"Nowe brzmienia" (31)

18 1 0
                                    

Maximilian

Wysoki, nieco garbaty mężczyzna wyłonił się z małej komórki przy ladzie sklepowej i z zmarszczonym uśmiechem powitał nas w chwili wejścia do jego magicznej krainy muzyki.
Jego długa broda podniosła się nieco, kiedy na jego zmęczonej twarzy, zawitał empatyczny uśmiech.
Oboje przywitaliśmy się z sprzedawcą, podchodząc bliżej.
Sklep był udekorowany barwami o ciepłej tonacji, lampy o żółtej barwie dodawały przyjemnej atmosfery a wszystkie instrumenty były wywieszone oraz poukładane w sposób racjonalny i przyciągający uwagę. Wszystko w tym miejscu miało swoje rolę i dopełniało wnętrze w każdym aspekcie. Mimo, że cały sklep był w stylu vintage, nie odejmowało mu to z wdzięku a raczej było wielkim atutem. Jeśli choć trochę znacie atmosferę sklepu z antykami i typowego sklepu muzycznego z rockowym upodobaniem, możecie idealnie wyobrazić sobie co ten sklep ma do zaoferowania.
W moich oczach pojawił się natomiastowy błysk, kiedy zauważyłem zestaw perkusyjny wystawiony na środku jednego z mniejszych pomieszczeń sklepu.
Od razu zwróciłem się do starszego mężczyzny z pytaniem iż mogę wypróbować perkusję.
Pan Smith, bo tak się nazywał, bez zawahania zgodził się.

–Pałeczki są na siedzeniu... Można śmiało uderzać. Może też pan trochę kolegę poduczy

Zanim Jonathan zdążył odpowiedzieć, moje nogi już powędrowały w stronę instrumentu wielkich rozmiarów. Czułem się niczym dziecko, które dostało swój pierwszy rower na urodziny. Minęło trochę czasu kiedy ostatnio grałem.
Jonathan w tym czasie rozglądał się szczegółowo po sklepie i jednocześnie kierował się w moją stronę kroki.
Stanął przede mną siedzącym przy perkusji i patrzył jak podziwiam cały wygląd zestawu.
Zauważyłem kątem oka jak przypatrywa mi się z rozczulonym wyrazem. Jego uśmiech i oczy ciepło mnie otulały, dając mi pewność swobody i zrozumienia.

–Obudził się w tobie zew perkusisty, hm?

–A żebyś wiedział. Tak dawno nie grałem na niej. Chcesz zobaczyć jak gram?

–Poczekaj chwilę

Zatrzymał mnie w słowach, po czym przemierzył kilka kroków, wziął do rąk małe okrągłe krzesło.
Postawił je tuż obok mojego miejsca, mając idealny widok na moje pole popisu z odpowiedniej perspektywy.

–Od razu lepiej. To co? Grasz coś?

–A co sobie pan życzy?

–Co takiego?

–Nie mogę przepuścić tej okazji. Taka widownia zdarza się raz na ruski rok.

Uśmiechnąłem się najbardziej uwodzicielsko jak tylko potrafiłem, pochylając się nieco w bok, trącając mężczyznę o ramię.

–Zagraj ostatni utwór, który grałeś na scenie. Nie będę kwestionować twojego gustu muzycznego.

Te słowa niczym zaklęcie rzuciły mnie wspomnieniami wstecz. 2 lata temu, późny listopadowy wieczór podczas hucznej imprezy muzycznej w klubie Wilsona. Najbardziej popularny klub w całym mieście i okolicach oraz szanowani muzycy z całego okręgu.
Do dzisiaj pamiętam krzyki rozbawionej widowni, głośną klubowa muzykę, dobrej jakości alkohol. To w jaki sposób byłem postrzegany. Nasz niezawodny perkusista, któremu nie jest straszna żadna piosenka.
Ludzie szanowali mnie, moje umiejętności muzyczne i społeczne. Potrafiłem grać dla ludzi i z nimi rozmawiać.
Tamten dzień zapamiętałem jako mój najlepszy występ. Miałem dobry zestaw z perkusją, zgrany zespół oraz niepowtarzalną publiczność.
Moją milą refleksję musiałem przerwać, gdyż mój słuchacz wyczekiwał na pierwsze uderzenia bębnów.
Nawilżyłem odruchowo swoje wargi i na moment przymknąłem powieki.
Starałem sobie przypomnieć jak owy utwór się zaczynał i jak zagrać by zaprezentować go jak najlepiej
Cicho pod nosem zacząłem nucić pierwsze słowa zwrotki a po niedługim momencie moje dłonie same zaczęły uderzać pałeczkami w ogromny instrument.
Jonathan przyglądał się każdej mojej czynności, kiedy uderzałem w bębny czy w talerze. Jego zaciekawiony wzrok i fakt ,że
naprawdę poświęca temu swoją uwagę sprawiło, że dostałem uczucie ,, motylków w brzuchu". Było mi naprawdę miło.
Rytm utworu z początku był monotonny i brak w nim było ekspresji, dopiero później moja gra stała się o wiele bardziej dynamiczna oraz skoczna.
Znowu czułem te satysfakcjonujące uczucie podczas grania – te same, które towarzyszyło mi podczas każdego występu. Nostalgia sprawiała, że aktualnie grana melodia była czymś więcej niż tylko piosenką. Powrotem do czasów kiedy muzyka sprawiała mi i innym ogromną radość.
Jonathan uśmiechnął się w moją stronę i położył swoją dłoń o koniec mojego krzesła, pochylając się przy tym bliżej środka.
Piosenkę zakończyłem paroma uderzeniami w boczne bębny i jednym w lewy talerz.
Byłem zdziwiony, że potrafiłem zapamiętać dosłownie całą piosenkę od początku do zakończenia.
Po krótkim momencie Jonathan wyprostował się, zaczynając bić brawo.

–No brawo! Nie wiedziałem, że potrafisz tak dobrze grać!

–Trochę minęło od kiedy ostatnio wziąłem pałeczki do rąk. Nawet nie wiedziałem, że pamiętam cały rytm piosenki

–Chcesz mnie poduczyć trochę?

Te pytanie totalnie zbiło mnie z pantałyku. Nawet nie myślałem, że będzie chciał spróbować mojego hobby.

–Że co proszę?

–Ja nauczyłem cię być dobrym partnerem to chociaż mi pokaż jak gra się na tej twojej perkusji.

–Ty mnie nauczyłeś?

–A kto? No chyba nie Grey. Max, proszę cię.

–...Wiesz, nie jestem jakimś super nauczycielem muzyki

–Tylko parę bić. No dawaj

Zaruminiłem się, jednocześnie nieco odsuwając się od nowego ucznia, by dać mu trochę przestrzeni.
Podałem mu pałeczki i naprowadziłem jego dłonie w stronę środkowego bębna, chwytając go za nadgarstski.
Chcąc pomóc mu zacząć pierwszy rytm, złapałem za jego dłonie, kiedy w rękach trzymał pałeczki.
Postanowiłem naprowadzić pierwsze brzmienia i pokazać na czym stoimy.
Tak więc wspólnie ograliśmy parę uderzeń i melodii. Ostatnie źródło muzycznego dźwięku wydobył się z jednego prawego złocistego talerza. Po skończonym ,,kursie* ja i on spojrzeliśmy na siebie z radosnym grymasem.
Jednak na twarzy młodego stróża prawa zawitał zawstydzony wyraz ,kiedy spojrzał na nasze dłonie, splecione wspólnie.
Zdałem sobie, że przez cały ten krótki instruktaż trzymaliśmy się za dłonie - jakbyśmy oboje jednocześnie trzymali pałeczki. Ja i Jonathan trzymaliśmy się za dłonie, i teraz, po skończonej piosence, nadal to robimy. Nasze palce mocno się w sobie zaciskają, czując wzajemnie ciepło swoich opuszków.
Nie wytrzymałem presji i powolnie puściłem jego dłonie, chociaż nadal chciałem je czuć.

–Cóż...Teraz możesz mówić, że faktycznie grałeś na perkusji.

Między nami zaszła typowa niezręczna cisza, która jeszcze bardziej robiła ze mnie
,,zawstydzonego gejaszka". Czułem się bezbronny w owej sytuacji, nie znosiłem tego.

–Przepraszam...Znowu wychodzi tak niezręcznie przeze mnie. Co ja w ogóle robię?

Złapałem się za czoło, czując jak otacza mnie niewygodne uczucie skrępowania. Prawie nigdy się tak nie czuje, to dla mnie niemal obce doświadczenie.

–Max...Przecież nic się nie stało






///////////////

Cdn.

//////////////

Bardzo was przepraszam za tak długą przerwę, ale złapał mnie okropny zastój pisarski (jeśli tak to można nazwać).
Nie zawieszam książki ani jej kończę, więc to nic poważnego.
Z powodów ważnych egzaminów i wspomnianego zastoju postanowiłam na moment odpocząć od pisania.

Bardzo wam dziękuję za to, że czytacie moje opowiadanie. To dla mnie bardzo ważne.
Do następnego :)






Skazani na zaufanie [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz