13.

237 12 4
                                    

Znaleźli się w białym pomieszczeniu.

- Okulary. Wkładajcie szybko i nie zdejmujcie ich nawet na ułamek sekundy. - szatynka sprawnie założyła okulary na oczy, tak jak jej brat. - Od tego światła oczy mogą wypaść z czaszki. A tego z pewnością nie chcielibyśmy. - zaczął iść wgłąb pokoju. - W tej sali testujemy mój najnowszy i najgenialniejszy wynalazek, telewizyjną czekoladę. - rodzeństwo popatrzyło na siebie, a potem znów na szatyna. - Któregoś dnia mnie olśniło "Ej, jeśli telewizja może rozbić obraz na miliony maleńkich kawałeczków i je wysłać w powietrze, a potem gdzie indziej poskładać, to czemu by tak nie zrobić z czekoladą?" Może by tak wysłać tabliczkę czekolady przez telewizję i odebrać ją gdzie indziej?

- Twórcze. - Wonka uśmiechnął się do dziewczyny słysząc komplement.

- Wydaje się nie możliwe. - zauważył Pan Teavee, choć też był trochę pod wrażeniem. Cały czas szli za Willy'm.

- Bo to jest niemożliwe. W temacie nauki straszny z Pana cienias. Po pierwsze, jest spora różnica pomiędzy falami a cząsteczkami, ogromna. Po drugie, moc potrzebna do tego by zmienić energię w materię to coś jak 9 bomb atomowych.

- Mamrot! - zielononiebieskooka wzdrygneła się gdy mężczyzna krzyknął na chłopca. - Mów wyraźnie, ty tylko synku sygnalizujesz słowa. - Mike nic nie odpowiedział. - To do rzeczy. A więc wyśle czekoladę z jednego końca sali na drugi, przez telewizję. Przynieście czekoladę! - po kilku sekundach na salę została wniesiona gigantyczna tabliczka czekolady.

- Wielka. - stwierdziła z zaskoczeniem nastolatka.

- Czekolada musi być spora. Wiecie jak jest z telewizją, filmują normalnego faceta, a w telewizji jest taki konus. - pokazał palcami wielkość takiego faceta. - To podstawowa sprawa. - teraz popatrzył na szatynkę. - Chciałabyś czynić honory? - dziewczyna po chwili skinęła głową z uśmiechem i podeszła do wielkiego czerwonego guzika.

"Czemu zawsze duży, czerwony guzik?"

Nie zastanawiała się nad tym jednak zbyt długo i kliknęła przycisk. Czekolada została jakby odseparowana szklaną ścianą nie minęło dużo czasu, gdy czekolada zniknęła.

- Łał. - westchnęła z uznaniem.

- Zniknęła. - dodał jej brat.

- Widzicie? A teraz ta czekolada pędzi gdzieś w przestrzeni w postaci milionów kawałeczków. Idziemy szybko. Szybciej, chodźcie. - pobiegli do jednego z telewizorów w tej sali. - Patrzcie na ekran. Zaraz tu będzie. - patrzyli w ekran telewizora czekając, aż pojawi się tabliczka czekolady. - I jest. - pojawiła się w końcu. - Weź ją. - zwrócił się do Mike'a.

- To tylko obraz na ekranie. - szatynka przewróciła oczami.

"Niszczyciel dobrej zabawy."

- Co za cykor. - tym razem popatrzył na Charlie'ego. - Ty ją weź. No już, wyciągnij rękę i złap ją. - zachęcał go mężczyzna, a Charlie po kilku sekundach to zrobił. Gdy wyciągnął z telewizora tabliczkę czekolady, jego siostra nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. - Zjedz ją. No jedz. To ta sama czekolada, tak samo pyszna, kilka cząstek odpadło w locie, więc jest mniejsza. - mężczyzna zaczął udawać, że gryzie czekoladę by zachęcić bruneta. Chłopiec ugryzł kawałek czekolady.

- Jest ekstra. - ekscytacja w jego głosie była mocno słyszalna.

- Nie wiem czy mogę nazwać to cudem, ale...to jest coś niesamowitego. - stwierdziła szatynka na co Wonka uśmiechnął się do niej.

- Wyobraźcie sobie, siedzicie w domciu i oglądacie telewizję i nagle pojawia się na ekranie reklama i słychać głos. "Czekolada Wonka'i jest najlepsza na świecie. Jeśli nie wierzycie, przekonajcie się sami." A wy możecie sięgnąć i wziąć ją. Podoba się? - widać było dumę z postawy szatyna.

- A może Pan wysłać inne rzeczy? Na przykład płatki śniadaniowe? - zapytał Pan Teavee.

- Czy Pan wie z czego robione są płatki śniadaniowe? Z tych drewnianych wiórków z temperówek do ołówków. - oburzył się Willy, co rozśmieszyło nastolatkę.

- Ale gdybyś chciał, mógłbyś je wysłać, tak? - chciała się dowiedzieć zielononiebieskooka.

- Oczywiście. - zapewnił.

- Ludzi też można? - zwrócił na siebie uwagę Mike.

- Po co miałbym wysyłać ludzi? Oni wogóle nie są smaczni.

"Wracamy do tematu kanibalizmu?"

- Czy Pan wogóle wie co Pan wynalazł? To jest teleporter! Najważniejszy wynalazek w historii świata! A Pan myśli tylko o czekoladzie! - osiemnastolatka trochę rozumiała frustrację młodego Teavee, ale przecież to nic nie zmieniało. W końcu Willy to wynalazł, więc on decyduje, jak wykorzysta swój wynalazek.

- Daj spokój Mike, napewno Pan Wonka doskonale wie co wymyślił. - dorosły mężczyzna starał się uspokoić syna.

- Nie, nie wie! Nie ma pojęcia! Myśli, że jest geniuszem, a jest idiotą! Mnie nie nabierze. - i pobiegł, a dziewczyna pobiegła za nim. Starała się go zatrzymać, ale gdy Mike kliknął przycisk i skoczył z panelu kontroli do miejsca teleportu ledwie wychamowała. W ostatniej chwili też udało jej się utrzymać słuchawki na głowie. Chwilę później zniknął tak jak czekolada trochę wcześniej.

- Zniknął. - na słowa Pana Teavee młoda Bucket miała ochotę przewrócić oczami, jednak była zbyt mocno skupiona na wyrównaniu oddechu.

- Chodźcie, zobaczymy co z tego będzie. - dziewczyna podbiegła w ich stronę zakładając pasmo włosów za ucho. Stanęli przed telewizorem i obserwowali obraz. - Oby żadne jego cząstki nie odpadły w locie.

- Co to znaczy? - przestraszył się ojciec Mike'a.

- To znaczy, że czasami tylko połowa cząstek dociera do celu. - wyjaśnił spokojnym głosem szatyn. - Gdyby miał Pan dostać tylko połowę syna którą by Pan wybrał?

- Co to wogóle za pytanie?! - zirytował mężczyzna.

"Nie doszło by do tego, gdyby Pana syn stosował się do zasad."

- Ciekawe dla mnie, albo już nie ważne. - zaczęli sprawdzać wszystkie kanały po kolei. Znaleźli Mike'a na kanale z wiadomościami, a Umpa-Lumpasy (które znajdowały się na każdym kanale) zaczęły śpiewać o młodym Teavee.

Miłość do czekolady Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz