18 - Rome

57 9 6
                                    

George

Po raz pierwszy budzę się w łóżku Dream'a

Wydaje się, że jest to swego rodzaju kamień milowy. Nadal śpi, cichutkie chrapnięcia prześlizgują się przez jego usta, ale mimo to śpi.

Powoli uwalniam się z jego uścisku i wstaję z łóżka, ziewając. Zegar wskazuje jedenastą.

Dlaczego obudziłem się tak wcześnie? Nienawidzę wcześnie wstawać. I dlaczego Dream śpi tak długo? Zwykle byłby już na nogach.

Wychodzę z jego pokoju, przeciągając się i schodząc w dół schodami. Ciekawe kto jeszcze wstał.

Dom jest cichy.

Kuchnia jest pusta, ku mojemu zdziwieniu. Zwykle mama była na wyspie, pijąc herbatę lub czytając na podwórku.

Wyglądam przez kuchenne okna.

Jest słoneczny dzień, w kuchni duszno. Ale nie, nie ma jej tam. Sap i Q też nie wyglądają na obudzonych.

W każdym razie robię kawę i wkładam do ust kromkę chleba, którą nalewam do filiżanki. Nie mam tu nic do roboty, więc wracam na górę.

Moja ciekawość bierze górę, gdy skręcam w prawo korytarzem zamiast w lewo z powrotem do mojego pokoju. Pukam cicho do drzwi mamy.

,,Tak?" - krzyczy.

„To ja" - odpowiadam - „mogę wejść?"

,,Oczywiście, kochanie."

Otwieram drzwi. Nie śpi, z okularami do czytania zsuwającymi się jej z nosa, z książką na kolanach, opartą na łóżku.

Leży na środku łóżka, które mówi, że nikogo innego tu nie było zeszłej nocy.

,,Wszystko w porządku?" - pyta, kiedy idę usiąść na krawędzi materaca, kończąc mój kawałek chleba.

,,A ty?" - odpowiadam - „zwykle już dawno nie śpisz."

„Wszystko w porządku, kochanie" - odpowiada - „po prostu się położyłam, to wszystko."

Rano zawsze ładnie wpadało do jej pokoju światło.

Pamiętam, jak kiedy byłem mały, biegałem i wskakiwałem do jej łóżka, żeby mi czytała, zanim wstanie na cały dzień, zanim zostanę sam z jakimś przypadkowym asystentem przydzielonym do pilnowania mnie.

Wypijam trochę kawy. Jest gorąca. Za gorąca.

Moje włosy są w nieładzie. Moja koszulka jest zbyt luźna. ,,Wszystko okej?" - pyta, obracając się na bok, żeby mogła na mnie spojrzeć.

Przytakuję. ,,Mhm. Chcesz kawy?"

Kłapie się i wydaje obrzydliwy dźwięk. ,,Znasz mnie lepiej."

Przewracam oczami, wstaję, kładę kawę na jej stoliku nocnym, chwytam jej paczkę papierosów i wpycham je sobie do kieszeni. Powinna je lepiej ukryć.

„Herbata jest tak samo zła jak kawa, nie stajesz się lepsza nie pijąc jej!" - wołam, wymykając się z pokoju.

,,Kawy o wiele mocniejsze!" - wzywa w obronie.

Chichoczę do siebie, schodząc z powrotem na dół, tym razem tylko po to, żeby zrobić herbatę.

Wkładam ręce do kieszeni dresów i opieram się o zlew, czekając, aż czajnik się zagotuje.

Po wejściu po schodach po raz drugi tego ranka zaczyna mi się wydawać, że to trening. Wracam do pokoju mamy. Jest tam, gdzie ją zostawiłem, z książką w ręku.

sparks || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz