9

67 10 1
                                    

George

„Jak myślisz, jak naprawdę złe jest to dla naszych ciał?" - Sapnap jęczy, szturchając brokuły.

Obiad we wtorek po południu. Dostałem najwyższą ocenę z mojego eseju z angielskiego, z którym pan Doherty nalegał, żebym poszedł do Dream'a po pomoc.

Mój wynik jest wyższy niż wszystkie, jakie kiedykolwiek uzyskałem w języku angielskim. Jestem wdzięczny Dream'owi.

Zastanawiam się, co sprawiło, że nagle mnie tak polubił. Cóż, nigdy mnie nie lubił, ale teraz zdecydowanie chętniej ze mną rozmawia i jest mniej niegrzeczny.

„Myślę, że to powinno być przestępstwem, że musimy to zjeść" - narzeka Quackity. Widzę, jak Dream przewraca oczami.

„Nigdy nie macie problemu z deserem" - zauważam. Teraz Sapnap przewraca oczami.

„To dlatego, że deser jest zazwyczaj dobry" - mówi mi Quackity.

„Dokładnie" - Sapnap się zgadza.

„Nie możecie tak po prostu zjeść deseru" - krzywi się Dream - „zjedzcie swoje warzywa."

Sapnap niechętnie zjada swoje warzywa. Quacky też, ale oboje narzekają na to, gdy idą.

Kafeteria tętni życiem, jak zawsze o tej porze. Niektórzy chłopcy pracują, niektórzy jedzą, niektórzy bawią się w bójki, niektórzy krzyczą.

Mimo wszystko jest bardzo głośno, ale nie przeszkadza mi to. W tej chwili odrabiam pracę domową z fizyki, co jest w porządku.

Wczoraj wieczorem, kiedy wszyscy odrabialiśmy pracę domową w bibliotece, Quackity wyjaśnił mi to, i pomyślałem, że teraz będę miał przewagę.

Dream siedzi po drugiej stronie stołu obok Sapnap'a, czytając to, co czytał w niedzielę wieczorem.

Kiedy pracuję, a Sapnap i Quackity jedzą, Sapnap zaczyna ze mną rozmawiać.

,,Jesteś leworęczny?" - pyta, obserwując, jak piszę w zeszycie.

,,Tak" - kiwam głową. Quackity dziwnie cichnie.

„Nie znam wielu leworęcznych ludzi, większość ludzi używa swojej prawej" - kiwam głową i pozwalam mu mówić dalej.

„Spróbuj pisać prawą" - śmieje się.

Aby go zadowolić, biorę pióro w prawą rękę i przeskakuję do nowej strony w twardej oprawie, zaczynając pisać.

Sapnap chichocze, pochylając się nad stołem, aby obejrzeć moje niechlujne bazgroły.

,,Czy to nie bransoletka Dream'a?" - pyta głośno Quackity, przygłuszając gadaninę Sapnap'a.

Patrzę na swój nadgarstek, ale czuję na sobie oczy Q i Sapnap'a. Widzę, jak Dream podnosi wzrok.

,,Co?" - pyta blondyn.

Musiał nie słuchać.

,,Czy to nie twoje?" - pyta Sapnap, jego oczy są pełne rozbawienia.

Kątem oka widzę szczerzącego się Quackity'ego, gdy w panice próbuję odpiąć złoto, bojąc się, że pomyślą, że zrobiłem to celowo.

,,Czy co nie jest moje?" - Dream mamrocze, wciąż zdezorientowany.

,,Bransoletka" - mówi Sapnap, sprawiając, że jego oczy spoglądają na mnie.

,,Dał mi ją" - wyjaśniam pośpiesznie, wciąż próbując ją zdjąć.

,,Dał ci ją?" - pyta Quackity.

,,Zamknij się, gnojku" - syczę, ale moja postawa defensywna popycha Quackity'ego jeszcze głębiej w jego i tak już wyjący śmiech.

sparks || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz