3 miesiące później...
Wyszłam za mąż za Russella nie długo po tym jak się zgodziłam. Nie miał ochoty czekać dłużej niż to konieczne stwierdzając, że potem będę gruba i nie zmieszczę się w żadną kiecke. Jakiż on milutki. Ślub odbył się w małym kościele, byli z nami tylko najbliżsi przyjaciele, z Miami przyleciała Marie z rodziną. Wesele odbyło się w naszym domu, a ja czułam się w końcu na swoim miejscu, jakby puzzle się ułożyły w całość. Od ślubu minęło dwa miesiące od teraz jestem Julia Connor i czuję się z tym świetnie. Nudzi mi się co prawda w domu, ale Russell stwierdził że jestem jeszcze młoda mogę zrobić ze swoim życiem co chce, oczywiście najpierw muszę urodzić nam dziecko, a potem jeśli będę chciała mogę ukończyć szkołę, wszystko stoi dla mnie otworem, muszę tylko otworzyć któreś drzwi. Dziecko rośnie jak na drożdżach, coraz bardziej przypominam piłeczkę, nie wiem co to będzie jak będę w dziewiątym miesiącu, nie chce znać płci, chce mieć niespodziankę, tatuś dzidzi nie jest z tego zadowolony bo nie może kupować rzeczy dla maluszka, ale mamy jeszcze czas. Wiem, że Russell chciałby wiedzieć wszystko od razu i najlepiej żeby dziecko już teraz wyszło na świat, chciałby przyśpieszyć to czego się nie da. Pozwolił mi zostawić szczeniaki, musiał kupić nowe kilkanaście par butów, ma ich więcej ode mnie, mówi że lubi drogie buty i nie zbiera niczego co mu niepotrzebne. Uczę psiaki nie zjadać niczego wartościowego zamiast butów do gryzienia kupiłam im mnóstwo zabawek, gryzaków, kości do żucia i tak dalej. Obiecałam, że jak przyjdzie pora to zostaną wysterylizowane żeby nie było więcej psów, poza tym to rozsądne posunięcie, przecież nie chce żeby rodzeństwo między sobą... to ohydne.
Odkąd Russell dowiedział się o ciąży nie mogę nic robić, jedynie czytam, spaceruje, bawię się z psiakami i robie wielkie nic. Dziś chciałam odwiedzić kawiarnie w której pracowałam, nie wiem dlaczego, ale dziewczyny stamtąd zawsze mnie nie doceniały, zawsze byłam dla nich nijaka, szara myszka która pewnie nic nie osiągnie, sama też o sobie tak myślałam, ale po tym jak mnie porwali stałam się silniejsza, jestem silna i zaczęłam w to wierzyć. Słyszałam jak często na zapleczu rozmawiały o mnie, jak śmiały się z moich ciuchów, że nie stać mnie na wiele rzeczy, że jestem biedna.
Diego jedzie ze mną, to teraz mój osobisty ochroniarz choć Russell chciał mi dać jeszcze trzech, to uprosiłam go że dziś nie potrzebuje tylu ludzi wokół siebie i bede bardzo ostrożna. Wiem i rozumiem, że mój mąż ma wielu wrogów i nigdy nie będę już w pełni bezpieczna, ale kocham go. Obroni nas. Zrobi wszystko byśmy byli bezpieczni. Wysiadamy z Bentleya, idę stukając moimi nowymi butami od Laboutina, ubrana w piękną kwiecistą różową sukienke, do kawiarni. Kiedyś byłam inną osobą, nie wierzyłam w siebie teraz wiem, że wiara w siebie to podstawa, inaczej w życiu jest się pośmiewiskiem dla innych którzy za plecami wbijają nóż w plecy. Wchodzę z wysoko uniesioną głową i podchodzę do kelnerki, Leila i Molly i Maya na początku mnie nie rozpoznają, a potem otwierają szeroko buzię w szoku, że przed nimi stoi Julia ta nijaka myszka która nic sobą nie reprezentowała.
