Nastolatka znów kiwała się z boku na bok, a Willy w tym czasie tańczył do muzyki, którą słyszeli. Potoczyli Violet do wyjścia z Hali wynalazków.
- A teraz niezwłocznie zabierzcie naszą jagódkę do Wyciskarni Soków, już zaraz, natychmiast, dobra? - Umpa-Lumpas do którego kierował te słowa ułożył swoje ręce na klatce piersiowej w kształt X i poszedł z resztą we wskazane przez Wonka'e miejsce.
- Wyciskarnia Soków? A co się tam z nią stanie?
"Przynajmniej teraz martwisz się o córkę, a nie o nagrody."
- Wyciskać będą ją, jak na twarzy pryszcze. Hehe. Cały sok z niej wycisną co do kropelki. - blondwłosa szybko pobiegła za swoją córką. - To proszę, na imprezę.
Ruszyli dalej, tym razem szli przez korytarz w czerwonym i szarym kolorze.
- Musimy iść podwójnie szybkim krokiem, żeby nie zawalić planu. Jeszcze tyle do oglądania. - Willy oczywiście szedł na przodzie.
- Proszę Pana? - Charlie był nie pewny czy może się spytać o to o co chciał.
- Tak?
- Czemu właściwie nas Pan zaprosił? - Klaudia skinęła głową z uznaniem dla brata.
"Dobre pytanie braciszku."
- Żeby pokazać fabrykę oczywiście. - odpowiedział brązowowłosy.
- Czemu teraz i tylko pięcioro? - Charlie nie poddawał się z czego jego siostra była dumna w pewien sposób.
- A kto dostanie nagrodę specjalną? - Mike wszedł w słowo właścicielowi fabryki.
"A, no tak, zapomniałam, wy tylko dla nagrody przyjechaliście."
- Najlepsza dla Janka jest niespodziewanka. - po tym zdaniu Willy się zaśmiał z własnego żartu.
- Czy Violet już zawsze będzie jagodą? - Veruca przepchnęła się na początek.
- Nie... Może...Albo nie wiem. Ale tak się kończy żucie gumy przez cały dzień, to ochydne. - stwierdził Wonka.
- Jak Pan nie znosi gumy, to po co Pan ją robi? - znów zadał pytanie Mike.
"Rozgadał się dzieciak."
- Wiesz co synku, wydaje mi się, że ty chyba masz jakąś maczonerwozę. - nastolatka parsknęła słysząc co powiedział szatyn.
- A pamięta Pan swoje pierwsze słodycze? - tym razem pytanie zadał Charlie, a fioletowooki zatrzymał się.
- Nie... - znów zaczął wspominać, a osiemnastolatka, żeby przez przypadek nie zajrzeć mu do głowy zaczęła rozmowę z Panem Salt i Panem Teavee. - Przepraszam, ale miałem przypominajkę. - po jakimś czasie Wonka wrócił do rzeczywistości.
- Nie szkodzi. - Pan Salt przysunął do siebie córkę.
- A często te przypominajki? - zapytał Pan Teavee.
- Coraz częściej...dzisiaj. - znów ruszył przed siebie. - Panno Bucket, zechciałaby Pani iść razem ze mną na przodzie grupy? - zielononiebieskooka na początku nie wiedziała co zrobić.
- Będę zaszczycona. - podeszła do Willy'ego, który wystawił w jej kierunku ramię, a ona przełożyła przez nie dłoń (nie wiem jak to napisać, ale chyba wiecie o co mi chodzi). Po kolejnych kilku minutach trafili do pomieszczenia oznaczonego jako "Sortownia Orzechów".
- O, to pomieszczenie jest mi dobrze znane, bo wie Pan, tak się składa, że mam przetwórnię orzechów. - Pan Salt dał szatynowi wizytówkę, a on wyrzucił ją za siebie gdy drugi nie patrzył. Osiemnastolatka zaśmiała się cicho, na co Willy się do niej uśmiechnął. - Też preferuje Pan Havermax 4000 do sortowania?
