Znaleźli się w białym pomieszczeniu.
- Okulary. Wkładajcie szybko i nie zdejmujcie ich nawet na ułamek sekundy. - szatynka sprawnie założyła okulary na oczy, tak jak jej brat. - Od tego światła oczy mogą wypaść z czaszki. A tego z pewnością nie chcielibyśmy. - zaczął iść wgłąb pokoju. - W tej sali testujemy mój najnowszy i najgenialniejszy wynalazek, telewizyjną czekoladę. - rodzeństwo popatrzyło na siebie, a potem znów na szatyna. - Któregoś dnia mnie olśniło "Ej, jeśli telewizja może rozbić obraz na miliony maleńkich kawałeczków i je wysłać w powietrze, a potem gdzie indziej poskładać, to czemu by tak nie zrobić z czekoladą?" Może by tak wysłać tabliczkę czekolady przez telewizję i odebrać ją gdzie indziej?
- Twórcze. - Wonka uśmiechnął się do dziewczyny słysząc komplement.
- Wydaje się nie możliwe. - zauważył Pan Teavee, choć też był trochę pod wrażeniem. Cały czas szli za Willy'm.
- Bo to jest niemożliwe. W temacie nauki straszny z Pana cienias. Po pierwsze, jest spora różnica pomiędzy falami a cząsteczkami, ogromna. Po drugie, moc potrzebna do tego by zmienić energię w materię to coś jak 9 bomb atomowych.
- Mamrot! - zielononiebieskooka wzdrygneła się gdy mężczyzna krzyknął na chłopca. - Mów wyraźnie, ty tylko synku sygnalizujesz słowa. - Mike nic nie odpowiedział. - To do rzeczy. A więc wyśle czekoladę z jednego końca sali na drugi, przez telewizję. Przynieście czekoladę! - po kilku sekundach na salę została wniesiona gigantyczna tabliczka czekolady.
- Wielka. - stwierdziła z zaskoczeniem nastolatka.
- Czekolada musi być spora. Wiecie jak jest z telewizją, filmują normalnego faceta, a w telewizji jest taki konus. - pokazał palcami wielkość takiego faceta. - To podstawowa sprawa. - teraz popatrzył na szatynkę. - Chciałabyś czynić honory? - dziewczyna po chwili skinęła głową z uśmiechem i podeszła do wielkiego czerwonego guzika.
"Czemu zawsze duży, czerwony guzik?"
Nie zastanawiała się nad tym jednak zbyt długo i kliknęła przycisk. Czekolada została jakby odseparowana szklaną ścianą nie minęło dużo czasu, gdy czekolada zniknęła.
- Łał. - westchnęła z uznaniem.
- Zniknęła. - dodał jej brat.
- Widzicie? A teraz ta czekolada pędzi gdzieś w przestrzeni w postaci milionów kawałeczków. Idziemy szybko. Szybciej, chodźcie. - pobiegli do jednego z telewizorów w tej sali. - Patrzcie na ekran. Zaraz tu będzie. - patrzyli w ekran telewizora czekając, aż pojawi się tabliczka czekolady. - I jest. - pojawiła się w końcu. - Weź ją. - zwrócił się do Mike'a.
- To tylko obraz na ekranie. - szatynka przewróciła oczami.
"Niszczyciel dobrej zabawy."
- Co za cykor. - tym razem popatrzył na Charlie'ego. - Ty ją weź. No już, wyciągnij rękę i złap ją. - zachęcał go mężczyzna, a Charlie po kilku sekundach to zrobił. Gdy wyciągnął z telewizora tabliczkę czekolady, jego siostra nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. - Zjedz ją. No jedz. To ta sama czekolada, tak samo pyszna, kilka cząstek odpadło w locie, więc jest mniejsza. - mężczyzna zaczął udawać, że gryzie czekoladę by zachęcić bruneta. Chłopiec ugryzł kawałek czekolady.
- Jest ekstra. - ekscytacja w jego głosie była mocno słyszalna.
- Nie wiem czy mogę nazwać to cudem, ale...to jest coś niesamowitego. - stwierdziła szatynka na co Wonka uśmiechnął się do niej.
- Wyobraźcie sobie, siedzicie w domciu i oglądacie telewizję i nagle pojawia się na ekranie reklama i słychać głos. "Czekolada Wonka'i jest najlepsza na świecie. Jeśli nie wierzycie, przekonajcie się sami." A wy możecie sięgnąć i wziąć ją. Podoba się? - widać było dumę z postawy szatyna.
- A może Pan wysłać inne rzeczy? Na przykład płatki śniadaniowe? - zapytał Pan Teavee.
- Czy Pan wie z czego robione są płatki śniadaniowe? Z tych drewnianych wiórków z temperówek do ołówków. - oburzył się Willy, co rozśmieszyło nastolatkę.
- Ale gdybyś chciał, mógłbyś je wysłać, tak? - chciała się dowiedzieć zielononiebieskooka.
- Oczywiście. - zapewnił.
- Ludzi też można? - zwrócił na siebie uwagę Mike.
- Po co miałbym wysyłać ludzi? Oni wogóle nie są smaczni.
"Wracamy do tematu kanibalizmu?"
- Czy Pan wogóle wie co Pan wynalazł? To jest teleporter! Najważniejszy wynalazek w historii świata! A Pan myśli tylko o czekoladzie! - osiemnastolatka trochę rozumiała frustrację młodego Teavee, ale przecież to nic nie zmieniało. W końcu Willy to wynalazł, więc on decyduje, jak wykorzysta swój wynalazek.
- Daj spokój Mike, napewno Pan Wonka doskonale wie co wymyślił. - dorosły mężczyzna starał się uspokoić syna.
- Nie, nie wie! Nie ma pojęcia! Myśli, że jest geniuszem, a jest idiotą! Mnie nie nabierze. - i pobiegł, a dziewczyna pobiegła za nim. Starała się go zatrzymać, ale gdy Mike kliknął przycisk i skoczył z panelu kontroli do miejsca teleportu ledwie wychamowała. W ostatniej chwili też udało jej się utrzymać słuchawki na głowie. Chwilę później zniknął tak jak czekolada trochę wcześniej.
- Zniknął. - na słowa Pana Teavee młoda Bucket miała ochotę przewrócić oczami, jednak była zbyt mocno skupiona na wyrównaniu oddechu.
- Chodźcie, zobaczymy co z tego będzie. - dziewczyna podbiegła w ich stronę zakładając pasmo włosów za ucho. Stanęli przed telewizorem i obserwowali obraz. - Oby żadne jego cząstki nie odpadły w locie.
- Co to znaczy? - przestraszył się ojciec Mike'a.
- To znaczy, że czasami tylko połowa cząstek dociera do celu. - wyjaśnił spokojnym głosem szatyn. - Gdyby miał Pan dostać tylko połowę syna którą by Pan wybrał?
- Co to wogóle za pytanie?! - zirytował mężczyzna.
"Nie doszło by do tego, gdyby Pana syn stosował się do zasad."
- Ciekawe dla mnie, albo już nie ważne. - zaczęli sprawdzać wszystkie kanały po kolei. Znaleźli Mike'a na kanale z wiadomościami, a Umpa-Lumpasy (które znajdowały się na każdym kanale) zaczęły śpiewać o młodym Teavee.
CZYTASZ
Miłość do czekolady
Fiksi Penggemar"Zawsze powtarzasz, że gdy bardzo czegoś pragniesz, to w końcu marzenie się spełni." Czasami by marzenie się spełniło trzeba temu marzeniu pomóc. Jednak czasem potrzeba mieć wiele, naprawdę wiele szczęścia.