- hej, dziewczyny poproszę o herbatę malinową i sernik podwójną porcje z czekoladą i kokosem. I do tego gorącą czekoladę.
- ok.
Siadam przy stoliku a Diego stolik dalej. Daje mi przestrzeń której potrzebuje. Uśmiecham się krzywo. Podchodzi kelnerka i podaję moje zamówienie. Jem w ciszy rozkoszując się smakiem. Mniam tego potrzebowałam właśnie. Gapią się na mnie, czuję ich wzrok na sobie, ale mam to gdzieś. Niech sobie patrzą kiedyś bym się tym może przejęła, na trzeźwo na pewno. Podchodzi do mnie Leila i siada przy moim stoliku. Patrzy na mnie dziwnie. Z zazdroscią?
- wyglądasz świetnie
- dziekuje
- jesteś w ciąży? Wyszłaś za mąż
- tak
- za Connora?
- tak
- nie przeszkadza ci to czym się zajmuje? Popytałam troche na mieście i miałam racje wiesz?
- szczerze... nie podoba mi się, ale czasem nie mamy wyboru, po prostu się zakochujemy i już. A Russell nie jest taki zły. Każdy zasługuje na miłość bez względu na to jaką ma profesje.
- tak... ale on zabija ludzi? Zmieniłaś się przy nim. Nie jesteś już tą zachukaną dziewczynką tylko twardą babką.
- wiem.
- musze iść. Pa
- Pa
Zjadłam pyszne ciasto i wychodzę z uśmiechem na ustach. Jadę do domu obiecałam Russellowi, że nie będę biegać w ciąży nie wiadomo gdzie i będę się go słuchać. Oszalał na punkcie bobasa. Kocham go. Mój mężczyzna. Kto by pomyślał, że po tym co przejdę odnajdę w sobie tyle siły, że dam radę jeszcze raz zaufać i znajdę szczęście u boku Russella. Jestem silniejsza niż dotychczas, przeciwności losu nie złamały mnie. Już zawsze będę najszczęśliwszą osobą na świecie bo mam przy sobie wszystko co uwielbiam i nigdy więcej nie dam nikomu mną pomiatać. Wracam do domu, uskrzydlona. Zamknęłam pewien rozdział w życiu i mogę śmiało iść dalej. Nie wiem co mnie czeka za zakrętem, może znów powinie mi się noga, lecz wiem, że teraz nie jestem sama. Mam dla kogo żyć i walczyć. Już zawsze będę miała. Wierzę, że mój mąż także będzie ze mną do końca moich dni. Jestem podekscytowana. Wchodzę do posiadłości, mojego męża dziś nie ma w domu, pracuje kawałek za miastem. Dzwonił, że dziś raczej wróci późno jeśli w ogóle. Coś mu się przeciągnęło. Ktoś uciekł czy coś. Nie jestem pewna o co dokładnie chodziło bo nie interesuje się za bardzo jego pracą, może powinnam jednak nie chce się w to zagłębiać zbytnio. Jestem pewna, że robi coś nielegalnego więc może i dobrze, że nie wiem co dokładnie robi. Przywitałam się z moją zgrają psów, nakarmiłam kota któremu muszę znaleźć kocie towarzystwo, czasem wydaje mi się, że jest samotny wśród tyłu psów. Nie ma do kogo pomiauczeć, jednak Russell nie zgadza się. Mówi, że mamy już za nadto zwierząt i nasze dziecko zgubi się wśród nich. Wciąż jestem głodna tak więc sprawdzam co jest w lodówce. Nasza gosposia zrobiła przepysznego kurczaka z parmezanem a ja uwielbiam jeść. W końcu mogę sobie pozwolić i nie muszę liczyć kalorii. Jestem szczęśliwa.
CZYTASZ
RUSSELL CONNOR
RomanceOn... prawie 40 letni biznesmen który ma także ciemną stronę. Ona... 22 letnia dziewczyna która wraca z pracy i widzi coś, czego nie powinna. On...podąża jej tropem, chce sie dowiedzieć czy coś widziała.. później nie jest w stanie zapomnieć szarych...