- Nie. - po czym zaśmiał się. - Pan to dziwny jest. - przejście się otworzyło. - Panie przodem. - nastolatka weszła do środka jako pierwsza, a za nią Willy, potem Veruca, Charlie, Mike, Pan Salt i Pan Teavee. Dziewczyna od razu podeszła do swojego brata, by móc go pilnować.
- Wiewiórki. - powiedziała młoda Salt gdy wszyscy patrzyli na zwierzęta otwierające orzechy.
- Tak, wiewiórki, te mają drugi stopień specjalizacji w rozłupywaniu orzechów. - wytłumaczył fioletowooki, można było usłyszeć dumę w jego głosie.
- Całkiem szybko im to idzie. - powiedziała szatynka, a jej brat skinął głową.
- Dlaczego wiewiórki, a nie Pańskie Umpa-Lumpasy? - zapytał Pan Salt.
- Bo tylko wiewiórki potrafią każdy orzech wyciągnąć w całości. - ojciec małej dziewczynki tylko skinął głową i znów popatrzył na gryzonie. - Widzicie jak sprytnie sprawdzają każdy orzech czy nie jest zepsuty? O spójrzcie, spójrzcie. - pokazał na jednego gryzonia. - Tej chyba trafił się zepsuty. - po chwili wskazana przez właściciela fabryki istotka wyrzuciła orzecha do dziury na środku pomieszczenia.
- Tato, ja chcę wiewiórkę, jedną z tych wiewiórek. Masz mi kupić. - Veruca powiedziała to głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Córeczko, masz wiele wspaniałych zwierzątek. - odparł siwowłosy.
- W domu mam tylko jednego konia, dwa psy, cztery koty, sześć królików, dwie myszki, dwa kanarki, świnkę morską, trzy żółwie, cztery papużki i starego chomika. I chcę wiewiórkę! - zielononiebieskooka popatrzyła na dziewczynkę pustym spojrzeniem.
- Już chyba wiadomo kto tym razem przez swoją chciwość może oberwać. - mruknęła w trakcie paplaniny młodszej, a gdy jej brat przestraszył się na krzyk Salt nastolatka pocałowała go w czoło. - Wszystko dobrze.
- Dobrze skarbie, tatuś kupi ci wiewiórkę najszybciej jak się da, dobrze? - ojciec dziewczynki chciał jeszcze jak kolejek zapanować nad sytuacją.
- Ale ja nie chcę jakiejś durnej wiewiórki, chcę taką szkoloną. - przez chwilę słyszeli tylko piski gryzoni i stukanie orzechów.
- Dobrze Myszko. Proszę Pana ile by Pan chciał za taką wiewiórkę? Proszę podać cenę. - zwrócił się do Wonka'i, a Veruca popatrzyła na szatyna ze sztucznym uśmiechem który miał chyba go skłonić do sprzedaży jednego ze zwierząt.
- O, takiej nie dostanie. Nie są na sprzedaż. - młoda Salt zrobiła wściekłą minę.
- Tato. - nawet inni ludzie w tym pomieszczeniu mogli poczuć strach Pana Salt.
- Wybacz kochanie, Pan Wonka jest bardzo nierozsądny. - Willy sparodiował ojca Veruca'i, na co osiemnastolatka zaśmiała się cicho.
- Jak ty mi nie kupisz wiewiórki to sama sobie wezmę. - przeszła przez furtkę i zaczęła schodzić po schodach do gryzoni.
- Veruca.
- Dziewczynko. - dwójka mężczyzn starała się cokolwiek zrobić by dziewczynka wróciła, ale ta nawet nie zareagowała na ich wołania.
- Veruca, natychmiast tu wracaj. Veruca.
- Dziewczynko, tylko nie dotykaj orzechów, to je strasznie wkurza. - zasugerował Willy, a reszta mogla być pewna jednej rzeczy.
"To się dla niej nie skończy dobrze."

CZYTASZ
Miłość do czekolady
Fanfiction"Zawsze powtarzasz, że gdy bardzo czegoś pragniesz, to w końcu marzenie się spełni." Czasami by marzenie się spełniło trzeba temu marzeniu pomóc. Jednak czasem potrzeba mieć wiele, naprawdę wiele szczęścia.