Z perspektywy Maximiliana:
Przemierzaliśmy długi korytarz, oświetlonymi purpurowymi ledami, ja i mój partner. Sierżant Jonathan Pers we własnej osobie. Otoczeni przez granatowo-purpurowe ściany zmierzaliśmy w stronę głośnej muzyki dobiegającej z głównej sali dyskoteki.
Było to mi miejsce znane, wszystko o nim wiedziałem, ale gdzieś w swojej intuicji przeczuwałem, że zdarzy się coś... niespodziewanego. Ale czy to będzie coś pozytywnego czy nie...Tego nie wiedziałem. Moja intuicja robiła ze mnie debila, tak po prostu.
Jednak moja uwaga była na najwyższym poziomie bez przerwy.
Jedyne co odciągnęło moje skupienie był sposób w jaki ubrał się policjant. Założył on na siebie ciemną kurtkę skórzaną, pod nią koszulę na guziki w tym samym kolorze, lekko podarte jasne jeansy a na prawej ręce i szyi srebrna biżuteria. Wyglądał nieziemsko. Takiego go jeszcze nie widziałem. Przez całą drogę do klubu tylko zerkałem to okno to jego twarz.-Wszystko okej? Wyglądasz na zestresowanego...
-Po prostu traktuję naszą pracę bardziej poważnie. Nie tego chciałeś?
Przystanąłem na środku korytarza, odwracając się w jego stronę. Jego brwi zniżyły się w wyrazie zmartwienia.
-Hej...Co jest?
Spytał z troską a ja zmieniłem kierunek swojego wzroku i odpowiedziałem wymijająco.
-Pogadamy jak będziemy w komisariacie...Nie chcę teraz rozmawiać na ten temat...
-Dobra
-Chodź, mamy robotę przecież
Tym razem to ja poganiałem go do roboty, przez co na mojej twarzy zagościł uśmiech. Śmieszne jak czasami nasze role się odwracają. Kontynuawaliśmy naszą drogą przez korytarz, by na końcu spotkać się z tłumem ludzi w klubie. W ogromnym pomieszczeniu dyskotekowym z barem i stolikami wybrzmiewała głośna muzyka disko. Od razu zawitała u mnie ulga ,iż poczułem się znowu tutaj jak u siebie.
Tym razem Ralph czy ktoś inny nie zrujnuje tego dnia, nie tym razem.
Sierżant zbliżył się do mnie i spytał:-Poznajesz tu kogoś kto może coś wiedzieć?
-Rozejrzę się po barze a ty mo-
-O nie! Tym razem się nie rozdzielamy
-Naoglądałeś się horrorów czy co? Przecież cały czas będę tutaj. Nie zgubię się... Przynajmniej tym razem...
-Max, ja mówię poważnie. Nie chcę by coś ci się stało i-
-Uroczo. Martwisz się mnie, panie władzo?
-A mam jakiś inny wybór?
Na tą odpowiedź tylko parsknąłem cicho pod nosem i razem z starszym partnerem udaliśmy się do baru. Pierwsza znajoma twarz siedziała sama przy okrągłym małym stoliku i piła swoje mojito z wąskiej szklanki.
Uśmiechnąłem się do chłopaka, witając go głośno imieniem:-Henry!
On odwrócił się do mnie wzrokiem i pomachał empatycznie ręką. Wstał z swojego miejsca ,w między czasie kiedy dołączyłem do niego do stołu. Henry był ciemnym brunetem o krótkich włosach i lekko widocznym, niedokładnym zaroście na brodzie. Sympatyczny i towarzyski gość z zamiłowaniem do zwierząt. Właśnie jest na etapie studiów weterynarii.
Uścisnęliśmy sobie dłonie w powitaniu i zasiadliśmy przy siedzeniach.
Jonathan zajął miejsce obok mnie i skinął głową nieśmiało.-Z dobre parę miesięcy cię nie widziałem! Co tam u ciebie? Jak ma na imię twój nowy kolega?
-To jest Jonathan. Jonathan, to jest Henry. Mój kumpel z liceum
CZYTASZ
Skazani na zaufanie [BL]
KurzgeschichtenKertavi prezentuje: ,,Skazani na zaufanie" (2021/2022) Jonathan Pers to młody sierżant policji, który zostaje przydzielony do prowadzenia śledztwa w sprawie miejskiego gangu. Praca ta zmusza go do współpracy z byłym członkiem owej grupy przestępc...