Amber
Zaczęłam się pozwoli przebudzać jak tylko usłyszałam wkurzający dźwięk budzika. Odrazu rozbolała mnie głowa. Przykryłam się kołdra myśląc ze to mi pomoże nie słyszeć tego wkurzajacego dźwięk. Niestety mi się o dziwo nie udało. Zmęczona usiadłam na łóżku, przecierając rękami twarz. Czułam spuchnięte oczy i policzki od płaczu. Wczorajsza noc była koszmarna, miałam przez cały czas złe sny przez które budziłam się kilka razy. Co chwila Matt mnie uspokajał powtarzając ze jestem przy nim bezpieczna. Przeze mnie pewnie chłopak na chwile nie zmrużył oka. Uratował mnie bez żadnego zawahania, jestem mu na prawdę wdzięczna za to co zrobił.
Rozejrzałam się po całym jego pokoju. Wyglądał zwyczajnie jakby nikt tu nie mieszkał. Dwie komody nad którymi wisiało dość spore lustro, szafa, mały dywanik na środku, biurko z jedna duża szuflada razem z krzesłem, ogromne łóżko i dwie szafki nocne po obu stronach. Czarno-szare ściany, dwa duże okna i drzwi prowadzące prawdopodobnie do łazienki. Po obejrzeniu całego pomieszczenia ogarnęłam ze nie ma obok mnie chłopaka.
W tym momencie usłyszałam jak ktoś włączył wodę za zamkniętymi drzwiami. Wiedziałam ze tam jest łazienka. Patrzyłam jak zahipnotyzowana w drzwi jakbym czekała aż się w końcu coś stanie.Po dłuższej chwili potrząsnęłam głowa i wstałam z łóżka podchodząc bliżej. Położyłam ręce na drzwi i przybliżyłam ucho żeby co kolwiek usłyszeć. Wody już nie słyszałam wiec co się tam dzieje?
Zmrużyłam delikatnie oczy jakby to miało mi pomoc żebym usłyszała więcej.
Jak już zrezygnowana miałam wrócić do łóżka nagle drzwi się otworzyły. Totalnie sie tego nie spodziewałam i nie utrzymałam równowagi lecąc lekko do przodu. Nie patrząc na nic szybko złapałam za ręcznik na biodrach chłopaka który stał przede mną, ściągając go z niego. Szybko stanęłam na równe nogi trzymając przedmiot w ręce.
Odrazu mój wzrok zlustrował całe jego ciało. Zrobiło mi się gorąco jak tylko moje spojrzenie wyładowało niżej. Mimowolnie przegryzłam wargę nie ruszając się nawet o centymetr z miejsca. Zaczęła mi włączać się moja seksualna fantazja przez która mój puls przyspieszył razem z sercem.-Mogę się w końcu ubrać czy chcesz jeszcze popatrzeć?-zapytał swoim cichym, uwodzicielskim głosem opierając się o framugę.
-Już zniszczyłeś te chwile.-przewróciłam oczami i rzuciłam w niego ręcznikiem.Poszłam znowu w stronę łóżka słysząc za sobą rozbawiony śmiech chłopaka.
Arogancki dupek..-Jak się czujesz?-zapytał nagle siadając obok mnie ubrany już w szare dresy.
-Już w porządku.-westchnęłam przytulając się do poduszki która leżała obok mnie.On bez słowa usiadł po turecku przede mną i podniósł do góry. Za nim się obejrzałam przytulił mnie bardzo mocno.
-Bardzo mi przykro Amber.-wyszeptał mi do ucha, chowając swoją głowę w moich włosach-Cieszę się, że miałem szanse uratować cię w ostatniej chwili. Nie wybaczył bym sobie jakby coś ci się stało.
Jak tylko uslyszałam co powiedział odrazu zaczęły lecieć mi łzy. Nie sądziłam ze usłyszę takie słowa akurat od niego. Zrobiło mi się na prawdę miło. Nawet nie wiedziałam co mam odpowiedzieć tylko odwzajemniłam jego przytulasa przyciągając go jeszcze bardziej do siebie. W taki sposób chciałam pokazałam ze na prawdę jestem mu wdzięczna.
Po dłuższej chwili chłopak delikatnie się ode mnie odsunął patrząc mi w oczy. Zabrał kosmyk z mojego policzka za ucho kładąc na nim rękę. Odrazu zamknęłam oczy czując się przy nim bezpiecznie.
Popatrzyłam mu w oczy lekko się uśmiechając. Zaczął się powoli przybliżać zmniejszając odstęp między nami. Doskonale wiedziałam co chce zrobić ale mi to nie przeszkadzało. Jak już miał złączyć nasze usta nagle mi się coś przypomniało i odwróciłam głowę przez co chłopak pocałował mnie w policzek.-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.-powiedział lekko zmieszany.
-Nie szkodzi.-popatrzyłam na niego, odsuwając się, szukać swojego plecaka.Zobaczyłam go przy biurku, szybko wstałam i podeszłam do niego. Zaczęłam szukać nerwowo urządzenia ale nie mogłam go znaleść. Rozejrzałam się po pokoju szukając kurtki. Wisiała na krześle obok, odrazu wzięłam ja do ręki i zaczęłam przeszukiwać kieszenie. Na szczęście znalazłam telefon który w dalszym ciągu był rozładowany. Popatrzyłam na chłopaka a on odrazu zrozumiał pokazując mi ręką podłączona ładowarkę obok łóżka. Szybko podeszłam i podłączyłam go. Jak tylko się odpalił zobaczyłam milion połączeń, sms'ów od dziewczyn i Max'a. Jasna cholera! Oni pewnie się martwiła nie wiedząc gdzie ja w ogóle jestem. Jeśli zadzwonią na policję nie dość ze Max będzie miał przejebane to rodzice przyjadą prawic swoje kazania.
Bez większego zastanowienia zaczęłam się przebierać z ubrań chłopaka. Muszę ich szybko powiadomić ze nic mi nie jest.
-Coś się stało?-zapytał chłopak nie odwracając ode mnie wzroku jak się przebierałam.
-Muszę jechać do szkoły.-powiedziałam szybko nakładając koszulkę.
-No chyba nie pójdziesz w tych podartych ubraniach?Popatrzyłam na niego zdziwiona patrząc na materiał. Była cała brudna i rozdarta na środku. Odrazu mi sie przypomniała sytuacja z tej ciemnej uliczki. Kolejne łzy spłynęły mi po policzkach myśląc o tamtej chwili.
Brunet wstał na równe nogi i podszedł bliżej. Chwycił lekko moja koszulkę ścigając ja ze mnie nie odwracając wzroku od moich oczu. Wziął zwykła, biała koszulkę z szuflady i jednym ruchem nałożył ja na mnie. Jak tylko mnie dotykał czułam ciepło i troskę od niego. Nagle się odsunął i podszedł do szafy, wyciągając z niej czarna bluzę.
Bez pytania również ja na mnie nałożył. Odrazu od jego ubrań poczułam jego mocne perfumy które były cudowne.-Kurtki nie zakładaj, jest cała mokra.-pogłaskał mnie po policzku-Jeszcze się przeziębisz.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się w jego stronę-Zawieziesz mnie do szkoły?
-Jasne.-przyciągnął moja głowę ręką, całując mnie w czoło.On jest zbyt kochany żeby to wszystko było prawdziwe a jednak.
CZYTASZ
Wróg Mojego Brata!
Novela JuvenilTo jest opowiedanie o tym jak dziewczyna dochodzi do męskiej drużyny piłki nożnej. Ale jak Kapitan tylko zauważa ją na boisku od razu zaczyna mówić, że ona się nie nadaje. No ale może jakoś się do niej przekona zaprzyjaźni a może coś więcej. Jeśli c...