7.

303 14 1
                                    

Charlie ciągle trzymał siostrę za rękę, a ta nawet nie zamierzała go puszczać. Jeśli chodziło o jej brata, to była trochę nadopiekuńcza, choć starała się zachować zdrowy rozsądek. Gdy szli mogła zobaczyć, jak Violet i Veruca zostały "przyjaciółkami", miała wrażenie, że z tym towarzystwem nie będzie mogła w spokoju obejrzeć fabryki. W końcu dotarli do małych, ale naprawdę małych drzwi.

- To ważne pomieszczenie, no w końcu, to fabryka czekolady. - wyjaśnił Willy Wonka, a szatynka (przez swoją wrodzoną niecierpliwość) bardzo już chciała wejść do środka.

- Czemu te drzwi są takie małe? - zapytał Mike.

- Żeby ten pyszny czekoladowy smak nie uciekał. - otworzył drzwi, a potem popchnął ścianę, przez co byli w stanie zobaczyć co znajdowało się po drugiej stronie.

"Alicja w krainie czarów normalnie."

Zobaczyła przed sobą zieloną polanę ze słodyczami i czekoladowym wodospadem. Nie ukrywała zachwytu, a jej oczy świeciły się jak rozgwieżdżone niebo, jak zawsze gdy zobaczy coś niesamowitego. Weszli do środka, Charlie nie mógł się napatrzeć na to co go otaczało.

- Tutaj, musicie uważać moje drogie dzieci, głowy nie straćcie, zbyt mocno nie szalejcie, spróbujcie zachować spokój. - wszyscy słyszeli szatyna wyraźnie, ale taki Augustus stracił głowę jak tylko wszedł do środka.

- Jak tu pięknie. - westchnęła cicho osiemnastolatka, a Wonka na nią popatrzył przez chwilę.

- Co? O tak, tu jest bardzo pięknie. - zaczęli iść dalej, a szatynka nawet nie zauważyła kiedy puściła dłoń brata. Stanęli na takim jakby moście łączącym dwa brzegi (z kilku) czekoladowej rzeki. - Każda kropla, w tej rzece, to płynna czekolada najwyższej czekoladowej jakości. A główną rolę odgrywa wodospad. Miesza czekoladę, spienia ją, więc jest lekka i puszysta. Żadna inna fabryka na świecie nie robi czekolady metodą wodospadu, mogę przysiąc, rzeki także nie mają. - gdy mężczyzna opowiadał o wodospadzie (i gestykulował), nastolatka miała wrażenie, że szczerze się uśmiechał. To tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że ten kocha to co robi i był z tego dumny. Ruszyli dalej, na drugi brzeg rzeki. - Ludzie, ta maszyna zasysa czekoladę i rozwozi ją po całej fabryce. Tysiące litrów na godzinę, tak.- obserwowali maszynę przez chwilę. - Podoba wam się łąka? Spróbujcie mojej trawki, weźcie źdźbło, namawiam, jest wprost wyborna i tak kusząco wygląda.

- Ta trawa jest jadalna? - zapytał Charlie.

- Oczywiście, że tak. Dokładnie wszystko można tu zjeść, nawet mnie można zjeść lecz to byłby kanibalizm moje zajączki. Jednak większość dietetyków go nie zaleca. Właśnie, bawcie się, no już, czmych, sio. - Charlie od razu gdzieś pobiegł na co nastolatka zaśmiała się cicho. Sama też poszła się "pobawić" a właściwie obejrzeć wszystko dokładnie. Wzięła garstkę trawy i spróbowała, naprawdę była pyszna. Po chwili jednak wzięła lizaka który wystawał z ziemi niczym kwiatek i zaczęła go lizać. Czasami jak wychodziła z Charlott ta kupowała im lizaki, uwielbiały je, czasami nawet zabierały ze sobą Charlie'ego któremu rudowłosa też kupowała lizaka. - Witaj. - podskoczyła przestraszona odwracając się do tyłu. Za nią stał właściciel fabryki. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.

- Nic się nie stało Panie Wonka. - uśmiechnęła się do niego miło jak to miała w zwyczaju.

- Możesz mówić do mnie po imieniu moja droga. - to zaskoczyło zielononiebieskooką, jednak nie zadawała pytań. - Mogę wiedzieć jak masz na imię?

- Klaudia Bucket. - wystawiła przed siebie rękę, którą mężczyzna pocałował. Dziewczyna poczuła jak jej serce przyspieszyło swoją pracę.

- Niezmiernie miło mi cię poznać. Chciałem przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie, to było nie na miejscu. - puścił jej dłoń, a szatynka pokręciła głową.

- Wcale nie, w końcu nie wiedziałeś, że...jestem chora.

"Albo przeklęta."

- I tak czuję się z tym źle. - fioletowooki spuścił głowę, a szatynce zrobiło się go szkoda.

"Jest nieśmiały, a teraz wpędziłam go w poczucie winy, brawo ty Klaudia."

- Wiem jak to zabrzmi, ale miałam ochotę się śmiać gdy słyszałam twoje riposty. - popatrzyła na rzekę, a mężczyzna zrobił to samo. - Były niezłe.

- Tak sądzisz? - dziewczyna tylko skinęła głową. Na chwilę między nimi zapanowała cisza.

- Nadal nie mogę uwierzyć w to, że tu jestem, od dawna chciałam zobaczyć to miejsce. Zawsze sobie wyobrażałam, że fabryka w środku to taka Kraina Czarów. - westchnęła z zachwytem.

- Z twojej reakcji wnioskuję, że moja fabryka spełnia twoje oczekiwania. - zaśmiał się krótko, ale szczerze. - Bardzo mnie to cieszy.

- Nawet gdyby było tu kompletnie inaczej, to jestem pewna, że i tak uważałabym to miejsce za najpiękniejsze na świecie. - powiedziała to jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Szatyn nic nie odpowiedział, ale gdy spojrzał na uśmiechniętą dziewczynę czuł jak policzki zaczynają go piec. - Choć trochę tu za gorąco jak na mój gust. - parsknęła śmiechem, a mężczyzna uśmiechnął się tak, że nastolatka mogła zobaczyć jego równe, białe zęby.

- Czasami też bywa to dla mnie uciążliwe, ale po dłuższym czasie przyzwyczaiłem się do tego. - wytłumaczył fioletowooki. Rozmawiali jeszcze przez chwilę, zaskakująco dobrze czuli się w swoim towarzystwie.

- Wybacz, ale muszę poszukać Charlie'ego. - powiedziała w pewnym momencie pstrykając palcami, była zestresowana bo od kilku minut nie widziała brata. - Nie darowała bym sobie gdyby coś mu się stało.

- Twój brat jest mądrym chłopcem, jestem pewny, że nic mu nie będzie, nie powinnaś się tak zamartwiać, widać to po tobie. - zielononiebieskooka zagryzła wargę myśląc co mogłaby odpowiedzieć.

- Wiem, że jest odpowiedzialny i rozważny, ale to mój brat i nie potrafię się o niego nie martwić. Pójdę go poszukać. - już po chwili zniknęła za jednym z drzew które tam rosły. Znalazła brata gdy ten próbował zerwać z drzewa jabłko w karmelu, ale Violet go wyprzedziła. Wyjęła swoją gumę z buzi i przykleiła za uchem, a szatynka widząc to miała odruch wymiotny.

"Ochyda, przecież to jest nie higieniczne."

- Czemu jej nie wyrzucisz? Nie możesz wziąć nowej? - zapytał brunet, a dziewczyna w tym czasie zbliżyła się do nich.

- Wtedy nie byłabym mistrzynią, tylko frajerką, jak ty. - Klaudia zerwała jeden z owoców i podała go niebieskookiemu.

- Może trochę grzeczniej. - popatrzyła na blondynkę z obojętnością, na co młodszą przeszły ciarki, choć nikt tego nie zauważył.

- Nie potrzebuję by taka frajerka jak ty mówiła mi co mam robić. - ugryzła jabłko.

- Bo ty potrzebujesz być najlepszą by twoja matka cię kochała. - prychnęła nastolatka, a widząc, jak blondwłosa stoi w osłupieniu odciągnęła brata trochę dalej. - Wszystko dobrze Charlie?

- Klaudia, nie jesteś frajerką, jesteś najfajniejszą i najwspanialszą siostrą jaką można by sobie wymarzyć. - zielononiebieskooka parsknęła cichym śmiechem.

- Czy naprawdę tylko na to zwróciłeś uwagę? A nie na przykład na to, że Violet cię obraziła? - w oczach osiemnastolatki dało się zobaczyć rozbawienie.

- Oczywiście, że nie, słyszałem też jak sprawiłaś, że nie była w stanie powiedzieć ani słowa. - starsza z rodzeństwa uśmiechnęła się zagryzając wargę.

- Chodź tu. - przytuliła go do siebie mocno, a chłopiec to oddał.

Miłość do czekolady Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz