Prolog

470 39 18
                                    

        ‼️‼️‼️WAŻNE‼️‼️‼️‼️

JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ SERIĘ HAKER, TĄ KSIĄŻKĄ ZASPOILERUJESZ SOBIE KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ!
JEDNAKŻE MOŻNA czytać, bez znajomości poprzednich części :)

GIMS, Sia – Je te pardonne

Isele

Każdego ranka po przebudzeniu, stawiając wielkiego iksa w kalendarzu, odliczam do piętnastego lutego – dnia, w którym skończę dwadzieścia jeden lat.

Osuwam się powoli wzdłuż ściany, aż siadam na podłodze, a twarz zakrytą dłońmi, opieram o kolana przyciągnięte do piersi. Tak niewiele dzieli mnie od chwili, gdy będę mogła opuścić dom.

Nie chodzi o to, że nie kocham rodziców czy brata, Colina. Wręcz przeciwnie. Darzę ich ogromnym uczuciem, ale to nie zmienia faktu, że nie cierpię naszych wyjazdów do rodzinnego miasta mamy, Tucson, które odbywają się coraz częściej. Muszę w nich uczestniczyć, bo jak mówi tata: "Jesteś jeszcze za młoda, nie zostawię cię samej z ochroniarzem". Bla, bla, bla.

I tak w kółko.

Kiedy zaczyna wyliczać wszystkie przeciw, jedynie przytakuję i udaję zainteresowanie, podczas gdy w głowie układam plan przetrwania w domu Verenów, albo kolejną wymówkę, które już powoli mi się kończą.

Kocham ciocię Yvonne, Lilith i nawet wujka Drexela darzę jakimś uczuciem, jednak ich syna... nienawidzę. Sama myśl o tym aroganckim dupku sprawia, że zaciskam pięści. To on jest powodem mojej niechęci do tych wyjazdów. Nie mogę znieść widoku jego irytująco przystojnej twarzy, zarozumiałego uśmiechu i burzy czarnych włosów, zwykle ukrytych pod kapturem czarnej bluzy. Nienawidzę go całym sercem odkąd skończyłam szesnaście lat.

Od dziecka dawał mi w kość. Moje pierwsze wspomnienie z nim było, kiedy miałam cztery lata. Biegałam po ogrodzie Verenów, gdy nagle wpadłam na niego z impetem. Przewróciłam się, a on tylko zniżył się do poziomu moich oczu, po czym pierwszy raz mnie obraził.

Nazwał mnie ślepą grubaską.

To prawda, nosiłam okulary i byłam nieco pulchniejsza. Nie mogę zaprzeczyć, ale nie musiał mi tego wypominać. Do dzisiaj mam słabszy wzrok i borykam się ze swoim ciałem, bo nie jest idealne, ale przecież nikt nie jest doskonały. Każda dziewczyna, nawet ta wydająca się perfekcyjna, ma swoje kompleksy. Moim jest brzuch. I był nim od zawsze. Do tej pory mam z tym problem, jednak sobie radzę, lecz dziecko bierze sobie do serca wszystko, a przede wszystkim to, co powie chłopak, w którym jest zauroczona.

Ponownie doświadczyłam jego obelg, gdy przyjechałam na przyjęcie urodzinowe Lilith w wieku dziesięciu lat. Spotkania z rodziną były częste, ale syn cioci rzadko przebywał z nami. Tym razem miałam na sobie piękną sukienkę, w której czułam się jak baletnica. Pełna radości wyszłam z pokoju Lil i przechodząc przez korytarz, usłyszałam dziwne dźwięki dochodzące z pokoju Deckarda. Przestraszona weszłam, aby mu pomóc.

Idiotka ze mnie.

Cóż, w wieku dziesięciu lat człowiek ma ograniczoną wiedzę o pewnych sprawach. Gdy otworzyłam drzwi, moje oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Deckard siedział na szezlongu przed łóżkiem, częściowo rozebrany, zatopiony w oglądaniu nagiej pary na ekranie telewizora i bawił się swoim penisem. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z różnic między dziewczętami a chłopcami, ale nigdy nie rozumiałam, dlaczego ktoś miałby chcieć się tam dotykać. Kiedy zauważył mnie, szybko przykrył się kocem i rzucił w moim kierunku swoim charakterystycznym, kąśliwym tonem.

– Kto ci tu pozwolił wejść, grubasko? – Zlustrował mnie od stóp do głowy. – Miałem rację, że potrzebujesz okularów. Czytać też jeszcze nie potrafisz?

Uciekłam i się rozpłakałam, bo miałam nadzieję, że skomplementuje mój strój.

Trzeci raz przydarzył się, kiedy miałam czternaście lat.

Spacerowałam samotnie po terenie posiadłości Verenów, aż dotarłam do furtki, która prowadziła do domu wujka Dereka. Przeszłam przez nią i ujrzałam basen z parującą wodą. Mając na sobie strój kąpielowy, postanowiłam skorzystać z okazji. Gdy zbliżałam się do basenu, zauważyłam, że ogromne szklane drzwi są szeroko otwarte. Spojrzałam w tamtym kierunku i oczywiście zobaczyłam Deckarda, który ćwiczył. Wujek miał bowiem dużą siłownię połączoną z basenem, który wychodził poza budynek. Moje serce zabiło mocniej na jego widok, ale on zareagował zirytowany.

– Co ty tu robisz, grubasko? Musisz wszędzie za mną łazić? – Ocenił mnie wzrokiem, a jego ciało napięło się z dezaprobatą. – Nie dość, że ślepa, to jeszcze brzydka. Wynoś się stąd.

To wydarzenie odmieniło wszystko, a przede wszystkim mnie. Wróciłam do domu z postanowieniem zmiany. Niestety, motywowana byłam nie troską o siebie, ale pragnieniem zaimponowania jemu. Jakże to było naiwne. Głodziłam się przez większość czasu, ćwiczyłam, ale udało mi się schudnąć. Byłam z siebie dumna i opracowałam pewien plan, którego do dzisiaj żałuję.

Popełniłam największy błąd w swoim życiu. Kiedy miałam szesnaście lat i gdy byliśmy w posiadłości Verenów, postanowiłam wkraść się do pokoju Deckarda. Ubrana w seksowną bieliznę, wślizgnęłam się do jego łóżka i czekałam. Lilith opowiadała mi z jakimi dziewczynami się spotyka. Z chudymi, wyglądającym jak modelki kobietami. Cóż. Zrobiłam się na taką. A chociaż tak myślałam. Wierzyłam, że mnie nie odtrąci i tego nie zrobił. Przyszedł lekko wstawiony, a kiedy mnie zobaczył, jego źrenice były zwężone. Straciłam z nim dziewictwo. Mimo jego ostrożności, nie spojrzał na mnie ani razu, nie wspominając o pocałunku. Przekonywałam samą siebie, że jego zdystansowanie wynikało z alkoholu, który był wyczuwalny z jego oddechu, ale głęboko się myliłam. Następnego dnia, pragnęłam powtórzyć nasze spotkanie, lecz kiedy otworzyłam drzwi jego pokoju, zastałam go pieprzącego inną dziewczynę. Jego reakcja na mój widok była brutalna – prychnął, mocno wszedł w kobietę i jęknął gardłowo, po czym cicho wypowiedział słowa, które były niczym cios.

Rosquilla fea.

To był koniec. Znienawidziłam go jeszcze bardziej, ponieważ rozbił moje serce na kawałki.

Rosquilla fea – tłusty pączek ( hiszp. )

My Secret Love Spin-off Serii HakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz