Żywe źródło informacji (37)

25 0 0
                                    

Maximilian

Trzech ludzi w jednym pokoju. Na mnie i mojego współpracownika czekało pierwsze wspólne przesłuchanie. Moja postura zasiadła obok młodego funkcjonariusza policji a przed nami członek tego chorego ugrupowania. Człowiek działalności mafijno- -podobnej o dość owocnej kartotece, która znalazła się w postaci małego papierowego folderu. Folder zawierał parę kartek z listą przewinień i przestępstw dokonanych przez pojmanego, który znajdował się przed Jonathanem—
—Mężczyzna w wieku około 29 lat o krótkich włosach koloru ciemnego blondu i jasno brązowych oczach. Twarz była w takim stanie, że można było śmiało dać mu trzydzieści parę lat, głównie z powodu niedokładnego i zaniedbanego zarostu.
Ten typ zarostu kiedy gość bez ani jednego włosa przestaje się golić na dobre parę tygodni, coś w stylu ,,kaktusa" (od dobrych paru tygodni golarka w jego przypadku to tylko zabytek w łazience).
Albert Williams, we własnej osobie.
Pseudonim – Kowal. Jego ksywka nie wzięła się znikąd, postura mężczyzny jest przepełniona tkanką mięśniową ale i też tłuszczową. Szerokie ramiona, dobrze zbudowane mięśnie rąk oraz lekko nadęty brzuch. Wygląda jak ochroniarz przed klubem nocnym a w dodatku zamiast noża do samoobrony używa młota pneumatycznego. Nie jedna głowa została ofiarą jego specjalnej broni. Zaznaczyć trzeba, że kiedy już ktoś napatoczył się na niego, miał marne szanse na przeżycie. Często takie osoby były zmasakrowane do takiego stopnia, że trudno było z początku ustalić ich tożsamość. Gość przykładał się do swojej roboty, co ma więcej powiedzieć. I teraz siedzi przed nami.
Skuty był od nadgarstków po same ramiona, linami i łańcuchami, co wyglądało dość abstrakcyjnie Jego oczy tkwiły w jednym miejscu. Nie patrzył na Jonathana, tylko na mnie. Jego wyraz twarzy był tak neutralny, że nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Pogardy? Gniewu? A może zaskoczenia?

–No no...Max, widzę, że odnalazłeś się w nowym środowisku. Jak nie burdel to psiarnia. Ty to masz rozmach

Jego niski głos rozbrzmiał w małym pokoju a zęby odkryły się w złośliwym uśmiechu.

–Daruj sobie. Nie siedzę tu po to by słuchać twoich wypocin, które nazywasz obelgami. Co się dzieje w gangu? Macie jakieś plany działania? Napad? Morderstwo? A może wszyscy teraz polują na mnie?

–Uważasz się za tak bardzo wartościowego, żeby aż cała grupa cię szukała?

–Grzeczniej trochę, panie Williams

Warknął młody policjant.

–Powiem tylko tyle, że David jest na ciebie mocno wkurwiony. On głównie chce się z tobą widzieć.

–Najwyraźniej zatęsknił.

Wzruszyłem ramionami.

–Dylan też "zatęsknił"

Dorzucił na końcu
Czułem jak zalewa mnie fala niepokoju, zamarłem w duchu.
Nie umiałem z siebie wydusić ani jednego słowa. Boże, co się ze mną dzieje? Zna moje słabości, wie kim jestem. Nie, to niemożliwe... Nie mogę go znowu spotkać...
Prawdopodobnie te zbędne milczenie ciągnęłoby się dłużej, gdyby nie przejęcie pałeczki przez policjanta.
Jonathan wyczuł, że coś jest nie tak i postanowił zainterweniować.

–Może pan więcej o nim opowiedzieć?

Mężczyzna skierował swój bezlitosny wyraz  w moim kierunku i tylko widziałem jak na jego twarz gości uśmiech, szydzący ze mnie.

–Gość jest wysoko postawiony w naszej hierarchii. Bywa nieprzewidywalny, ma tendencje do dziwnych akcji, ale zawsze wie co robi. Na takich jak on trzeba uważać. Zresztą...Max panu więcej opowie.

Jonathan namyślił się nad kolejnym pytaniem, jego usta znieruchomiały a oczy zniżyły się.

–Jakie są wasze działania? Do czego jesteście zdolni?

Skazani na zaufanie [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz