George
Musimy iść do miasta. Iść. Gdybym wiedział, nigdy bym nie zgodził się iść w pierwszej kolejności.
Zajmuje nam to całe trzydzieści minut. Trzydzieści minut marszu! Myślę, że skargami mogłem doprowadzić biednego Dream'a do szaleństwa, ale jeśli tak, to nigdy tego nie dawał po sobie poznać.
Biorąc pod uwagę, że dzisiaj jest dość zimno, cieszę się, że przynajmniej pomyślałem o zabraniu kurtki. Wiatr jest porywisty, a ciemne chmury nad głowami upewniły mnie, że w pewnym momencie naszego spaceru będzie padać, ale jakoś się powstrzymało.
Robimy tak, jak powiedziałem, włócząc się po okolicy, dopóki ktoś nie przypomni sobie czegoś, co go zainteresuje.
Quackity i Sapnap dość szybko dają się wyprowadzić z równowagi, gdy przypominają sobie, że między innymi potrzebowali nowych „korków."
Dream i ja idziemy główną ulicą, nie myśląc o tym, dokąd się udać. Znowu mam na sobie czarną czapkę.
Nigdy nie sądziłem, że ją założę i szczerze mówiąc, wydawało mi się to śmieszne, kiedy mama nalegała, żebym ją spakował, ale teraz cieszę się, że to zrobiła. Jest tak zimno, że włożę wszystko, co mi zaoferują.
,,Czy wiesz gdzie chcesz iść?" - Dream pyta mnie, przerywając to, czego nie zauważyłem, ale musiało to być długie milczenie.
Samochód pędzi drogą, zostawiając za sobą długi dźwięk. „Nie, nie mam" - odpowiadam.
,,Miałbyś coś przeciwko, gdybym zaciągnął cię do księgarni?" - pyta, nagle wyglądając na nieśmiałego, jakby nie chciał być ciężarem. ,Zajmę tylko chwilę, obiecuję."
Uśmiecham się do jego różowych policzków.
„Prowadź" - mówię.
To nie jest tak daleko na spacer, za co jestem wdzięczny, ponieważ naprawdę zaczynam odczuwać drętwienie stóp w tym tempie.
Zastanawiam się, ile czasu zajęłoby Dream'owi znalezienie najbliższej księgarni, gdybyś umieścił go w zupełnie nieznanym miejscu, na pustyni lub w środku lasu.
Wcale nie długo.
Miło jest wymknąć się na chwilę z zimna. Kiedy jesteśmy w środku, czuję, jak ciepło wraca mi do twarzy.
Dream nie marnuje czasu, chwytając to, czego potrzebuje. Wydaje się, że zna się na rzeczy, a przy okazji, regularnie rozmawiając przez minutę z kasjerem, mówi mi, że na pewno często tu wpada.
Odnajduje mnie ponownie, gdy skończy. Nigdy nie odchodzę daleko. Czekam na niego przy długim rzędzie książek.
,,Czy masz coś przeciwko, jeśli zrobimy jeszcze jeden przystanek?" - pyta nagle, zanim mogę zapytać go o cokolwiek, co kupił. ,,W takim razie możemy iść po jedzenie."
Uśmiecham się. „Zależy, ile będę musiał chodzić."
Przewraca znacząco oczami, odwraca się i wychodzi ze sklepu, po raz ostatni machając do kasjerki. Uśmiecham się do niej, zanim podążam za nim do drzwi.
,,Czy to oznacza dużo chodzenia?" - Krzyczę za nim, zastanawiając się, jak i dlaczego idzie tak cholernie szybko.
Zatrzymuje się kilka metrów przede mną, czekając, aż go dogonię. Kiedy to robię, rozgląda się po ulicy, po czym łapie mnie za rękę.
„Jesteś takim marudą" - śmieje się, prowadząc mnie obok siebie. „Naprawdę jest ci tak zimno? A może to wszystko tylko gra?"
Drwię pretensjonalnie, udając urażonego. ,,Zamarzam" - mówię, mówiąc mu prawdę.

CZYTASZ
sparks || tłumaczenie
Fanfiction༄ Jak długo może zająć wypalenie się iskry? Jest rok 1984 i George właśnie rozpoczął szkołę z internatem w Ameryce. Dość łatwo nawiązuje przyjaźnie, ale jest jeden chłopak, z którym po prostu nie może się dogadać. Dream. Kiedy im dwojgu udaje się pr...