rozdział 4. Russell

8.8K 165 7
                                    

Znalazłem te kobietę przez przypadek gdy pojawiłem się przed blokiem gdzie moi ludzie stuknęli tamtego pajaca. Mój człowiek pojechał ze mną żeby pokazać mi dokładnie to miejsce, chciałem się upewnić, że nikt nic nie widział więc popytałem trochę sąsiadów podając się za policjanta. Wyglądałem jak gliniarz, nikt nawet nie pomyślał, że jestem kimś innym. Wszyscy po kolei otwierali mi drzwi nie przeczuwając kto się za nimi czai. Tylko jedne były zamknięte, miałem do nich zapukać później. Akurat mój człowiek czekał na winde aby wjechać do mnie na górę gdy zobaczył dziewczynę która schodziła po schodach. Był pewien w stu procentach, że to ta sama laska którą widział wczoraj w lusterku auta. Zagwizdałem radośnie, że obejdzie się na poszukiwaniach i kazałem ją śledzić by dowiedzieć się gdzie pracuje. Okazało się, że to nie daleko, kawiarnia... więc zaszedłem tam wieczorem, przed samym zamknięciem. Wszedłem do środka a dziewczyna popatrzyła na mnie tymi swoimi sarnimi oczami. Nie była zadowolona, że mnie widzi, nie spodziewała się już żadnego klienta, chciała zamykać. Szybko omiotła mnie wzrokiem, zacisnęła usta i próbowała się opanować żeby mnie nie wyrzucić na zbity pysk z kawiarni, ale mnie to chuj obchodzi, sprawdzę ją, strach wyczuwam na odległość dlatego to ja jestem szefem, a nie taki np. Piter, to przez niego teraz musze tu ślęczeć, zamiast być w domu i szukać dalszych dostawców którzy opchną moje narkotyki, tam gdzie ich jeszcze nie ma.
Biorę sernik, pewnie stał na tej ladzie od rana i nie jest za świeży, ale coś wziąć trzeba, a został tylko on. I kawę czarną z dwiema łyżeczkami cukru. Kawa to podstawa ciasta, bez niej ciacho smakuje zwyczajnie, a z nią nawet najgorszy trep jest przyzwoity.
Tylko taką pije, z dwiema łyżeczkami cukru i nie rozumiem jak można pić gorzką kawe to obrzydliwe.
Jest niecierpliwa, w oczach można dostrzec wszystkie emocje, a ja widzę w nich złość. I to mnie przyciąga do niej.
Muszę przyznać, że całkiem ładna z niej kobietka, trochę za chuda i trochę za małe ma cycki, ale hmm... co sie dziwić nie zarabia tu kokosów, a co za tym idzie nie może sobie pozwolić na steka, tak jak ja. Ładna buzia, rude długie, kręcone włosy, nie wysoka i szare wielkie oczy.
Zamyka drzwi, idę za nią, cicho i w takiej odległości, żeby nic nie podejrzewała. Nie widzi mnie. Mam nadzieję, że faktycznie nic nie zobaczyła tamtej nocy, bo będę musiał ją nastraszyć i to skutecznie, a bardzo bym tego nie chciał. Mam swoje zasady, nie zabijam kobiet, dzieci ani zwierząt... nigdy ich nie złamie, choćby się paliło i waliło.
Mogę zabić jakiegoś chuja za to, że nie zwrócił mi kasy na czas i wiem na pewno, że już jej nie zwróci bo sprzedał wszystko i przegrał jeszcze więcej. Taki gość i tak nie odda mi forsy więc nie szkoda mi go, jeden ciul mniej... a zostało jeszcze kilku równie mądrych. Wiele razy zabijałem, ćwiartowałem i wydłubywałem oczy na oczach matek, żon czy córek... Potem one jeśli miały mój szmal albo wiedziały gdzie jest, przynosiły mi go w zębach. Tak się bały samego diabła. One nie wiedziały, że moje zasady są święte. Mógłbym oczywiście je nieznacznie nagiąć, bo zasady są przecież po to, ale musiałbym mieć do tego naprawdę dobry powód a wciąż go nie mam. Więc ich mężczyźni żyją, bez oczu, palców, rąk albo nóg jeśli za daleko zabrnąłem. Tak bywa... ludzie muszą się nauczyć, że mnie się nie robi w trąbe. Myślę, że większość już to wie, oddają kasę na czas i to z procentem. Tylko ten, jak mu tam było... Jack, nie spieszył się by oddać moją forse.
Chował się jak szczur w piwnicy. Moi ludzie mieli wyciągnąć od niego hajs, a jeśli się nie uda to ubić jak wieprza, ale nie na niczyjch oczach. Nie w mieście. Mieli go wywieźć nad jezioro i tam zrobić z nim porządek. Z kim ja pracuje, kręcę głową w niedowierzaniu, mam dobrych wrecz doskonałych ludzi, takimi się staram otaczać. Ci dwaj akurat byli nowi, z polecenia...już nigdy nie dam sobie wcisnąć chujów nawet gdyby byli od samego papieża.
Jest całkiem interesująca choć za młoda, zdecydowanie za młoda dla mnie.
Ja przed czterdziestką, ona ledwo po dwudziestce. Dawno nie miałem kobiety, ale hmm... Nie jarają mnie prostytutki, nie wiadomo czym mogą człowieka zarazić, a na normalne laski nie mam czasu w tej chwili. Za dużo pracuje... Mam kluby którymi musze się zająć są zupełnie legalne i mam kilka nielegalnych interesów którymi zajmuje się dzień i noc. Lubię mieć wszystko pod kontrolą, pilnuje bo nikt za mnie tego nie zrobi. Najwyższy czas znaleźć kochanke na dłużej... bo moje jaja spuchły od samego patrzenia na dziewczynę.
Wracam do domu, jest daleko za miastem, nie lubię zgiełku, ciągłe światła przyprawiają mnie o migrenę i ci ludzie łażący przez całą noc. To miasto nigdy nie śpi. Witam się z moim psem Cezarem i idę pod prysznic, to był koszmarnie długi dzień pełny nowych wyzwań. Zmywam z siebie troski porządnie szorując wszystkie mieśnie i zastanawiam się czy ta małolata ma faceta... Nie stop stary nie zapędzaj się w to... nie myśl o niej.. kurwa wiedziałem, te szare, wielkie oczy nie dadzą mi spokoju i będą mi się śnić jeszcze długo. Muszę o niej zapomnieć inaczej będę miał przesrane. Jeszcze nigdy nie myślałem o żadnej kobiecie. Na ogół spotykałem jakąś pannę rżnąłem ostro i wyrzucałem z łóżka i ze wspomnień do następnego razu, ale o tej małej nie umiem tak po prostu nie myśleć. Jest coś w niej takiego czego nie potrafię nazwać, przyciąga mnie choć powinna odpychać. Nie jest dla mnie, zniszczę ją, wiem jaki jestem. Nie ma znaczenia co zrobię to i tak by się nie udało bo ja i moja praca jesteśmy zbyt popieprzeni a kobiety lubią spokój. Kładę się na łóżku i czekam aż sen przyjdzie niespodziewanie ale nie nadchodzi. Jestem zmęczony ale nie mogę zasnąć,  pobudzony do granic możliwości. Chciałbym wypieprzyć jej słodkie usteczka. Krzyczałaby moje imie przez całą noc a potem zaczęlibyśmy od  nowa aż w w końcu zasnęłaby w moich ramionach wyczerpana naszym maratonem. W końcu odwracam się biorę z szafki nocnej dwie tabletki nassenne i zasypiam.

RUSSELL CONNOROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz