Dream
Ten głupi pierdolony Brytyjczyk jest tu dopiero od dziesięciu minut i już wciągnął mnie w kłopoty, których starałem się unikać od lat.
To on jest powodem, dla którego spędzam moje poniedziałkowe popołudnie na szlabanie. On jest powodem, dla którego ledwo widzę na oczy z powodu opuchniętego nosa.
Czy wygląda na zdenerwowanego lub cierpiącego z tego powodu? Nie. Ani trochę.
Ma wielki, głupkowaty uśmiech na ustach, kiedy szepcze coś do Quackity'ego, który siedzi obok niego. Lekko chichocze przed odpowiedzią.
Wygląda, jakby nie miał zmartwień na świecie. I mam ochotę go z tego powodu zabić.
Tygodniowy szlaban za coś, co nie było nawet moim pomysłem, za coś, co nie było moją winą.
Sapnap i Quackity upierali się, że wiedzą, co robią, upierali się, że wiedzą, że to właściwa droga i że przy tylnych wyjściach nikt nie czeka.
Mylili się. Oczywiście, że się mylili.
Dlaczego w ogóle zgodziłem się na pójście? Ponieważ pozwoliłem, aby jego gówniane komentarze dotarły do mojej głowy.
Widzicie? To wszystko jego wina.
Mam ochotę tam podejść i mu przywalić lub złamać mu n-
,,Dream?"
Wracam do rzeczywistości, powstrzymując swoje fantazje na temat pobicia bruneta siedzącego na przeciwko mnie.
,,Mhm?"
,,Jesteś wkurzony?" - pyta Sapnap.
,,Na ciebie?"
Kiwa głową.
,,Nie, nie na ciebie."
Odwracam głowę trochę do przodu, pozwalając, by moje oczy spoczęły z powrotem na George'u.
Sapnap musi podążać za moim spojrzeniem, bo dość szybko łączy kropki.
,,Oh daj spokój, nie złość się na niego."
,,Dlaczego nie? To jego wina."
„To niesprawiedliwe" - Sapnap nie zgadza się.
,,Jak? Powiedz mi, jak to może być niesprawiedliwe" - mamroczę, rozrywając mały kawałek papieru.
,,Wszyscy chcieliśmy, żebyś poszedł, wszyscy błagaliśmy, to wszysto też nasza wina."
,,Więc chcesz, żebym był na ciebie zły?" - pytam.
,,Jeśli to sprawi, że trochę mu odpuścisz, to tak, jasne."
Wpatruję się w niego oszołomiony, czując się, jakby czegoś mi brakowało.
,,Dlaczego tak bardzo go lubisz?" - syczę ze złością - ,,jest jak każdy inny chłopak tutaj, możesz wybrać dowolnego chłopaka w tej szkole, a wybrałeś jego."
Sapnap tylko kręci głową, co jeszcze bardziej mnie zdezorientowało. Sap zawsze ma coś do powiedzenia, bez względu na temat.
,,Powiedz mi."
,,Będziesz się ze mnie śmiać" - szepcze.
,,Nigdy się z ciebie nie śmieję."
Znowu kręci głową.
,,Proszę."
Sapnap gapi się i już mogę powiedzieć, że się nad tym zastanawia.
,,Obiecuję, że nie będę się śmiać, Sapnap"

CZYTASZ
sparks || tłumaczenie
Fanfiction༄ Jak długo może zająć wypalenie się iskry? Jest rok 1984 i George właśnie rozpoczął szkołę z internatem w Ameryce. Dość łatwo nawiązuje przyjaźnie, ale jest jeden chłopak, z którym po prostu nie może się dogadać. Dream. Kiedy im dwojgu udaje się pr...