Na kim można polegać (15)

38 1 0
                                    

Z perspektywy Maximiliana

Bez patrzenia za siebie poszedłem w stronę tego jednego większego stolika ,przy którym zawsze siedzieli ci wyżej w hierarchii w gangu. Oczywiście nie miałem zamiaru się do nich zbliżać, ale chciałem się upewnić czy są w klubie.
Odwracając się, nie zauważyłem żadnej znajomej twarzy, mój partner zaginął po drodze.
No super. Teraz to ja go muszę szukać.
Ale najpierw pójdę do ubikacji za potrzebą, policjant może poczekać.
Pośpiesznie udałem się do ubikacji, mijając po drodze parę stolików i grupki palaczy przy ścianach.
Popchnąłem drzwi do męskiej ubikacji i już miałem kierować się do kabiny ,ale pewien widok mnie zatrzymał. A dokładnie to obecność pewnej osoby. A niech to...

-Max...

-Ralph?

-Jezu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę!

-Ja...

Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo blondyn objął mnie czule i pogłaskał po włosach.

-Tęskniłem za tobą...

Szepnął mi do ucha a ja czułem jak moja twarz przybiera czerwonawej barwy w okolicach policzków. Postanowiłem odwzajemnić jego gest i również objąć. Moja twarz zatonęła w jego torsie. Już prawie zapomniałem jaki jest wysoki.

-Nie znalazłeś sobie kogoś innego zamiast mnie? Myślałem ,że już o mnie zapomniałeś...

Spytałem posmutniały a on odpowiedział:

-Nawet o tym nie myślałem. Nie potrafiłem o tobie zapomnieć, Maxi...

-Pff... Głupek...

Nagle poczułem jak mężczyzna bierze mnie na ręce i sadzi na blat z umywalkami naprzeciw lustra. Zrobiłem wielkie oczy i tylko poddałem się jego zamiarom.
Oplótł mnie wokół bioder oraz spojrzał na mnie uczuciowo. Moje policzki jeszcze bardziej się zaczerwieniły.

-Jesteś taki uroczy, Max~

Pocałował mnie namiętnie, lekko napierając na mnie swoją klatką piersiową. Oddałem się w jego rękach i oplotłem jego szyję wokół. Sam nie wiedziałem co robię, ale czułem, że właśnie bliskości z drugim człowiekiem mi ostatnio brakowało. Wszystko było w porządku...oczywiście do czasu.
Kiedy zaczął podwijać mi koszulkę, poczułem ogromny dyskomfort, więc oderwałem się od jego ust. Zmierzyłem go zawstydzonym wzrokiem i wydukałem:

-Cóż...Ekhem...Widzę ,że nadal jesteś w formie, co?

-Wybacz... Trochę się zagalopowałem...

Wrócił rękoma tam gdzie poprzednio. Jego zakłopotana mina zawsze umiała mnie nieco rozbawić. To urocze ,kiedy taki jest.

-Maxi... Mogę ci zadać pytanie?

-No?

Nie wiem kto bardziej się denerwował ,ja widząc jak bardzo stresuje się aktualną sytuacją czy on z zadaniem mi pytania.

-Zostaniesz moim ...no wiesz...chłopakiem?

-C-co?

-Długo się zastanawiałem kiedy zadać ci te pytanie a teraz jestem już pewien. Zakochałem się w tobie, Max

Zszedłem z blatu a on oddalił się nieco , dając mi miejsce na ustanie naprzeciwko niego.
Podrapałem się po karku nerwowo i spuściłem głowę w dół z zakłopotania.
Boże święty...Co ja mam mu odpowiedzieć? Nie czuję tego samego co on. Okej, było nam fajnie razem, ale nigdy nie postrzegałem tego jako poważny związek czy coś w tym stylu.

-Ralph. Jesteś naprawdę uroczym facetem ,ale...nie sądzę by to miało sens. Ja nie czuję , żebyśmy...no wiesz...Pasowali do siebie.

-Ale przecież...

Skazani na zaufanie [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz