rozdział 5.

8.2K 169 3
                                    

Minął dobry miesiąc, nic się nie wydarzyło, nikt mnie nie zaczepiał, nie miałam już wrażenia, że ktoś za mną chodzi. Dziś mam wolne w pracy w końcu, Maya, nowa kelnerka z kawiarni zaprosiła wszystkich do klubu na swoje urodziny. Odmówiłam, nie chodzę przecież przecież w takie miejsca, nie wiem nawet czy odnajde się wśród tłumów, poza tym nigdy w żadnym nie byłam. Maya jednak nie dała za wygraną postawiła na swoim i dałam się w końcu przekonać... Po namyśle stwierdziłam, że właściwie to nie taki zły pomysł, mam dwadzieścia dwa lata, a nic w życiu nie przeżyłam, wieczna dziewica której nikt nie chce.

Więc udałam się na zakupy do pobliskiego sklepu i kupiłam świetną kiecke, różową, opinającą się we wszystkich strategicznych miejscach, może nawet trochę wyzywającą bo krótką jak jasna cholera. Jednak kosztowała tylko kilka dolców więc w dupie mam co inni o mnie pomyślą, różowy to mój ulubiony kolor.
Do tego założyłam stare, ale całkiem w miarę, mało znoszone szpilki i wziełam torebke która zmieści tylko telefon i portfel. Klub mieścił się w lepszej części miasta gdzie mieszkają sami bogacze, a biedaków spotyka się w tej dzielnicy naprawdę rzadko bo i nie mają tu czego szukać. Kiedy znalazłam się w środku ujrzałam taki przepych, przepiękne całe czarne pomieszczenie z czerwonymi sofami a na suficie klatki w których tańczyli roznegliżowani mężczyźni, to klub tylko i wyłącznie dla pań, panowie nie mają tu wstepu. Na poczatku bylam nieco onieśmielona, nigdy nie widziałam nagiego faceta wiec nie wiedziałam gdzie podziać oczy i na co patrzeć, ale po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do widoku półnagich meżczyzn. Klub był dwupietrowy i był naprawde boski, ktoś projektując go miał niezły gust. Maya wraz z innymi dziewczynami siedziała w loży w głębi lokalu, popijały jakieś super kolorowe drinki których nazw i tak nie zapamiętam, więc dałam sobie spokój choćby z próbą ich nauki.

- cześć, już myślałam że nie przyjdziesz. Julia siadaj
- część Maya.
- czego się napijesz? Pijemy najróżniaste drinki może spróbuj to, to jest ekstra.
- super bardzo chętnie.

Wzięłam łyk i stwierdziłam że ten trunek to bardziej jak trucizna, ochyda. Nie dałam jednak niczego po sobie poznać, żeby nie wyjść na jakąś dzikuske co nigdy w ustach alkoholu nie miała. Prawda była jednak taka, że nigdy nie wypiłam choćby piwa, ale o tym cicho sza... Wypiłam cały drink, po czym sięgnełam po niebieski, a potem różowy który z racji koloru spodobał mi się najbardziej. Jestem już wstawiona, czuję jak w moich żyłach płynie cały ten szajs... później Maya i inne dziewczyny poszły tańczyć zapraszając mnie wymownym gestem żebym ruszyła cztery litery. Wiec zostawiłam nie dopitego drinka i poszłam za nimi. Nie przeszkadzało mi, że ludzie się na mnie gapią jak na kretynke która rusza sie jak kłoda albo co gorsze poparzona. Miałam to centralnie w dupie. Tańczyłam jak połamana przez dobre dwie godziny obijając się o inne kobiety i patrzyłam jak faceci w klatkach nade mną, wiją się w takt muzyki. Byli w samych bokserkach czułam nieopisane podniecenie na ich widok. Robiło mi się gorąco. Czułam jak pot spływa mi strużką po plecach.

- zmęczyłam się.

Krzyknęłam do dziewczyn i poszłam usiąść do naszej loży. Dopiłam drinka i udałam się na poszukiwanie toalety, by opróżnić pęcherz. Byłam strasznie nawalona, rozmywało mi się przed oczami... Wychodząc z toalety zrobiło mi się gorąco i zimno jednocześnie, więc otworzyłam tylne wyjście prowadzące w uliczkę za klub i wyszłam odetchnąć... powoli oddychałam, wdychając zapach miasta gdy zza śmietników wyszło trzech typów, którzy bardzo szybko do mnie podeszli.

- hej mała jesteś tu sama, samiutka...
- co tu robi taka maleńka dziewczynka ,może chce się z nami zabawić...

Rzekło dwóch z nich... chciałam uciec jak najprędzej do klubu, zagrodzili mi jednak drogę. Wyglądali paskudnie, brudne ubrania, poplamione nawet nie chce wiedzieć czym. Dziury w spodniach, śmierdzący niemiłosiernie. Żółte zeby, krzywe i z próchnicą, a jeden z nich ten który się nie odzywał prawdopodobnie w ogóle tych zębów nie miał. Może i dobrze, że się nie odzywał, chciało mi się rzygać od tego smrodu z ich paszczy. Cofnęłam się o krok zderzając sie z gościem który stanął za mną, a ten złapał mnie za biodra, przyciskając do swojego krocza wiedziałam, że w tej sytuacji raczej nie mam z nimi szans. Jednego może bym powaliła, ale nie trzech.

- jestem tu ze swoim chłopakiem, nie róbcie mi krzywdy, proszę...
Powiedziałam to pewnym głosem, nie dam im satysfakcji, choć w głębi duszy strasznie się trzęsłam.
-o naprawdę hehe a gdzie on jest? Nie ma go tu? Więc zdąrzymy się pobawić zanim się pojawi. Jesteśmy szybcy.

Zaczęli mnie dotykać, wszedzie, obłapiali ściskając piersi tak mocno, że aż wyłam z bólu, czułam ich brudne łapska na plecach i tyłku, czułam ich języki, wyrywałam się, choć trzymali mnie mocno za włosy ciagnąc boleśnie. Zaciągnęli mnie siłą za śmietniki przytykając mi do ust dłoń żebym nie mogła krzyczeć. Zaczęłam kopać i wierzgać nogami, starałam się wyrwać jeszcze bardziej zostawiając krwiste ślady po paznokciach jednemu z nich.
Dostałam pieścią w brzuch i twarz, bolało, upadłam na zimny asfalt z całym impetem uderzając sie głową tak mocno, że straciłam na chwile obraz, a potem gdy jeden z nich kleknął przede mną zrywając ze mnie tą cholerną sukienke wraz z majtkami, odzyskałam nieco świadomość, kopnełam go z całej siły w jaja i krzyknęłam bardzo głośno, krzyczałam bo wiedziałam co zaraz nastąpi i nie mogłam dać się zgwałcić. Na pewno nie tu i nie im oddam swoje dziewictwo. Jeszcze raz mocno nabrałam powietrza w płuca i krzyknęłam żeby zwrócić czyjąś uwagę, choć na to były marne szanse, muzyka dudniła nawet w tej obsikanej uliczce. Opadałam z sił, miałam nadzieję, że ktoś usłyszał moje wołanie o pomoc i przybędzie mi na ratunek zanim zrobią, to co zamierzają. Nagle jakby moje modły zostały wysłuchane, zobaczyłam jak jakiś facet powala jednego z moich oprawców, trafiając go prosto w morde.
Dwóch kolejnych widząc to zwiało gdzie pieprz rośnie, świat rozmywał się, a ja spadałam w nicość tracąc przytomność. Odzyskałam ją dopiero w biurze na kanapie, okryta kocem, nie pamietając za bardzo co sie stało i co ja tu robie. Patrząc w napiekniejsze oczy. Facet od sernika, co on tu robił?

- spokojnie leż , nic ci nie zrobię... to mój klub. Usłyszałem twój krzyk. Pamiętasz co się stało?
- nie co ja tu robię? Boli mnie strasznie głowa
- zostałaś zaatakowana, naprawdę nic nie pamiętasz?
- Nie bardzo, musiałam się mocno uderzyć.
-to nic. Nie martw sie tym teraz. Kolega zaraz ci przyniesie ubranie, ubierzesz się i odwiezie cię do domu. Lekarz zaraz wpadnie sprawdzić czy nic poważnego ci się nie stało.
- ok.
- hmm... będziesz miała jutro potężnego guza, siniaka na twarzy.

Przychodzi lekarz, patrzy na faceta od sernika a potem na mnie. Sprawdza, dotyka mojej głowy. Kręci głową. Mówi, że jest ok. Powoli siadam, trochę kręci mi się w głowie. Ubieram się. Facet od sernika pomaga mi wstać i zabiera mnie do auta. Czuję się pijana. Jestem nawalona. Jutro będę miała wielkiego kaca i ból głowy.

RUSSELL CONNOROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz