Słów kilka... (4)

59 1 0
                                    

Z perspektywy Maximiliana:

Siedziałem właśnie w stołówce, zajadając tutejszy więzienny posiłek w porach popołudniowych. Mieliśmy obiad.
W tym momencie siedziałem sam na jednej większej ławce przy lewym rogu pomieszczenia. Szczerze mówiąc było mi to obojętne, czy siedzę sam czy z kimś, szczerze mówiąc...
Nigdy nie robiło to na mnie wrażenia. Każdy człowiek w tym miejscu sam pracuje na swoje konto, więc nie było powodów do zdziwień. Zauważyłem kątem oka , że w moją stronę zbliża się sam sierżant Jonathan. Było to dla mnie pozytywne zaskoczenie na kolejny nudny dzień w więzieniu.

-Maximilianie Alder...

Odezwał się monotonnie stojący przede mną mężczyzna ,na co ja obróciłem głowę w jego stronę z zadziornym uśmieszkiem. Momentalnie zaprzestałem spożywania posiłku i odłożyłem sztućce obok talerza.

-Siema, sierżancie...Co tam?

Spytałem luzacko ,nadal nosząc ten pewny siebie wyraz twarzy co przyprawiało młodego mężczyznę o zgorzknienie i poirytowanie.

-Mamy dzisiaj pierwsze przesłuchanie w sprawie śledztwa...Musisz nam wyznać parę rzeczy... dość ważnych rzeczy... W sali P16...

-Mogłeś od razu gadać , że chodzi o
,,spowiedź" na dołku a nie wyskakiwać z takimi definicjami...

-Nie jesteśmy na ,,ty"... Zapamięta pan to w końcu?

-Znowu to samo...Tak, zapamiętam... Jeśli tak bardzo to pana wkurza...

-Wolę być szczery z swoim nowym współpracownikiem...Cenię sobie również kulturę osobistą...

-No okej...

- Przesłuchanie jest na godzinę 15:30 w sali P16... Poproszę, by oficer Grey cię przyprowadził...

-Znowu ten zjeb?

Spytałem z zirytowanym niezadowoloniem, czego od razu pożałowałem , gdyż sierżant zmroził mnie poważnym wzrokiem i spytał zbulwersowany:

-Co proszę?

-Nic już... Dobrze, będę na przesłuchaniu....

-Bardzo dobrze... Życzę smacznego i widzimy się o 15:30... Do widzenia, Maximilian...

-Dziękuję...Do widzenia...?

Odparłem niepewnie a mężczyzna odszedł szybkim krokiem, zmierzając w kierunku wyjścia z stołówki.

(Listopad)
15:34 , sala P16

Siedziałem już od dobrych paru minut przy białym stołku w sali przesłuchań. Toczyłem zwykłą więzienną rozmowę z policjantem, który miał być moim nowym partnerem.
Zadawał mi kolejno dane pytania na temat mojej przeszłości i kartoteki. Z spokojem odpowiadałem na nie , unikając nieprzyjemnych kwestii.

-Czemu dołączyłeś do gangu?

Spytał prosto z mostu, nie przerywając przez ten czas, swojego poważnego tonu głosu.
Spojrzałem na niego z uwagą, przez jakiś czas nic nie mówiąc. Dopiero po chwili odpowiedziałem na pytanie sierżanta, mając na skupieniu jego zimny ,ale przyciągający wzrok:

-Brakowało mi hajsu...I trochę adrenaliny...Życie zaczynało mnie nudzić i ...  też dołować, więc postanowiłem coś z tym zrobić...

-Naprawdę myśli pan , że było to jedyne rozwiązanie? Mogło to się inaczej skończyć, dobrze pan wie...

Natychmiastowo mężczyzna przybrał współczujący wyraz twarzy , marszcząc przy tym brwi. Zmierzyłem go pytającym spojrzeniem i odparłem:

-Czy ja sierżantowi wyglądam na chłopa co stoi zza lady kasy w monopolowym albo pracuje na budowie? Błagam no...To czysty absurd...

Skazani na zaufanie [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz