20.

222 14 1
                                    

Dzień balu nadszedł strasznie szybko, tego dnia już z samego rana Karo i Dylan przyszli do fabryki. Umówili się, że razem się przygotują, choć żadne z nich tak na dobrą sprawę nie chciało się ruszać z domu.

- Nie chce mi się. - jęknął Dylan, na co dwie dziewczyny zaśmiały się. Charlott malowała przyjaciółkę, gdyż ta nie miała ręki do kosmetyków. - Musimy tam iść? - popatrzył na dwie dziewczyny, przez co te pokręciły głowami.

- Obiecałeś Nick'owi, że pójdziesz z nim. - powiedziała przez śmiech szatynka. Rudowłosa wstała z miejsca po czym podeszła do przyjaciela.

- Dylan, przecież musisz nadzorować, czy przypadkiem Klaudia nie zakocha się w twoim bracie. - zaśmiała się, ale białowłosemu nie było do śmiechu.

- I tak mi się to nie podoba. - mruknął zirytowany, na co zielononiebieskooka westchnęła. - Już i tak zachowuje się jak jej chłopak.... Jesteście razem? - to pytanie zaskoczyło młodą Bucket.

- Co? Nie. Nie lubię Ryan'a w ten sposób. - wytłumaczyła spokojnie, a bursztynowooki uspokoił się. - Siadaj Dylan, ułożę ci włosy. - nastolatek usiadł na krześle, a dziewczyna po nałożeniu na dłonie żelu do układania włosów, zaczęła je układać.

- A jak Wonka zareagował na to, że idziesz z Ryan'em? - dziewczyna poczuła jak jej serce przyspieszyło swoją pracę, nie wiedziała czemu.

- Pomógł mi w nauce tańca. - chłopak i dziewczyna popatrzyli na siebie, a potem na swoją przyjaciółkę.

- Romantycznie. - stwierdził Harrison, na co ręka nastolatki zamarła w bezruchu.

- Ha ha, bardzo śmieszne. - powiedziała. Po kilku minutach poszła do łazienki, by ubrać na siebie sukienkę. Jednak jak weszła do łazienki, popatrzyła na swoje włosy. Były trochę długie, bo sięgały do połowy pleców, dla niej były bardzo długie. Bez większego zastanowienia chwyciła nożyczki i zaczęła powoli ucinać kosmyki, dość długie pasma upadały na podłogę, aż jej włosy nie sięgały przed ramiona. W tym momencie jej loki tworzyły ładne fale, uśmiechnęła się do siebie w lustrze. Potem szybko sprzątnęła z podłogi swoje włosy i ubrała sukienkę, po czym wykończyła całą stylizację bordową pomadką. Założyła spowrotem słuchawki na uszy. Wzięła głęboki wdech by dodać sobie odwagi, po czym wyszła z łazienki. Charlott ubrana w granatową sukienkę stała obok Dylana ubranego w czarną koszulę i czarne spodnie. Gdy zobaczyli swoją przyjaciółkę uśmiechnęli się zaskoczeni i zachwyceni.

- Wyglądasz bajecznie. - pochwaliła ją rudowłosa.

- A twoje włosy sprawiają, że wyglądasz jeszcze lepiej. - dodał uśmiechnięty Harrison.

Przyszli na chwilę do domu Bucket'ów, cała rodzina podziwiała wygląd trójki nastolatków, a pani Bucket zrobiła zdjęcie całej trójce. Szatynka chciała jeszcze zobaczyć się z Willy'm, ale jeden z Umpa-Lumpasów przekazał jej, że jest teraz zajęty. Niedługo później poszli razem do szkoły by nie spóźnić się na bal. Jak tylko stanęli przed wejściem do Charlott podeszła Jane, a do Dylana Nick. Szatynka rozglądała się za swoją parą, nawet nie wiedziała kiedy, poczuła jak ktoś puka ją w ramię. Odwróciła się by zobaczyć Ryan'a który trzymał w dłoni Czekoladową Różę, którą Willy stworzył specjalnie na Walentynki.

- Wyglądasz niesamowicie moja droga. - dziewczyna miała ochotę się skrzywić.

"Tylko Willy może mnie tak nazywać."

- Ty też dobrze wyglądasz. - uśmiechnęła się do niego nie chcąc pokazać, że coś jest nie tak.

- Proszę, to dla ciebie. - podał jej kwiatek, powąchała go.

"Kolejny wadliwy?"

Zapytała samą siebie, gdy znów poczuła intensywny zapach czekolady. Chłopak wystawił w jej kierunku ramię, a ona chwyciła go. Brunet o czymś mówił, jednak nastolatka go nie słyszała, myślała tylko o tym, co robił w tym momencie Willy. Nie potrafiła tego dnia odpędzić swoich myśli od szatyna, choć chyba należy powiedzieć, że nie potrafi o nim nie myśleć od kilku dni.

- Pójdę po coś do picia. - skinęła głową, a bursztynowooki odszedł po picie.

- I jak pierwsze wrażenie? - usłyszała za sobą głos Charlott.

- Chyba zaczynam żałować, że przyszłam z nim.- mruknęła cicho, trzymając różę.

- Co mój przygłupi brat zrobił? - zapytał niespodziewanie Dylan, żadna z nich go nie zauważyła.

- Nic, poprostu...nie wiem. - chłopak pochylił się nad kwiatkiem, po czym się zaśmiał.

- Zawsze mi pachnie cynamonem, perfumy Nick'a pachną korzennie. - szatynka stanęła w głębokim szoku, zanim coś powiedziała rudowłosa też powąchała kwiatek.

- Wanilia i jagody. - zaśmiała się.

- Ale...jak? - niebieskooka i bursztynowooki zmarszczyli brwi.

- A tobie czym pachnie? - zapytał powoli białowłosy.

- .... Czekoladą. - jej przyjaciele popatrzyli na siebie, po czym uśmiechnęli się.

- A kto z twojego najbliższego otoczenia ma dużo wspólnego z czekoladą? - zapytała rozbawiona Charlott, a szatynka poczuła się jak idiotka.

- Willy... - spuściła głowę. - Ale on mnie nie lubi. - nastolatek prychnął na słowa przyjaciółki.

- Tak, bo każdy montuje głośniki w jadalni byś mogła choć na chwilę nie nosić słuchawek. Każdy tworzy nowy produkt na Walentynki specjalnie dla kogoś dla siebie obojętnego. Każdy uczy innych tańczyć, a potem chodzi przybity coraz bardziej, z każdym dniem, gdy ma świadomość, że osoba, którą się kocha idzie z innym facetem na imprezę. - ironia w głosie blondyna była słyszalna na kilometr. Zielononiebieskooka rozejrzała się, aż jej spojrzenie nie zatrzymało się na drzwiach wyjściowych. - Biegnij do niego. - uśmiechnął się do niej, na co ta od razu pobiegła do wyjścia. Czuła się źle z tym, że wystawiła Ryan'a, ale teraz miała mnóstwo innych myśli w głowie.

"Głupia, głupia, GŁUPIA! Jak mogłaś być tak ślepa?!"

Pomimo, że buty które założyła, nie nadawały się do biegania, to nie zatrzymało jej to. Zatrzymała się dopiero przed bramą od fabryki, tą samą, którą przekroczyła zaledwie miesiąc wcześniej. Poszła do tylnego wejścia i weszła do środka budynku.

- Derek! - zawołała, a już po kilku chwilach obok niej stanął Umpa-Lumpas. - Przynieś proszę do pokoju słodkości gramofon. I jeśli Willy jest już wolny, to proszę, zawołaj go tam. - powiedziała bawiąc się palcami. Mały człowieczek skinął głową, skrzyżował ręce na klatce piersiowej, po czym odszedł. Nastolatka zdjęła buty, które zaczęły ją uwierać, jej pięty były pozdzierane do krwi, jednak było jej tylko trochę. Jej włosy się trochę rozwiały, sukienka stała się mokra na końcach od śniegu, a jej nos stał się czerwony przez mróz na zewnątrz. Wzięła głęboki oddech, po czym poszła szybko do pokoju w którym znajduje się domek jej rodziny. Tam już czekał na nią Wonka, podeszła do niego dość szybko, czując się w tym momencie już nie tak ładnie jak wcześniej. Na szczęście znajdowali się dość daleko od domu Bucket'ów, przez co nikt ich nie widział.

- Klaudio, coś się stało? - zapytał szatyn, gdy tylko dziewczyna do niego podeszła. Choć dla każdej innej osoby wyglądałaby w tym momencie dość śmiesznie, to on uważał ją za równie piękną co zawsze.

- Ja...Chcesz zatańczyć? - bała się spojrzeć na mężczyznę, jednak odważyła się to zrobić na kilka sekund. Zdziwiło go jej pytanie, jednak skinął głową. Nastolatka ściągnęła z uszu słuchawki, gdy muzyka zaczęła grać z gramofonu, żadne z nich nie zauważyło, gdy zaczęli tańczyć. Willy dalej nie wiedział co stoi za dziwnym zachowaniem nastolatki, jednak w tym momencie chciał się skupić na wywołaniu uśmiechu na jej twarzy. Nie zdołał się jednak nad niczym zastanowić, gdy nagle poczuł jej usta na swoich. W pierwszej chwili kompletnie nie wiedział co robić, lecz, gdy minął pierwszy szok, oddał pocałunek. Cała scena mogła wyglądać jak z jakiegoś romantycznego filmu, stali pośrodku czekoladowej wyspy, padał na nich śnieg, a właściwie cukier puder, do tego muzyka w tle. I oczywiście oni, dwójka zakochanych w sobie osób całujących się i zdających sobie sprawę z tego jak bardzo się kochają.

Miłość do czekolady Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz