Miłe zaskoczenia (23)

30 0 0
                                    

3 tygodnie później

Z perspektywy Jonathana

Sala konferencyjna. Skupione i poważne twarze pracowników komendy policji podczas ważnego rozporządzenia zadań dla danych śledztw i mniejszych spraw.
Siedziałem w przedostatnim rzędzie wśród kilkudziesięciu ludzi w średniej wielkości pokoku. Nie zabrakło również mojego partnera, samego Maximiliana Aldera. Niedawno zdjął gips na swojej lewej ręce, która uległa złamaniu podczas zawalenia się ściany. Przez okres noszenia gipsu był na swój rodzaj uziemiony w swojej celi. Z ręką w gipsie szef odradzał, by opuszczał ściany komisariatu. Nie zamierzałem protestować, popierałem ostrożność starszego funkcjonariusza.
Przez tamten czas bardziej zwracałem uwagę na chłopaka, pomagałem mu, kiedy nie umiał poradzić sobie z jakąś czynnością czy po prostu rozmawiałem z nim. W końcu siedzenie z gipsem w pojedynczej celi to nie jest najciekawsze zajęcie. By jakoś spędzić z nim czas pozwalałem mu siedzieć przy moim biurku, a moje nieczęste polecenie w jego stronę wykonywał szybko i bez problemu. Podawał mi ważne papiery albo szedł się kogoś o coś zapytać. Oczywiście każdy go miał wtedy na oku, ale nie sprawiał o dziwo nikomu kłopotu.
Aktualnie zajął on miejsce obok mnie i razem ze mną słuchał rozkazów szefa.
Komendant w owym czasie stał przed nami, tłumacząc nam nasze najbliższe obowiązki i ważne lokacje. Stał przed wielką tablicą korkową, trzymając w swojej pomarszczonej dłoni kij, wskazując to kolejne paragrafy i zdjęcia. Każdy mój kolega i koleżanka z pracy uważnie słuchał każdego słowa z ust starszego policjanta.
Byłem pod wrażeniem, że Maximilian nie próbuje mnie rozproszyć albo zdenerwować.
Zauważyłem ostatnimi czasy ,że coraz poważniej traktuje nasze śledztwo, co z tym faktem czułem się nieco bardziej spokojny o swoją pracę.

-Starszy sierżant Robins i podkomisarz Silverstone pójdą w stronę opuszczonych magazynów starego centrum handlowego, w którym jak pamiętacie...

Odparł smutnym tonem pod koniec, co spotkało się z podobną reakcją wśród całej grupy.

-Sami wiecie co...Już to przerabialiśmy...

Kilka osób przytaknęło z zgodą, każdy wiedział z czym to się wiąże i co komendant ma na myśli.
Kątem zauważyłem jak mój młody współpracownik pochyla się w moją stronę i szepcze z zadaniem pytania:

-A co tam się w ogóle stało?

Momentalnie z odruchu uciszyłem jego zaciekawienie, ostrym syknięciem:

-Ciii!

-Sierżant Pers i pan Alder będą poproszeni po spotkaniu. Spokojnie, to nie będzie nic skomplikowanego. Już mieliście podobne zadanie

Zmierzyliśmy siebie nawzajem pytającym wzrokiem jak koledzy w ławce na lekcji matematyki, by po chwili wrócić wzrokiem do przedniej części pomieszczenia.

-Każdy zna swoje zadania, więc możemy kończyć. Dziękuję za wysłuchanie. Możecie wrócić do swoich obowiązków...

Wszyscy jak na zawołanie wstali z swoich siedzeń i powolnie wyszli z sali, zostawiając w sali tylko mnie, komendanta i chłopaka ex-gangstera.
Podeszliśmy do starszego policjanta, który siedział obok tablicy korkowej przy małym białym biurku.

-Komendancie?

Odparłem pytająco a szef podniósł wzrok w naszą stronę, patrząc na nas z poufnym uśmiechem.

-Chłopaki! Na dzisiaj macie tylko jedno zadanie. Nie musicie się przejmować, nic nowego

-Co mamy robić?

Zapytał z skupioną postawą młodszy współpracownik a mężczyzna odpowiedział już tym swoim poważnym tonem głosu, którym się zwykle posługuje.

Skazani na zaufanie [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz