Rozdział dwudziesty szósty

348 44 7
                                    

Isele

Budzi mnie nagły chłód wody uderzającej o moją twarz. Kiedy w drzwiach zobaczyłam Lilith, ktoś od razu wstrzyknął mi coś w szyję.

– Witaj z powrotem – mówi Asher, w jednej ręce trzymając pustą szklankę, a drugą delikatnie głaszcze Lil po ramieniu.

– Co się... – Mój głos jest ochrypły i słaby. W gardle czuję niesamowitą gorycz.

– Spokojnie – przerywa mi. – Lilith tutaj będzie ci towarzyszyć.

Lil patrzy na mnie z rozdartą miną, jakby chciała coś powiedzieć, ale jej usta pozostają zamknięte. Jest w szoku, to widać. Chyba nie spodziewała się, że to wszystko posunie się tak daleko.

– Co... co jej zrobiłeś? – wyduszam, próbując skupić myśli i zrozumieć, co się dzieje.

Ash uśmiecha się, a ten uśmiech przyprawia mnie o dreszcze.

– Na razie nic. Ale mamy dużo czasu, żeby nadrobić stracony czas. Zawsze mówiłem, że lubię gry, a teraz mamy przed sobą idealną sytuację, żeby rozegrać kolejną partię.

Próbuję poruszyć nadgarstkami, ale więzy są zbyt mocne. Serce zaczyna bić coraz szybciej, a z tyłu głowy czuję narastający strach. Asher do mnie podchodzi i znowu zaczyna dotykać.

– Właśnie skończyłem rozmawiać z twoim chłopakiem.

– Nie mam chłopaka!

– Jest o ciebie taki zazdrosny – mruczy cicho.

– Zostaw mnie! – krzyczę, kiedy po raz kolejny dotyka moich nóg. Jego twarz jest tuż nade mną, wykrzywiona w dziwnym uśmiechu, który przyprawia mnie o mdłości. Próbuję wyrwać się z jego uścisku, ale moje ciało jest unieruchomione, jakby sparaliżowane strachem i bezsilnością.

– Mała – syczy, jego głos pełen fałszywej czułości. – Nikt cię tu nie usłyszy. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla ciebie. A nasza kochana Lilith trochę sobie popatrzy, chociaż potrafię doprowadzić do ekstazy dwie kobiety naraz.

Jego palce suną wyżej, przesuwając się wzdłuż moich ud. Serce wali jak oszalałe, a oddech przyspiesza, lecz nie z podniecenia – to czysty strach, który przejmuje kontrolę nad każdym nerwem w moim ciele.

– Czułam go. Nie ma się czym chwalić i nie dziękuj za krytykę, to była przyjemność – pyskuję.

Zaciska palce mocniej na moim udzie.

– Podniecasz mnie taka niegrzeczna, skarbie. Ale uważaj na słowa, bo możesz tego gorzko pożałować.

– Naciesz się póki możesz – syczę.

– Bo co? Myślisz, że on cię uratuje? – szepcze, nachylając się bliżej mojego ucha. – Myślisz, że zjawi się jak bohater z bajki i zabierze cię stąd? – Śmieje się zimno, a jego oddech paraliżuje mnie jeszcze bardziej. – On nie jest w stanie ci pomóc. Teraz to ja mam nad tobą władzę.

– Nikt nie ma nade mną władzy!

– Oj, skarbie. Spójrz na to gdzie jesteś.

– Nienawidzę cię! – wrzeszczę, próbując uwolnić się z jego uścisku. Łzy napływają mi do oczu, ale nie mogę pokazać słabości. Muszę walczyć.

Chwyta moje dłonie i przyciska je do stołu nad moją głową.

– Nie bój się – mówi z udawaną łagodnością. – To będzie przyjemne, jeśli mi na to pozwolisz. Zawsze chciałem zobaczyć cię taką... waleczną.

– Jesteś obrzydliwy – Wiercę się, lecz to mało co daje. Nosem sunie wzdłuż mojej szyi. Wstrzymuję oddech, kiedy łapie moje nadgarstki w jedną dłoń, a drugą przenosi na moje udo. Próbuję podnieść nogi, zrobić cokolwiek, ale nie mogę. Jestem przygwożdżona do stołu.

My Secret Love Spin-off Serii HakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz