Pułapka na szkodnika (28)

24 2 0
                                    

Z perspektywy Keitha:

Poważni i gotowi na wszystko przestępcy, każdy z inną motywacją oraz cechami wyglądu, ale z jednym celem - znaleźć sabotażystę i usunąć z gry, lecz nie zabić.
Średniej wielkości pokój znajdował się na najniższym piętrze naszej leśnej kryjówki, która w przeszłości służyła za bazę myśliwych.
Pomieszczenie posiadało szare i miejscami brudne ściany a podłoga składała się z drewnianych desek. Były tam dwa mniejsze okna po jednej stronie ściany bez firan z długimi parapetami.
Kwadratowy stół na środku a przy nim najlepsi gangsterzy z całej grupy.
Nie zaprosiłem całej gangu, ponieważ byśmy się po prostu nie pomieścili. Nie chcę do tego wzbudzać podejrzeń i zbędnej paniki.
Ci umięśnieni czy pewni siebie zajęli miejsca po lewej stronie, elita hakerów i tych bystrych zasiedli po prawej.
Natomiast ludzie, którzy bez konkretnych cech byli po prostu dobrzy siedzieli z tyłu.
Nie mogło zabraknąć osób, które były najdłużej w naszej grupie i mieli największe doświadczenie w tej branży, zajmując przednie miejsce przy kanciastym stole.
Łącznie w pokoju konferencyjnym zgromadzenia było nas około 16 do 18.
Postanowiłem, że przez całe spotkanie będę stać, aby bardziej do nich przemówić.
Część z nich nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakim jest interwencja policji. Że to może być koniec...
Ja może z tego jakoś wybrnę, ale oni?
Jak oni sobie poradzą, kiedy pewnego dnia ich ręce będą zdobić kajdanki?
Na szczęście większość z nich gorliwie podchodziła do sytuacji i jak najszybciej chcieli znaleźć naszego małego kapusia.

–Mówiłem ci, szefie, że z nim będzie problem! Gdyby nie on, nie mielibyśmy teraz gliny na ogonie! Niech ja go tylko dorwę!

Krzyknął jeden z grupy hakerów, prawie wstawając z swojego siedzenia.
Starałem się być spokojny i pełny skupienia, kiedy mierzono we mnie gniewne wyrazy twarzy.

–Wiem, że teraz nie idzie po naszej myśli, ale-

Odparłem neutralnym głosem, ale szybko przerwał mi Greg. Nasz ochroniarz i doradca, który z krótkim temperamentem zawsze powie co myśli. Wysoki i mocno przypakowany z krótkimi ciemnymi włosami oraz długą brodą.

–,,Nie idzie po naszej myśli"?! Szefie, to jakaś masakra! Grozi nam policyjna interwencja! I przez kogo?! Przez jebaną męską dziwkę!

–DOSYĆ!

Wydarłem się z złością. Może i stał się naszym wrogiem, ale nigdy nie pozwolę by takie słowa były wypowiedziane w mojej obecności, tym bardziej na jego temat.
Może tego nie wiedzą, ale w pewnym sensie zatrudniłem go z litości. Wiedziałem co przeszedł, więc czułem ,że nie mogę go ot tak zostawić.

–Mamy wymyślić jakiś plan a nie marnować czas na jakieś wasze humorki! My tu ględzimy o niczym a on z psami knują jak nam zjebać działalność! Tego chcecie?!

Tak jak się spodziewałem, zamilknęli a ich oczy skierowały się w dół z spuszczonymi brwiami a nie którzy złożyli ręce pod stołem.
Lekko ucieszyła mnie taka reakcja, bo wiedziałem, że mam rację i musimy się wziąć do roboty.

–Andrew?

–Tak, panie Graslon?

Młody i ambitny mężczyzna podniósł wzrok na mnie, prostując się w gotowości.

–Sprawdzisz dzisiaj kamery, które udało ci się zhakować parę dni temu, ktoś z twojej grupy może ci pomóc

–Tak jest...

Po tych słowach zapadła głęboka, niemal zbyt poważna cisza, która przerwał tylko kaszel jednego z zgromadzonych.

–Dobra. To kto ma jakiś pomysł, żeby zwabić Maximiliana?

Skazani na zaufanie [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz