Wróciła później niż zakładała, bo przez całą drogę myślała jak zapytać Wonka'e, czy jej przyjaciele mogą przyjść do fabryki następnego dnia. Mogło się to według innych nie wydawać takie straszne, ale szatynka wiedziała jak bardzo Willy nie lubił ludzi.
- Cześć Willy. - powiedziała z uśmiechem wchodząc do Pokoju wynalazków.
- O, witaj. - podszedł do dziewczyny i na powitanie pocałował ją w czoło. - Coś się stało? Wyglądasz na przestraszoną. - zielononiebieskooka wzięła wdech.
- Bo wiesz, przez to wszystko co się działo kompletnie zapomniałam, że to mój ostatni rok nauki. Za trzy miesiące mam egzaminy, o których zapomniałam, ale Dylan i Charlott zaproponowali byśmy uczyli się razem. - powiedziała w miarę spokojnie.
- To bardzo dobry pomysł. - fioletowooki uśmiechnął się.
"Dobra, pierwsza część się powiodła. Teraz ta gorsza."
- Właśnie...i tak sobie pomyślałam, czy moglibyśmy się uczyć tutaj? Wiem, że nie przepadasz za ludźmi, zwłaszcza obcymi, ale...
- Oczywiście. - nastolatka zamilkła, po czym zamrugała kilka razy szybko.
- Co? Naprawdę? - nie mogła uwierzyć, że tak szybko się zgodził.
- To twoi przyjaciele, więc chyba można im zaufać. - ciężko było stwierdzić, czy było to pyatniem, czy stwierdzeniem, ale szatynka tak czy tak pokiwała głową. - Nawet wiem, gdzie moglibyście się uczyć. - Wonka podszedł do szklanej windy, a Klaudia za nim. Szatyn kliknął jakiś guzik, po czym zaczęli jechać w górę. Zatrzymali się po kilku sekundach, drzwi się otworzyły ukazując im wielką bibliotekę. Nastolatka wyszła z windy, jej oczy się świeciły, miała wielki uśmiech na twarzy.
- Tu jest cudownie, czemu nigdy wcześniej mi jej nie pokazałeś? - zapytała szatyna z ekscytacją.
- Nie było okazji. - wzruszył ramionami. - Rozumiem, że ci się tu po... - nie skończył mówić, a zielononiebieskooka rzuciła mu się na szyję, po czym go pocałowała w usta.
- Bardzo mi się podoba. - odpowiedziała śmiejąc się cicho, po czym wtuliła się w niego. - Tak właściwie, to co tu robi biblioteka? - gdy zadawała pytanie, fioletowooki ułożył swoje dłonie na jej talii.
- Gdy mieszkasz sam w wielkiej fabryce, to czasami dopada cię nuda. - zaśmiała się odsuwając się trochę od cukiernika.
- Masz Umpa-Lumpasów. - on uśmiechnął się pod nosem patrząc jej w oczy.
- Są dość... małomównym towarzystwem. - oboje się zaśmiali.
- Dziękuję Willy.
- Dla ciebie wszystko.
***
Pani Bucket poprosiła swoją córkę, by ta odebrała ze szkoły Charlie'ego. Szatynka zgodziła się i radosna szła odebrać brata. Ostatnimi czasy nie miała dla niego zbyt wiele czasu, za co była na siebie zła. Jej chęć przyzwyczajenia się do nowej pracy i obowiązków związanych z nauką odwróciły dość mocno jej uwagę od młodszego brata. Dlatego chciała mu to wynagrodzić i spędzić z nim jak najwięcej czasu. Stanęła pod drzewem niedaleko wejścia do szkoły i czekała na brata. Widząc jak brunet wychodzi ze szkoły chciała podejść i go przywitać, ale powstrzymało ją od tego zachowanie dzieci wobec chłopca. Wszyscy się śmiali pokazując na dziesięciolatka palcami, nie była w stanie usłyszeć co mówią, ale bardzo jej się to nie podobało.
- Twoja siostra już o tobie zapomniała? Nie dziwię się, ona jest teraz kimś, a ty jesteś nikim. - dziewczyna poczuła złość na chłopca który obrażał jej brata. Pokierowała się w ich stronę starając się zachować uśmiech na twarzy.
- Jeśli ja jestem kimś, a mój brat jest nikim, to jak nieważny ty jesteś? - Charlie i jego prześladowca popatrzyli na dziewczynę, niebieskooki uśmiechnął się pogodnie. - Nigdy nie obrażaj mojego brata rozpieszczony bachorze. - warknęła, po czym wystawiła w kierunku bruneta dłoń, którą on złapał. Poszli stamtąd nie odwracając się za siebie. - Przepraszam Charlie, ostatnio nie poświęcałam tobie tyle czasu ile powinnam. - westchnęła ciężko. - Tym bardziej, że tak naprawdę to ty miałeś przejąć fabrykę.
- Nie mów tak, cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Od kiedy zaczęłaś pracować w fabryce stałaś się pewniejsza siebie. I nawet jeśli to ja miałem na początku ją przejąć, to jestem trochę za mały. Może jak dorosnę to będę wam pomagać? - jego oczy zaczęły się świecić z ekscytacji, na co szatynka uśmiechnęła się szeroko.
- Jeśli tylko zechcesz, to oczywiście. - poczochrała go po włosach, na co brunet zaśmiał się. - Mój mały braciszku.
- Mogę ci zadać pytanie? - zielononiebieskooka skinęła głową delikatnie. - Czy ciebie i Willy'ego Wonka'e coś łączy? - na chwilę stanęła w miejscu, nie spodziewając się takiego pytania.
- My... jesteśmy parą. - powiedziała cicho, ale Charlie i tak ją usłyszał.
- Wiedziałem. - słysząc to, posłała mu zmieszane spojrzenie. - Podejrzewałem to od początku waszej znajomości. - zaśmiała się kręcąc głową.
- Oczywiście, że podejrzewałeś, mądry dzieciak z ciebie. Chodź, przejedziemy się.
***
Następnego dnia szatynka po szkole szła razem z przyjaciółmi do fabryki. Stresowała się, bo tego dnia Willy miał poznać jej przyjaciół osobiście. Co prawda pozostała dwójka o tym nie wiedziała, więc nie rozumieli zdenerwowania przyjaciółki. Jak tylko weszli, Dylan zaczął coś mówić, ale przestał i prawie się wywrócił zaskoczony widząc przed sobą szatyna, w którego prawie wpadł.
- O ku...przepraszam pana. - popatrzył na szatynkę, ze zmieszaniem.
- Nic się nie stało. - fioletowooki próbował się uśmiechnąć, ale za bardzo był zdenerwowany.
- Dylan, Charl, to jest Willy Wonka, mój chłopak. To jest Dylan Harrison i Charlott Night, moi przyjaciele. - powiedziała starając się zachować pogodne myślenie. Cała trójka podała sobie ręce.
- Miło nam pana poznać. - powiedziała grzecznie rudowłosa.
- Klaudia opowiadała nam dużo o panu. - białowłosy nie mógł odpuścić sobie okazji, by trochę zawstydzić przyjaciółki. Dziewczyna słysząc to uderzyła bursztynowokiego w ramię, a on zaśmiał się pogodnie.
- Mi też dużo o was mówiła, cieszę się, że mogę was poznać osobiście. - w końcu uśmiechnął się trochę bardziej spokojny. Po jeszcze kilku minutach rozmowy trójka nastolatków poszła do szklanej windy, którą pojechali na odpowiednie piętro.
- Czyli oficjalne przedstawienie z Willy'm Wonka'ą mamy za sobą. - stwierdził białowłosy.
- Jak go zobaczyłam, myślałam, że zejdę na zawał, nie spodziewałam się, że będzie chciał nas poznać....ale wydaje się miły. - Charlott uśmiechnęła się do przyjaciółki. - To dlatego się tak bardzo stresowałaś? - szatynka skinęła głową.
- Wiesz, chciałam byście go polubili. - uśmiechnęła się niepewnie.
- Wydaje się w porządku, nie martw się tak. - Dylan uśmiechnął się do przyjaciółki jednocześnie ją przytulając. - A teraz zabierzmy się za naukę. - wyszli z windy, po czym następne kilka godzin skupili się tylko i wyłącznie na powtórkach.

CZYTASZ
Miłość do czekolady
Fanfic"Zawsze powtarzasz, że gdy bardzo czegoś pragniesz, to w końcu marzenie się spełni." Czasami by marzenie się spełniło trzeba temu marzeniu pomóc. Jednak czasem potrzeba mieć wiele, naprawdę wiele szczęścia.