Rozdział dwudziesty pierwszy

280 38 10
                                    

Deckard

Para osiadła na lustrze. Isele przeciera ją po prysznicu, a kiedy w końcu widzi swoje odbicie, dostrzega też mnie. Jej oczy rozszerzają się, a ja czuję, jak serce zaczyna mi bić szybciej.

Podchodzę bliżej, chwytając jej dłonie i przyciskając do lustra. Moje ciało przylega do jej, a ciepło skóry przenika przez cienki materiał ręcznika.

– Deck... – zaczyna, ale przerywam jej, pochylając się do jej ucha.

– Nie wiesz nawet, jaki jestem wkurwiony – szepczę niskim, chrapliwym głosem.

Czuję, jak drży pod moim dotykiem. Jest uwięziona między mną a lustrem, zaczyna oddychać coraz szybciej.

– Czemu? – pyta cicho, starając się zachować spokój, choć w jej oczach widać mieszankę emocji.

Pochylam się jeszcze bliżej, nasze usta niemal się dotykają, gdyż odwróciła głowę.

– Nie pozwolę, by jakikolwiek inny mężczyzna cię dotykał, rozumiesz? – mówię cicho, ale intensywnie. – To, co między nami się wydarzyło, nie było przypadkiem ani kaprysem. Widziałaś co zrobiłem z tamtym typkiem, chcesz żeby Ash podzielił jego los?

Jej ciało mięknie pod moim dotykiem. Wie, że mówię prawdę. Wie do czego jestem zdolny.

– Nie zrobisz mu krzywdy – szepcze, a ja puszczam jej dłonie, i przesuwam swoimi po jej odkrytych ramionach. Kuras już stoi mi na baczność, a kiedy zobaczyłem ją w tym pieprzonym bikini, miałem ochotę przerzucić ją przez ramię i sprać tyłek, że śmie się tak komuś pokazywać.

– Czemu ubrałaś to na siebie?

– Miałam wyjść nago?

Przyciskam biodra jeszcze mocniej do jej tyłka.

– Ostatnio nad basenem miałaś jednoczęściowy strój. Powiesz dlaczego akurat ten na siebie włożyłaś?

– Nie muszę ci się tłumaczyć – rzuca jakby znowu chciała zacząć ze mną sprzeczkę.

Już nie mogę się doczekać. Mój fiut również, gdyż pręży się dumnie w spodenkach. Oddech staje się głębszy. Usta zbliżają się jeszcze bliżej, jakbym miał ją pocałować, ale zamiast tego szepczę:

– Pozwól, że teraz dostaniesz za to karę.

Trzymam ją mocno za biodra, nie pozwalając jej się odsunąć. Czekałem na ten moment odkąd uciekła ze skałek, ale ona wypina tyłek, opychając mnie. Odwraca się w moją stronę i mruży na mnie oczy.

– Coś ci się chyba pomyliło, kolego.

Łączę ku sobie brwi.

– Myślisz, że zdejmę majki kiedy tylko do mnie przyjdziesz? – prycha. – Chyba sobie żartujesz.

– Tak się składa, że w tym momencie nie masz na sobie nic – szepczę, oblizując usta.

– Miałeś okazję. Nie zrobiłeś tego. Nie należę do ciebie, Deckardzie.

– Już wyraziłem zdanie na ten temat – niemal warczę.

– Tak się składa, że nie ty decydujesz o moim życiu. Nie powiedziałeś jednego ważnego słowa, które chcę usłyszeć i w tym momencie, twoje zdanie mam głęboko w dupie.

– Jest gdzie to pomieścić. – Łapię ją za tyłek i mocno go ściskam.

Szybko odrzuca moje dłonie,

– Nie masz prawa! – wytyka mnie palcem. – Zachowujesz się jak dupek – krzyczy, a ja unoszę lekko kącik ust. – Jesteś niemożliwy. Jak ja mogłam w ogóle na cokolwiek pozwolić?!

My Secret Love Spin-off Serii HakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz