XXII

331 21 35
                                    

Nadszedł ten dzień,dzień w którym wszystko miało się zakończyć, na który tata ale także i ja czekaliśmy od lat.Od dzisiaj zależało czy Ostania i  Westalis dalej utrzymają przyjazne stosunki czy wszystko legnie w gruzach i rozpocznie się konflikt.Od dzisiejszego dnia zależało czy wszyscy będziemy w końcu mogli żyć spokojnie czy też nie.
Byłam strasznie rozkojarzona, nie mogłam się skupić bo ciągle myślałam o zbliżającym się spotkaniu z rodziną Desmond.
W sensie ja ich nawet nie poznam, nawet mnie przy tym nie będzie,ponieważ z Damianem mieliśmy w tym czasie gdzieś iść gdyż nie chciał w tym uczestniczyć aczkolwiek stres był a myśli skupiały się tylko na tym.
Gdy wybiła 16:00 wszyscy zaczęliśmy się zbierać.Widziałam jak tata się stresuje i wcale mnie to nie dziwiło bo w końcu to w jego rękach był los Ostanii i Westalis.Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić jaki ciężar odpowiedzialności właśnie go przygniatał,na pewno bym sobie nie poradziła z czymś takim.Chciałabym mu powiedzieć,że na pewno sobie poradzi i wszystko się uda ale przecież wtedy by zaczął podejrzewać,że wiem o czymś o czym nie powinnam.
Gdy wybiła godzina 16:30 wyszliśmy z domu,droga do Damiana miała zająć nam Ok.20 minut gdyż jechaliśmy samochodem.Wpatrywałam się w krople deszczu spływające po szybie samochodu.Pogoda była bardzo melancholijna i ponura,idealna sceneria do niepowodzenia ale mimo że pogoda na to nie wskazywała miałam nadzieję,że wszystko pójdzie dobrze.
Gdy dojechaliśmy na miejsce,tata zapukał w wielkie drzwi zza których po chwili wyłonił się Donovan Desmond.Jego wyraz twarzy był straszny,samo stanie przy nim sprawiało że przeszywały mnie ciarki nic dziwnego,że był złym człowiekiem sama jego postura na to wskazywała.
Pan Desmond i tata przywitali się uściskiem dłoni wymieniając się przy tym chłodnymi spojrzeniami.Gdy rodzice zmierzali ku wejściu do środka, z góry zszedł Damian i nie odzywając się ani słowem chwycił mnie za rękaw bluzy i zaczął ciągnąć w kierunku parku.
————————-
Całą drogę do parku przemilczeliśmy,gdy usiedliśmy na ławce również nastała dość niezręczna cisza.Siedziałam bardzo blisko Damiana ponieważ tylko ja miałam parasolkę dlatego musiałam siedzieć dość blisko abyśmy oby dwoje nie zmokli.Zerkałam na niego co jakiś czas natomiast on na mnie ani razu.
W końcu postanowiłam się odezwać.

- Jesteś zły..?

Damian zerknął na mnie po czym westchnął.

-Byłem. -rzucił krótko.

-Oh..ja..przepraszam,naprawdę przepraszam nie powinnam taka być, moje zachowanie było spowodowane pewną sytuacją i naprawdę chciałabym ci powiedzieć więcej ale po prostu nie mogę..

-Ukrywasz coś przede mną co?

-Nie to nie tak nigdy bym niczego przed tobą nie ukryła, nie mam żadnych tajemnic to jest w sumie mało ważne i po prostu bardziej dotyczy moich rodziców niż mnie.Proszę nie bądź na mnie zły - pochyliłam głowę w jego kierunku.

Chłopak położył dłoń na mojej głowie po czym roztrzepał moje włosy i rzekł

- Nie jestem zły, byłem zły ale tylko przez chwilę tak naprawdę.. chyba nie potrafię się na ciebie długo gniewać. Wiesz po prostu trudno było przekonać mojego ojca, że jesteście szanowaną rodziną a nie jakimś plebsem no i musiałem w sumie trochę naściemniać, ogólnie ta rozmowa nie należała do przyjemnych ale w sumie żadna nigdy nie należała więc to norma.

- Naprawę bardzo,bardzo przepraszam.

-Daj spokój, już jest okej naprawdę.

Damian oparł głowę na moim ramieniu przez co poczułam jak robi mi się gorąco na twarzy,prawdopodobnie byłam teraz cała czerwona ale dlaczego?
Jeśli mam być szczera to już nie raz zdarzyło mi się odczuwać dziwne rzeczy w towarzystwie Damiana, był moim przyjacielem ale cały czas czułam,że to nie wystarczające słowo aby określić moje uczucia co do niego dlatego stwierdziłam, że jest dla mnie jak brat, teraz zaczynam to kwestionować, czy to możliwe, że jest to coś innego, czy to jest to o czym tak wielu ludzi mówi i czego tak wielu ludzi pragnie?Czy to już jest miłość?Czy możliwym jest to,że ja zakochałam się w Damianie Desmondzie?Wszystko działo się tak szybko,że trudno stwierdzić ale może już wcześniej mój organizm dawał jakieś znaki ale nie byłam świadoma tego,że to przez miłość do niego?Nie jestem pewna na 100% tego co czuje względem niego ale też niczego nie odrzucam.Był teraz tak blisko mnie,że nie wiem czemu ale chciałam żeby trwało to wiecznie,chciałam czuć jego ciepło cały czas.

-Zatańczysz ze mną? - wyrwał mnie z myśli głos Damiana

-Co?- powiedziałam zdezorientowana

-Czy zechcesz ze mną zatańczyć?

- W deszczu?

-Tak, nie jesteśmy przecież z cukru

-Głupie masz pomysły i naprawdę nie wiem co cię tak nagle na to wzięło ale dobrze niech ci będzie.

Podałam mu swoją dłoń i zaraz tańczyliśmy razem z kroplami deszczu,które spływały po nas cały czas.Wyglądaliśmy pewnie jak idioci ale było warto, śmialiśmy się, wygłupialiśmy ale też najzwyczajniej w świecie tańczyliśmy.Poczułam jak wszystkie moje zmartwienia znikają a myśli skupiają się na tej jednej jedynej chwili i na tym jednym brązowookim chłopaku.
Właśnie teraz działy się poważne rzeczy,które zadecydują o losie naszej przyszłości a my po prostu wygłupialiśmy się w deszczu jak gdyby nigdy nic.

Gdy skończyliśmy się wydurniać usiedliśmy z powrotem na ławce,tym razem cali mokrzy.

-Będziemy chorzy wiesz? -stwierdziłam

-E tam przesadzasz, rozgrzejesz się w domu i jutro będziesz się czuć jak nowo narodzona.

-Trzymam cię za słowo

Po krótkiej tym razem przyjemnej chwili ciszy usłyszałam znowu głos Damiana.

-Wiesz co?Chciałbym ci coś powiedzieć czuję,że teraz jest odpowiedni moment.

-Zamieniam się w słuch

-Widzisz..chciałem powiedzieć,że naprawdę bardzo cię ..

Wtem usłyszałam jak dostałam SMS

-Poczekaj chwilę,to może być coś ważnego -powiedziałam

Wyciągnęłam telefon z kieszeni i weszłam w wiadomości, widniał tam SMS od taty.

"Wracamy już do domu,też się już zbieraj czekamy na ciebie w samochodzie :))"

-Więc.. możesz kontynuować - rzekłam chowając telefon z powrotem do kieszeni.

-Ah tak..chciałem tylko powiedzieć, że jesteś naprawdę super przyjaciółką.

-Ty też Damian, ty też..

-Kto napisał ?

-A..tata, czekają na mnie w samochodzie więc będę musiała się już zbierać.

-Tak szybko?Wiedziałem,że długo nie wytrzymają

Na te słowa lekko się zaśmialiśmy.

-Odprowadzę cię - odezwał się znowu Damian.

Gdy wróciliśmy pożegnałam się z Damianem i wsiadłam do samochodu.Tata wyglądał na zadowolonego i pełnego ulgi,to był znak,że wszystko się udało.Nie będę za bardzo wnikać w szczegóły bo pewnie nawet nie za wiele się dowiem ale najważniejsze jest to, że się udało,naprawdę wszystko się udało.Od dzisiaj będziemy normalną rodziną,od dzisiaj wszyscy będą mogli spokojnie żyć.
————————-
Damian pov
Tego dnia chciałem powiedzieć Anyi,że ją kocham,czułem że to idealny moment aby powiedzieć wszystko co mi leżało na sercu od tych paru lat jednak los mi nie sprzyjał.Może to dobrze?Może tak po prostu będzie lepiej a może po prostu jednak nie był to jeszcze ten czas.Może kiedyś w końcu się dowie a może już zawsze pozostanie w niewiedzy.
No właśnie zawsze jest tylko może i może,domysły i pytania bez odpowiedzi ale najwyraźniej tak już musi być.

Spy x family || Anya x Damian Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz