Rozdział dwudziesty trzeci

231 35 10
                                    

Isele

Nie odpowiadam na jego propozycję. W mojej głowie jest zbyt wiele myśli, by ułożyć sensowną odpowiedź. Kiedy muzyka cichnie, wszyscy zatrzymują się i spoglądają w stronę Drexela, który nagle zabiera głos.

– Chciałbym, aby do mnie podszedł mój syn, Deckard, razem z Brooke.

Deck rusza w stronę swojego ojca, a ja dopiero teraz naprawdę przyglądam się dziewczynie. Wcześniej była dla mnie tylko cieniem, jakimś niewyraźnym kształtem w tle. Teraz widzę ją wyraźnie – jej piękną, białą suknię, która idealnie przylega do smukłej sylwetki. Wzrostem niemal dorównuje Verenowi, a jej brązowe włosy lśnią w blasku świateł. Jest naprawdę śliczna, z delikatnymi rysami twarzy, które sprawiają, że wygląda jakby wyszła z obrazu.

Serce zaciska mi się w piersi, gdy widzę, jak wujek wręcza synowi małe pudełko. Wiem, co to oznacza. Czuję, jak coś ściska mnie w żołądku, a fala mdłości zaczyna się wzbierać.

– Przepraszam – mówię, zanim ktokolwiek zdąży zareagować. Odwracam się na pięcie i ruszam w stronę łazienki, starając się zapanować nad oddechem.

Przebiegam do domu, droga wydaję się dłuższa, a kroki stają się coraz bardziej chwiejne. W końcu docieram do łazienki i zamykam za sobą drzwi. Opieram się o umywalkę, starając się uspokoić. Patrzę na swoje odbicie w lustrze, ale widzę tylko przerażenie i rozpacz. W mojej głowie powtarza się jedno pytanie: „Dlaczego?".

Deckard zaraz się oświadczy, a ja muszę to przełknąć. Muszę zrozumieć, że nasze ścieżki się rozeszły, ale mimo wszystko ból przeszywa mnie na wskroś. Nie potrafił się postawić naszym ojcom. Nie uwierzę w to nigdy. Gdyby tylko chciał, mógłby powiedzieć, że chce być ze mną i koniec. A jednak byłam dla niego tylko zabawką? Wyskokiem przed ślubem? Kręcę głową. Jak dobrze potrafi kłamać.

Już się tak kiedyś czułam i wiem, jak temu zaradzić. Muszę stąd uciec i unikać tego miejsca, tak jak kiedyś. Udało mi się pochować uczucia do niego i mogę zrobić to jeszcze raz.

Po chwili słyszę pukanie. Podchodzę do drzwi i je otwieram. To Lilith.

Wchodzi do środka, zamykając nas. Patrzy na mnie z troską, a potem bez słowa przytula mnie mocno. Przez chwilę stoimy tak w ciszy, a ja staram się zapanować nad emocjami, które szaleją wewnątrz mnie.

– Isi, posłuchaj mnie – szepcze, odsuwając się nieco, by móc spojrzeć mi w oczy. – Nie możesz mu teraz pokazać, jak bardzo cię to dotyka. Jesteś silna. Spędziłaś z nim tyle dni, nie dając się złamać, a teraz pozwolisz, żeby coś takiego wyprowadziło cię z równowagi? To palant, któremu ktoś w końcu musi pokazać gdzie jego miejsce i tą osobą, jesteś ty.

Jej słowa wbijają się we mnie niczym ostrza, ale wiem, że ma rację. Przez cały ten czas trzymałam się na powierzchni, nie pozwalałam mu przebić się przez mury, które wokół siebie zbudowałam. Do czasu kiedy nie powiedział, że ze mną ucieknie, wtedy wszystko pękło, lecz teraz, w obliczu czegoś takiego, mam się załamać? Mogę znowu założyć swoją maskę.

– Wiem, że to trudne – kontynuuje, głaszcząc mnie po ramieniu. – Ale nie możesz się teraz poddać. Jesteś silna, Isi. Silniejsza, niż ci się wydaje.

Zaciskam usta, starając się zebrać myśli. Lilith ma rację.

– Masz rację – odpowiadam w końcu. – Nie dam mu tej satysfakcji.

Uśmiecha się, widząc moją determinację. Odsuwa się, pozwalając mi złapać oddech.

– Tego właśnie oczekiwałam. A teraz popraw makijaż, unieś głowę do góry i wracaj na to przyjęcie, jakby nic się nie stało – dodaje, a jej głos jest pełen ciepła i wsparcia. – Pokaż im, że jesteś ponad to wszystko, a zobaczysz, że przyjdzie jeszcze za tobą jak pies. Wiem to.

My Secret Love Spin-off Serii HakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz