Rozdział 20

106 3 0
                                    

Matt-Już wracam do domu skarbie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Matt
-Już wracam do domu skarbie.-powiedziałem kierując pojazdem przez ciemna ulice-Nie masz się na prawdę o co martwic.
-Wiem kochanie.-westchnęła-Po prostu martwię się ze tak późno wracasz.
-Nie przesadzasz?-zapytałem patrząc na zegarek-Jest dopiero po 17:00.

Nic nie dopowiedziała tylko ponownie westchnęła. Pierwszy raz ktoś się o mnie tak martwił. Dziwne uczucie ale podobało mi się to. Nie byłem z nią długo a jednak pokazała mi jak to jest jak ktoś się o ciebie martwi i troszczy. Może jednak bycie w związku nie jest wcale aż takie złe?
Popatrzyłem w górę i zobaczyłem czerwone światło. Odrazu zahamowałem czekając na zielone żebym mógł dalej jechać. Przez otwarta szybę w samochodzie usłyszałem jakieś odgłosy. Popatrzyłem w tamta stronę i zobaczyłem jak ktoś się tam porusza. Nie widziałem zbyt wiele bo było ciemno. Ehh, pewnie znowu jakieś ruchanie dwóch zakochanych albo jakiś typ wyrwał najebana laske w klubie. Klasycznie, nie raz byłem światkiem takich sytuacji.
Przewróciłem oczami i znowu popatrzyłem przed siebie. Jak na zawołanie zobaczyłem światło które pozwoliło mi jechać dalej.
Przycisnąłem pedał gazu i ruszyłem z miejsca.

-Ratunku!

Usłyszałem damski głos dobiegający z ciemnej uliczki.

-Amber..?-powiedziałem na głos.
-Hallo? Jaka Amber?-zapytała dziewczyna a ja wysiadłem z pojazdu-Matt czy ty jesteś z jakaś inna dziewczyna?!
-Wybacz, muszę kończyć.-powiedziałem i rozłączyłem się z dziewczyna która coś dalej krzyczała wkurzona.

Wysiadłem z auta, opierając się o drzwi. Patrzyłem dalej w ten sam punkt nie wiedząc co zrobić. Co się tam dzieje? Może mam jakieś omamy przez ta dziewczynę. To jest bardzo prawdopodobne. Stałem tak dłuższa chwile ale już nic nie słyszałem. Nawet nikt się już tam nie poruszał. Nie wiedziałem co robić. Iść tam i się upewnić czy wszystko w porządku czy jak zwykle mieć wyjebane i odjechać?
Po dłuższym zastanowieniu chciałem wsiąść do auta i odjechać ale znowu usłyszałem krzyk. Tym razem męski.
Nagle z ciemnej uliczki wypadła przerażona dziewczyna. Jak tylko ja zobaczyłem, trzasnąłem drzwiami i pobiegłem w jej stronę. Im bliżej byłem tym bardziej widziałem roztrzęsiona Amber która próbowała wstać.

-Gdzie uciekasz szmato?!
-Jeszcze nie skończyliśmy!

Zaczęli krzyczeć mężczyźni podnosząc dziewczynę do góry, szarpiąc ja.

-Ej!-krzyknąłem-Zostawcie ja!-podszedłem jeszcze bliżej i popchnąłem jednego z nich. 
-Co ty odpierdalasz typie?!-odepchnął mnie.
-Nie wkurwiajcie mnie.-wziąłem kolejnego za bluzę i walnąłem pięścią w twarz.

Amber

Czy ja się poddałam? Wiedziałam ze nie mam szans i to już jest dla mnie koniec. Zaczęłam myśleć o moim bracie, przyjaciołach którzy się świetnie bawili nie wiedząc nawet co się ze mną dzieje. Nawet przez myśl przeszedł mi znienawidzony Blake który pewnie tez pieprzy teraz swoją dziewczynę mając wyjebane we wszystko. Dlaczego właśnie o nim pomyślałam? Akurat teraz kiedy trzech typów mnie obmacywało i próbowało się do mnie dobrać pomimo moich oporów.
Zamknęłam oczy tracąc jaka kolwiek nadzieje na ratunek. Jednak w pewnym momencie ciszę przerwał dźwięk samochodu. Popatrzyłam w tamta stronę i zobaczyłam białe sportowe audi. Bez zastanowienia zaczęłam znowu się wyrywać i przy pierwszej lepszej okazji krzyknęłam jedno słowo.

Wróg Mojego Brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz