Rozdział 35

72 2 0
                                    

Amber-Wygraliśmy z tymi kurwami 7:2!-krzyknął Leo, wznosząc toast-Nasza szkoła to petarda! Zdrowie!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Amber
-Wygraliśmy z tymi kurwami 7:2!-krzyknął Leo, wznosząc toast-Nasza szkoła to petarda! Zdrowie!

Wszyscy krzyknęli szczęśliwi podnosząc swoje kieliszki i drinki do góry. Na raz każdy wypił alkohol ciesząc się z wygranej. Sama nie mogłam w to uwierzyć ze wygraliśmy z taka duża ilości punktów. W jednej połowie zdobyliśmy 7 punktów! Nie wiedziałam ze moja tak zwana „mowa motywacyjna" tak bardzo pomoże chłopakom się zgarnąć.

Oczywiście po wygranym meczu Liam zorganizował imprezę z tej okazji. Zaproszona była cała szkoła i było pełno ludzi. Jednak muszę przyznać jego dom jest ogromny. Wszyscy się świetnie bawili tym bardziej ze jutro sobota i możemy balować do białego rana. W sumie już dobijała druga rano ale impreza nie zwalniała ani na chwile. Mieliśmy imprezę w domu ale oczywiście za domem chłopaka jest tez duże podwórko z basenem. Można powiedzieć ze są dwie imprezy. Trudno określić jest za dużo ludzi.

-Ej idziemy się napić?-zapytała Lena, obejmując mnie ramieniem.
-Jesteś kompletnie pijana.-zaśmiałam się-Na pewno dasz radę?
-Oczywiście.-machnęła ręką i zaczęła mnie prowadzić w stronę baru.

Usiedliśmy przed stolikiem i zrobiłyśmy sobie po kilka shotów. Przybiłyśmy pierwszego kieliszka i odrazu wypiliśmy na raz cała zawartość.

-Tak w ogóle..-zaczęłam, odkładając naczynie-Gdzie jest Ola? Nie wypije z nami?
-No co ty kochana-zaśmiała się biorąc kolejnego-Ona już ma swoją prywatna seks imprezę na gorze.
-Haha. Dobra to wiele wyjaśnia.

Wypiliśmy jeszcze kilka kolejek. Byłam jeszcze bardziej wstawiona niż wcześniej. Narazie mi chyba już wystarczy bo nie wrócę do domu. Niby miał po mnie przyjechać Max ale 4 godziny temu już wprosił się na imprezę i na podwórku gra w jakaś grę. Nie pamietam jak się nazywała ale na stole są postawione kubeczki z alkoholem i rzucają do nich piłeczka. No nie ważne, ważne jest to ze jest kompletnie pijany i nie wiem jak obydwoje wrócimy do domu.

-A gdzie w ogóle jest Cameron?-zapytałam trącając przyjaciółkę za ramie.
-Nie mam pojęcia.-przeczesała ręką włosy-Pójdę go poszukać.
-Pójść z toba?
-Nie trzeba, zaraz wrócę.-powiedziała schodząc z krzesła prawie się przy tym wywalająca-Nic mi nie jest.

Uśmiechnęłam się w jej stronę i znowu odwróciłam się do stolika. Wzięłam kolejna butelkę wódki nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nalałam sobie trzy kieliszki. Miałam nie pic ale w sumie pewnie i tak bym dzisiaj nie wróciła do domu. Nie w takim stanie. Jakby rodzice mnie zobaczyli bym miała przejebane. Nie jestem jeszcze pełnoletnia i na pewno bym miała nie złe kazanie w domu.

Wzięłam jednego kieliszka i odrazu wlałam mokra ciecz do gardła. Odrazu poczułam jak płonie mi cały przełyk ale było dosyć stabilnie. Jak już miałam brać kolejnego nagle ktoś położył ręce na moich biodrach. Nie wiem czemu ale automatycznie się rozluźniłam myśląc ze to Matt. Jednak jak popatrzyłam w tamta stronę, odrazu uśmiech zszedł mi z twarzy.

-Hej piękna, zatańczymy?-zapytał nie znajomy.
-Nie, dzięki.-odrazu odmówiłam, odwracając od niego głowę.

Westchnęłam ciężko i kolejny raz wzięłam kieliszek do ręki. Chciałam go wypić w całości ale to mi się nie udało bo chłopak nie odpuścił i wziął mnie do góry stawiając na przeciwko siebie.

-Wylałeś cała wódkę.-pokazałam na kieliszek przewracając go do góry nogami pokazując ze jest całkowicie pusty.
-Nie bądź taka niedostępna. Jeden taniec albo jak nie chcesz możemy odrazu iść na górę.-przybliżył się bliżej, łapiąc mnie za tyłek.
-Weź mnie puść!

Zaczęłam się wyrywać jednak to nic nie dawało. Co ja mam zrobić? Nie chce znowu tego przerabiać..

-Jakiś problem?-zapytał nagle męski głos.

Razem z chłopakiem w tym samym czasie popatrzyliśmy na nowo przybyłego. To był Matt. Kiedy tylko mam kłopoty to on się zjawia. Jak on to niby robi? Obserwuje mnie czy co?

-Skąd kapitanie.-powiedział szybko, napinając się nerwowo-Chciałem tylko zaprosić koleżankę do tańca.
-Mówisz?-zapytał, patrząc na niego podejrzliwie-Za nim przyszedł ci do głowy taki pomysł..-zaczął swoją wypowiedz jednak w pewnej chwili jednym ruchem ręki zabrał mnie od oprawcy przyciągając do siebie-..powinieneś zapytać mnie o zgodę. Nie ładnie tak dotykać moja dziewczynę bez pytania.
-Przepraszam ja nie chciałem..
-Mam to gdzieś.-odrazu mu przerwał-Wypierdalaj stąd dopóki jeszcze nie zrobiłem ci dużej krzywdy.

Chłopak słysząc jego groźbę odrazu poszedł w nie znanym mi kierunku. Lekko zaśmiałam się z jego relacji. Pomimo tego ze Matt to dupek to dopóki jest kapitanem drużyny większość uczniów go szanuje.

-A ty co piękna?-zapytał chłopak, kładąc ręce na moich biodrach-Jak zwykle pakujesz się w jakieś kłopoty.
-To nie moja wina.-powiedziałam zmieszana, poprawiając jego kołnierz koszuli-Dopóki będziesz mnie ratować to wpadanie w kłopoty nie będą aż takie złe.
-Jesteś słodka.-zaśmiał się krótko, patrząc mi w oczy.
-Dzięki.

Na jego słowa automatycznie się zarumieniłam.
Chciałam ciągnąć rozmowę jednak wleciała wolna piosenka. To już druga tego wieczoru. Za pierwszym razem jakiś chłopak o nią poprosił żeby poprosić swoją dziewczynę na romantyczny taniec. Ciekawe kto tym razem zamówił specjalnie piosenkę. Na takiej domówce ciężko o taka muzykę wiec jestem w szoku.

-Zatańczymy?
-To twoja sprawka?-zapytałam pytaniem na pytanie.
-Możliwe. To coś złego?
-Skąd.-odpowiedziałam bez zastanowienia.

On się uśmiechnął i poprowadził mnie w stronę parkietu. Przepychaliśmy się przez ludzi którzy już tańczyli wolnego. Koleżanka z koleżanka, kumpel z kumplem, szkolne pary, Liam z butelka wódki..chwila z butelka?
Jak chciałam przypatrzyć się bliżej, brunet przyciągnął mnie do siebie, przytulając się mocno.
Nawet przez ten alkohol nadal czułam zapach jego perfum. Były na prawdę cudowne.

-Może czas już na moja nagrodę za zwycięstwo.

Kiedy to usłyszałam odrazu na niego popatrzyłam. Na początku nie ogarnęłam o co chodzi jednak szybko sobie przypomniałam.

-Dalej o tym pamiętasz?-zapytałam rozbawiona.
-Jakbym mógł o tym zapomnieć.-przybliżył się do mnie bliżej.

Uśmiechnęłam się na jego słowa. Miałam nadzieje ze wygra.
W momencie kiedy już kończyła się piosenka popatrzyłam na chłopaka. Położyłam jedna rękę na jego policzku i przyciągnęłam do siebie. W ostatniej chwili się uśmiechnął a ja złączyłam nasze usta. To był krótki moment ale czułam jakby trwał w nieskończoność.
Niestety musiało się skończyć, jak już chciałam się odsunąć brunet mi na to nie pozwolił. Złapał mnie za tyłek i zmienił nasz pocałunek w bardziej namiętny.
Wokół nas pijani ludzie tańczyli i bawili się w najlepsze a ja Całowałam się z chłopakiem który mi się podoba. Ten wieczór nie może skończyć się źle.

-Hej!-krzyknął damski głos z tłumu.

Jak tylko ja usłyszeliśmy odsunęliśmy się od siebie nie chętnie patrząc w tamta stronę. To była nie kto inna jak Amanda Liang. Moja znienawidzona koleżanka ze starej drużyny siatkarskiej. Dzięki temu ze odeszłam z drużyny automatycznie stała się kapitanem drużyny. Tempa szmata.

-Czegoś potrzebujesz?-zapytał chłopak wkurzony-Jesteśmy trochę zajęci.
-Oj weź Blake.-machnęła ręką, podchodząc do nas obejmując ramieniem-Nie zamulajcie tylko chodźcie zagrać w butelkę.
-Wiesz co nie za bardzo mam och..-chciałam dokończyć patrząc na chłopaka jednak dziewczyna nawet mnie nie słuchała tylko pociągnęła nas w stronę salonu.

Wróg Mojego Brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz