Rozdział 36

76 2 0
                                    

Amber-Patrz matole jak łazisz! Złaź z tej ulicy!-krzyknął wkurzony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Amber
-Patrz matole jak łazisz! Złaź z tej ulicy!-krzyknął wkurzony.
-Daj mi spokój!-zaśmiał się rozbawiony-Max mnie trzyma!
-Zamknąć się debile!-krzyknęła wkurzona Lena-Dobija 5 rano. Sąsiedzi nas zabija.

Jak tylko dziewczyna to powiedziała wszyscy zaczęli śpiewać losowa piosenkę która przyszła do głowy. Krzyczeli na pół osiedla nie przejmując się tym ze sąsiedzi wezwą policję.
Impreza była udana i wracaliśmy w świetnych humorach. Jednak to nie było najlepsze. Wracałam wiadomo z Lena, Cam'em, Leo, Noah, Ola, Mateuszem, Madison, Max'em i Matt'em. Tak sama nie mogę w to uwierzyć. Max i Matt we własnej osobie właśnie tańczyli na środku pustej ulicy. To ci sami którzy nienawidzą się od tylu lat teraz bawią się w swoim towarzystwie. Nie krzyczeli na siebie ani nie wyzywali. Byłam na prawdę szczęśliwa ze chociaż jak wracaliśmy nie było żadnych awantur. Miałam zamiar wracać sama z Matt'em bo zaproponował ze mnie odprowadzi jednak wyszło ze idziemy cała ekipa.

-Dobra tu już się rozdzielamy.-powiedział nagle Mateusz pokazując na swój dom-Lena i Cameron wy nocujecie u mnie?
-Jak byśmy mogli było by super.-powiedziała dziewczyna, ziewając.
-Ratujesz nam życie stary.-uśmiechnął się Dallas.
-No my mamy jeszcze jakieś pół godziny drogi.-wtrącił się Leo, obejmując swojego chłopaka-Widzimy się w szkole.

Pożegnaliśmy się wszyscy i każdy rozszedł się w swoją stronę.

-Już musimy iść do domu?-zapytał smutny Max-Bym się jeszcze czegoś napił.
-O nie mój drogi.-zaprzeczyła odrazu jego dziewczyna-Idziemy do łóżka.

On zmarnowany pożegnał się z Matt'em i poszedł z Madi do domu. Ledwo się trzymał na nogach ale mam nadzieje ze do pokoju wróci w jednym kawałku.
Kiedy już straciłam swojego brata z oczu popatrzyłam na ostatniego towarzysza który chyba nie koniecznie się spieszył do domu.
Staliśmy tak w ciszy patrząc się na siebie nawzajem. Przyznam ze trochę mi to przeszkadzało dlatego chciałam coś powiedzieć jednak nie za bardzo wiedziałam co.
Jak już chciałam otworzyć usta chłopak przyciągnął mnie do siebie łącząc delikatnie nasze wargi.

-Nie musisz mi nic mówić.-powiedział cichym, uwodzicielskim głosem-Do zobaczenia.

Uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i poszłam w stronę domu. Dlaczego on jest taki cudowny? Jak mnie to wkurza.

_______________
Po długim weekendzie który trwał zdecydowanie za krótko biegłam w poniedziałkowy poranek do szkoły. Od rana padał deszcz przez który byłam cała mokra tym bardziej w kurtce bez kaptura a parasolki nigdy nie mam przy sobie.
Pierwszy raz miałam świetny humor jak wstałam. Odświeżyłam się, umyłam włosy, zrobiłam ładny makijaż, wybrałam ładne ubrania i białe idealnie pasujące buty. A teraz? Przemoczone włosy razem z butami i lekko rozmyty makijaż.

-Czy ten dzień może być gorszy?-zapytałam sama siebie wkurzona.

Kiedy to powiedziałam mogłam w tym momencie ugryźć się w język. Nagle za mną jechał rozpędzony samochód który na pewno nie miał zamiaru zwolnić. Popatrzyłam odruchowo na ulice, była tam ogromna kałuża. Już po mnie..
Za nim się obejrzałam auto przejechało obok mnie. Zamknęłam oczy, nie ruszając się nawet o centymetr. Strumień wody spływał po moich ubraniach razem z kroplami deszczu. Miałam ochotę krzyczeć i zawrócić się do domu. Jednak uświadomiłam sobie ze mam tylko 5 minut drogi do szkoły i nie ma sensu się wycofywać. Kurwa nienawidzę tego dnia!

Wróg Mojego Brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz