niektórych kobiet trzeba mieć dużo cierpliwości, czego mnie oczywiście natura poskąpiła.  Nie mam jej za grosz ale udaje przed swoimi ludźmi, że mam jej niezliczone pokłady. Do domu dojeżdżam późno, jestem już lekko zmęczony ale czeka mnie robota do wykonania.

RUSSELL CONNOROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz