XXVIII

335 22 18
                                    

Anya pov
Ciemność,ciemność to jedyne co widziałam.Czy to tak wygląda śmierć?Nie,na pewno nie ponieważ słyszałam rozmowę jakichś dwóch mężczyzn,słyszałam ich rozmowę głośno i dość wyraźnie.

- A co my tu mamy?
- Obiekt 007,uszkodzony
- Obiekt 007!?Jak ja dawno jej nie widziałem to przecież cud!

007,007,007 - cały czas słyszałam właśnie tą liczbę wymawianą jakieś parędziesiąt razy.

Otworzyłam powoli powieki rozglądając się dookoła.Sala szpitalna,no tak coś się stało ale nie mogłam sobie przypomnieć co.Niedaleko mnie rozmawiało ze sobą jakichś dwóch lekarzy co zresztą słyszałam już wcześniej,sam ich widok budził niepokój,było w nich coś odpychającego.Nagle jeden z nich zauważył,że patrzę się w ich stronę i zaczął powoli do mnie zmierzać.

- Nawet nie wiesz jak wszyscy za tobą tęskniliśmy! - krzyknął uradowany mężczyzna

- Przepraszam ale pierwszy raz Pana widzę

- No co ty,przypomnij sobie 007 na pewno mnie pamiętasz

Wystarczyły sekundy żeby po tych wypowiedzianych słowach przypomniały mi się wszystkie krzywdy,które wyrządził mi właśnie ten człowiek razem z innymi ludźmi,wystarczyły sekundy abym przypomniała sobie o tym cholernie nieprzyjemnym przepełnionym bólem dzieci laboratorium.Jak mogłam zapomnieć chociaż na moment,nie da się zapomnieć tego piekła.Teraz już wszystko pamiętałam,każdą salę,każdy korytarz,każdy głos ludzi którzy na mnie
eksperymentowali.
Pamiętam dokładnie jak udało mi się cudem stąd uciec a teraz po tylu latach znowu leżę na tym samym łóżku w tej samej sali w tym samym obrzydliwym laboratorium nie przypuszczałam nigdy,że kiedykolwiek tu wrócę.

- Czego znowu ode mnie chcecie?!jak mnie znaleźliście?! Co ja tu robię?!

- Nie tyle pytań na raz to po pierwsza a po drugie spokojnie,pamiętasz chyba,że nie wolno wam się denerwować.

- Nie wiem czego ode mnie chcecie ale gwarantuje wam,że mój ojciec wam tego nie daruje zapewne już mnie szuka i niedługo przyjdzie tutaj rozwalając was wszystkich na części pierwsze.

- Szuka?Moja droga,on już nie ma czego szukać.

-Co? - zamarłam

- Myślisz,że o to nie zadbaliśmy?Cóż w sumie co ci się dziwić dopiero co się wybudziłaś,
na dodatek niczego ci nie wyjaśniłem więc zrobię to teraz,znaj moją dobroć.
Najpierw wcisnęliśmy kit,że jesteś w śpiączce co owszem nie było prawdą aczkolwiek tylko my znamy się na takich rzeczach,w normalnym szpitalu by nic nie zrobili i tak więc powiedzieliśmy,że cię przeniesiemy do innego.
Następnie upozorowaliśmy twoją śmierć aby nikt przypadkiem nie zaczął cię szukać,żeby każdy zapomniał o twoim istnieniu,tak jest lepiej dla wszystkich.
Odkąd uciekałaś postanowiliśmy rozmieścić naszych ludzi w szpitalach aby w razie czego mogli wyłapywać czy któreś z dzieci,które tam trafiły nie są przypadkiem zbiegami z naszego laboratorium bo widzisz zapoczątkowałaś wiele ucieczek,był to bolesny cios dla nas ale z drugiej strony dzięki temu polepszyliśmy naszą ochronę.

- Czemu nie postanowiliście szukać mnie wcześniej?Chyba logicznym było,że trafię do sierocińca.

-Potrzebowaliśmy dobrej okazji, odebranie cię wcześniej było dla nas zbyt ryzykowne.

Nic z tego nie rozumiałam

- Radzę zapomnieć ci o swoim dotychczasowym życiu.
Twoje miejsce zawsze było tutaj.Miejsce ludzi takich jak ty jest tylko tutaj taki już wasz los,nic mie możecie zrobić chociaż bardzo byście chcieli,nie zmienicie społeczeństwa które nie jest oswojone z takimi odmieńcami.

- Co ty możesz o tym wiedzieć.
Moi rodzice,moi przyjaciele oni wszyscy mnie kochają i bardzo im na mnie zależy.

- Doprawdy?A co z twoimi zdolnościami?Zgaduję,że im o nich nie powiedziałaś hmm pomyślmy dlaczego,dlaczego 007 dlaczego im o tym nie powiedziałaś skoro jesteś przekonana że tak bardzo im na tobie zależy.Czekaj niech zgadnę bałaś się,wiedziałaś,że mogłoby wywołać to spore zamieszanie,ciekawi mnie jakie myśli przelatywały wtedy przez twoją głowę ciekawe jakie scenariusze zakładałaś?
W sumie nawet nie muszę się ciebie pytać bo wszystko jest tak bardzo oczywiste.
Czułaś strach,tak wielki strach przed tym że cię znienawidzą i porzucą,zresztą słusznie bo tak by właśnie było.

Milczałam,milczałam,ponieważ wszystko co powiedział było prawdą.

- Skoro już się obudziłaś i wygląda na to,że już ci lepiej proponuje udać ci się do sali integracyjnej tym razem postanowiliśmy zadbać o wasze relacje z innymi dzieciakami z laboratorium,dobrze wam to zrobi.
————————————
Pov Loid
Następnego dnia po tym jak zadeklarowano o przeniesieniu Anyi do innego szpitala dostałem wiadomość o tym,że zmarła w nocy.Nie spodziewałem się,że tak bardzo nieumięjtnie upozorują jej śmierć.Nie wspominałem nic o tym Yor,ponieważ za bardzo by się przejęła a gdybym zaczął jej tłumaczyć,że to tylko upozorowane to by pewnie wyszło z tego niezłe zamieszanie.
Dzisiaj miałem iść do Frankiego,ponieważ wczoraj poprosiłem go o to aby przeszukał wszystkie nawet te najbardziej skryte informacje na temat organizacji rządowych i żeby znalazł jakąś,która eksperymentowała by na dzieciach.
Po południu udałem się do mojego informatora.

- Nie odpłacisz mi się do końca życia nawet nie wiesz jak trudno było zdobyć te informacje ale proszę,są.
Nawet jest wzmianka o Anyi. - powiedział Franky

Tak jak myślałem,organizacja zajmująca się eksperymentowaniem na dzieciach,coś okropnego.
Najwyraźniej Anya pochodziła właśnie stamtąd i tak jak było napisane udało jej się stamtąd uciec.Co ważniejsze było tam napisane o tym,że były to eksperymenty na dzieciach z nadprzyrodzonymi mocami,miały w przyszłości posłużyć jako broń.Od dawna nie słyszałem o czymś tak okropnym,broń jako dzieci?Co ci ludzie mieli w głowach.Jednak zdanie o nadprzyrodzonych zdolnościach też zaczęło zaprzątać mój umysł bo w takim razie oznaczałoby to,że Anya też jakąś posiada ale jak mogłem tego nie zauważyć przez cały ten czas.
Po chwili zastanowienia coś sobie uświadomiłem przecież wiele razy jej zachowanie i to co mówiła wskazywało na to,że czytała w myślach co by oznaczało,że wie dosłownie o wszystkim?O mojej tożsamości,misji?.Nagle wszystkie kropki zaczęły się łączyć.
Tak,wiedziała o tym od początku jednak myślenie nad tym postanowiłem zostawić na później,ponieważ teraz najważniejszym było uratować Anye i przy okazji resztę dzieci oraz zniszczyć tą organizację raz na zawsze.

—————-
Tak w końcu rozdział,zdążyłam się wyrobić jeszcze przed końcem roku xD.Nie jestem zadowolona z tego rozdziału ale i tak ciężko mi się to pisało więc lepsze to niż nic.Mam wrażenie,że na początku zawsze idzie z górki a pod koniec albo w połowie wena nagle znika i to by było na tyle,często wtedy ludzie po prostu nie kontynuują tego co zaczęli aczkolwiek ja chcę to dokończyć,ponieważ znam ten ból kiedy się wciągam w jakąś "książkę " a tu nagle się okazuję,że kontynuacji nie będzie xD i tak dla jasności to nie tak,że kompletnie już nie wiem co tu pisać,mam pare przyszłych scen itp rozpisanych już od dawna tylko nie wiem co dać między nimi i jak to połączyć żeby jakoś to wyglądało więc tak to chyba tyle co chciałam powiedzieć.
A no i szczęśliwego nowego roku ;>

Spy x family || Anya x Damian Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz