Podeszli do jednego z brzegów rzeki, a w ich kierunku płynęła różowa cukierkowa łódź, w kształcie konika morskiego. W końcu przycumowała, a Umpa-Lumpasy zaśmiały się nie wiadomo z czego.
- Co tak się śmieją? - zapytała Violet jak zawsze mlaszcząc.
- A nie chybi przez to całe ziarno kakaowe. A przy okazji, czy wy wiecie, że czekolada zawiera w sobie coś co powoduje uwalnianie się endorfin? Uczucie podobne do zakochania. - uśmiechnął się pod koniec zdania.
- Co Pan powie? - wtrąciła Pani Beauregarde tak jakby chciała poderwać Wonka'e, a szatynka miała znowu ochotę się zaśmiać.
- To trochę bardziej skomplikowane Willy. - szatyn popatrzył na nastolatkę ze zmarszczonymi brwiami. - Endorfiny powodują dobry nastrój, zadowolenie, błogość a nawet stany euforyczne. Masz rację, że są odpowiedzialne za zakochanie, ale jest ono uwalniane w późniejszych latach związku, gdy spada ilość fenyloetyloaminy i dopaminy. Powoduje to przywiązanie się do partnera. - wszyscy patrzyli na dziewczynę ze zmieszaniem. - Ja... jestem na profilu biologicznichemicznym, więc wiem trochę o takich sprawach. - fioletowooki uśmiechnął się do dziewczyny, przez co to poczuła się pewniej.
- To było pouczające. A teraz na pokład. - wszyscy wsiedli, osiemnastolatka i dziesięciolatek usiedli z tyłu, a obok nich usiadł Wonka. - Cała naprzód! - jeden Umpa-Lumpas zaczął uderzać w bęben, a reszta zaczęła wiosłować, popłynęli naprzód. - Masz, napij się trochę. - podał Charlie'emu różową chochlę w której była płynna czekolada. - Dobrze ci zrobi. Wyglądasz jakbyś nie jadł od roku. - brunet napił się trochę czekolady i popatrzył na siostrę i właściciela fabryki z uśmiechem, a chochlę podał siostrze. - Ty też się napij. - szatynka wzruszyła ramionami i spróbowała słodycza jak wcześniej jej brat.
- Ale pycha. - powiedzieli równocześnie.
- Bo dobrze ją wymieszał wodospad. A wodospad jest najważniejszy. - tym razem kierował swoje słowa do wszystkich. - Miesza czekoladę i spienia ją, potem jest lekka i puszysta. Czy wiecie, że żadna fabryka na świecie...
- Już Pan to opowiadał. - wtrąciła Veruca, co ewidentnie nie spodobało się brązowowłosemu.
- Jesteście niscy, prawda? - tym razem Klaudia poczuła zawód.
"Mógł lepiej ich pocisnąć, zawiodłeś mnie Willy."
- No tak, jesteśmy dziećmi. - tym razem zabrała głos blondynka.
- To kiepska wymówka, ja nigdy nie byłem taki niski. - można było odczuć, że mężczyzna mówi to tonem jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
- Kiedyś Pan był. - odezwał się Mike poraz pierwszy od dłuższego czasu.
- Nie prawda. Dlaczego? Bo ja doskonale pamiętam jak wkładałem kapelusz na głowę. A wy z tymi krótkimi rączkami, nie sięgnęli byście. - zaśmiał się cicho pod koniec.
- Dzieci rosną Willy, nie będą tacy na zawsze. - zaśmiała się zielononiebieskooka czochrając włosy brata.
- Jak urosnę to będę cię chronić. - Charlie uśmiechnął się słodko.
"Jak to możliwe, że mam tak wspaniałego braciszka?"
- A pamięta Pan coś ze swojego dzieciństwa? - zapytał Wonka'e niebieskooki.
- O matko jasne...chociaż... - szatyn pogrążył się we wspomnieniach.
- Charlie, na następny raz nie zadawaj mu takich pytań, to chyba nie na jego psychikę. - powiedziała łagodnie nastolatka.
- Też mi się tak wydaje. - przez chwilę siedzieli w ciszy. - Od kiedy ty i Pan Wonka jesteście na "ty"? - osiemnastolatka zmieszała się.
- Poprosił mnie o to. - odpowiedziała od razu. Przez następne kilka sekund było cicho, do puki młodszy Bucket nie zobaczył, że wpływają do tunelu.
- Proszę Pana. Proszę Pana! Przed nami jakiś tunel! - w końcu fioletowooki się ocknął.
- A racja, cała na przód, jazda! - rozkazał mężczyzna, a Umpa-Lumpasy przyspieszyły.
-Czy oni widzą dokąd płyną? - zapytała Violet.
- Nie widzą. Z tego słyną, że nie wiedzą dokąd płyną. Włączyć światła. - w tunelu zrobiło się jasno, a oni zaczęli płynąć w dół. Rodzeństwo Bucket miało uśmiechy na twarzy i ciągle patrzyli w każdą stronę z zachwytem.
"Chyba tak to jest jeździć na rollercoaster'ze."
W końcu zwolnili i płynęli po spokojnym odcinku.
- Ludzie, rozglądajcie się teraz, bo przepływamy koło bardzo ważnych pomieszczeń.
- Kwaśna śmietana, śmietana kawowa, krem do włosów. - przeczytała na głos Pani Beauregarde, po czym odwróciła się do Willy'ego. - Do czego używacie kremu do włosów?
- Do ich nawilżania. - zaśmiał się pod koniec dotykając swoich włosów od dołu. Blondwłosa kobieta odwróciła się przodem do kierunku jazdy, a szatynka zaśmiała się cicho. Potem odwróciła głowę w lewą stronę.
- Bita śmietana. - powiedziała dalej rozbawionym tonem głosu.
- Dosłownie. Hahaha. - potwierdził jej Wonka.
- Przecież to nie ma sensu. - w tym momencie jego dobry humor wyparował.
- Skoro już chcesz wiedzieć dziewczynko. Bita śmietana nie jest bitą śmietaną jeżeli nie jest dobrze ubita, odpowiednimi nitkami. - zrobił trochę groźną minę, a Veruca poprostu odwróciła się do niego plecami. Znów zabrał ich porywisty nurt rzeki na co zielononiebieskooka podniosła ręce do góry i zaczęła się śmiać, w przeciwieństwie do innych dzieci i rodziców. Szatyn widząc to uśmiechnął się w duchu. Gdy znów znaleźli się na spokojnej czekoladzie, osiemnastolatka poczuła zawód.
- Za krótko. - zaśmiała się pod koniec swojej wypowiedzi.
- Zatrzymać łódź. Chcę wam jeszcze coś pokazać. - zakomunikował właściciel fabryki. Łódź zatrzymała się po chwili i każdy zaczął wysiadać. Szatynka była zmuszona wyjść na końcu, ale jeszcze za nim wyszła z cukrowej łodzi Willy wystawił w jej kierunku dłoń by pomóc nastolatce wyjść, z czego skorzystała.
- Dziękuję. - popatrzyła w górę na podpis nad pokojem, "Hala Wynalazków" brzmiała interesująco.
- Nie dziękuj. A teraz zapraszam do środka. - wszyscy weszli do pomieszczenia.
CZYTASZ
Miłość do czekolady
Fanfiction"Zawsze powtarzasz, że gdy bardzo czegoś pragniesz, to w końcu marzenie się spełni." Czasami by marzenie się spełniło trzeba temu marzeniu pomóc. Jednak czasem potrzeba mieć wiele, naprawdę wiele szczęścia.