Rozdział dwudziesty czwarty

284 38 18
                                    

Isele

– Tutaj jesteś! – Podchodzi do mnie Ash.

– Jestem – wzdycham przeciągle. – Gdzie niby miałabym być? – Mój ton ocieka sarkazmem. Besztam się po chwili, ponieważ nie zrobił nic złego, bym to na nim się wyżywała.

– Moja propozycja nadal jest aktualna.

– Hę? – Łączę ku sobie brwi i spoglądam na chłopaka.

– Wyjazdu. Ucieczki od tego wszystkiego. Widzę, jak ci ciężko, a gdy pojedziesz ze mną, będziesz w końcu mogła odetchnąć.

Jego pomysł naprawdę nie jest głupi.

– Nikt nie zna tego miejsca?

Delikatnie ściska moją dłoń, spoglądając mi prosto w oczy.

– To spokojne miejsce, nikt tam nas nie znajdzie.

Zaskoczona, patrzę na niego, starając się zrozumieć, czy mówi poważnie.

– Skąd wiesz? Już raz uciekłam i też nie miał mnie nikt znaleźć.

– Wiem – potwierdza, uśmiechając się lekko. – Moja mama ma dom odizolowany od innych ludzi. Będziemy mieli spokój, będziesz mogła wrócić w każdej chwili. Teraz wszyscy są zajęci Deckardem i Brooke. Musimy to zrobić teraz, bo nie wiadomo, kiedy znowu będziemy mieli taką szansę. Jeśli oczywiście chcesz. Nie chcę cię do niczego zmusić.

Jego propozycja brzmi kusząco. W mojej głowie wirują myśli, ale serce podpowiada, że może to jest rozwiązanie, którego szukałam. Zawsze pragnęłam uciec od tego wszystkiego, a Ash może mi to zagwarantować. Spoglądam na spokojną wodę jeziorka, zastanawiając się, czy naprawdę jesteśmy w stanie dać radę. Wracam spojrzeniem do mojego mężczyzny i ledwie widocznie daję mu znak, że tego chcę.

Uśmiecha się, widząc moją zgodę.

– Musimy działać szybko – szepcze. – Mam samochód w hotelu. Możemy się wymknąć teraz, zanim ktokolwiek nas zauważy, lecz trzeba jakoś przecisnąć się przez ochronę. Chodzą dosłownie wszędzie.

Serce bije mi mocniej, ale czuję, że to jest decyzja, którą muszę podjąć.

– Dobrze – mówię zdecydowanie. – Wiem, którędy można przejść, lecz możliwe że będzie wszystko widać na kamerach.

– A potem co? Gdzie to wyjście? – Delikatnie mnie obejmuje. Kładzie brodę na moje ramię i odzywa się cicho. – Dla pozorów, co nie znaczy, że nie chciałem cię przytulić.

– Wyjście jest za domem, kawałek za garażem.

Ash odwraca nas, rozgląda się, a potem mówi cicho.

– Droga jest wolna. Możemy iść.

Odsuwa się ode mnie i podaje mi dłoń. Pewnie ją chwytam i idziemy razem w tamtym kierunku.

– Mamy kawałek drogi do głównej ulicy – zauważam.

– Wiem. – Znowu się rozgląda, ale tak żeby nie wrócić na siebie uwagi. Ogólnie wyglądamy teraz jakbyśmy chcieli iść do domu.

– Będziemy musieli biec.

Patrzę na niego i wybucham śmiechem.

– Z czego się śmiejesz? – pyta zdezorientowany.

– Z tego, że naprawdę chcemy uciec i z tego, że mam biec w tej kiecce.

– Myślałem, że mówisz serio – odpowiada, wyciągając telefon. Gdy puszcza moją dłoń, pokazuję mu miejsce, przez które ostatnio przechodziłam. Nadal tam jest.

My Secret Love Spin-off Serii HakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz