XV

387 25 11
                                        

Gdy tata zawołał mamę ta natychmiast pojawiła się w drzwiach. Nie musiał nic mówić, ponieważ odrazu zauważyła Damiana, była nie co zmieszana.

- No pięknie.. - powiedziała

- Czy on przez cały ten czas był tutaj ? - zapytał tata

- Cóż.. tak.. -odpowiedziałam

- Czy wyście oszaleli a bardziej to ty Anya ? Wiesz jakie konsekwencje byśmy ponieśli gdyby ktoś się o tym dowiedział ?

- Wiem ale miał dzisiaj już wracać !

- Nieważne, postąpiliście bardzo źle.. i co ja mam teraz z wami zrobić.. - powiedział Loid przykładając palce do czoła jako znak poirytowania

- Ale jedno trzeba im przyznać, nieźli są jeśli chodzi o ukrywanie w sensie coś podejrzewałam ale i tak.. - wtrąciła się mama

W sumie moglibyśmy go odprowadzić i powiedzieć, że go odnaleźliśmy tak bym się zbliżył do Desmonda i było by wszystko super, jako dowód wdzięczności zaprosił by naszą rodzine do siebie chociaż z drugiej strony mógłby uznać to za podejrzane i zarzucić nam porwanie, jest strasznie podejrzliwą osobą więc lepiej nie ryzykować ale przecież jak ktoś teraz zauważy, że Damian wychodzi z naszego mieszkania to tym bardziej źle się to dla nas skończy, może zawieść go do lasu i stamtąd by wrócił ? Ale też trzeba było by być bardzo dyskretnym, cholera co mam teraz z nim zrobić. - usłyszałam myśli taty

- To chyba czas żebym się zbierał..- powiedział Damian

- Myślisz, że teraz możesz tak po prostu wyjść ? Jeśli ktoś cię zauważy narazisz naszą rodzinę - odpowiedział Loid

- W takim razie co innego chcesz zrobić tato ? - zapytałam

- Trzeba go jakoś przebrać, w sumie wystarczyłaby jego bluza z kapturem ale musiałbym mieć pewność, że Damian przez całą drogę będzie miał kaptur na głowie , która będzie spuszczona w dół.

- Mogę iść z nim żeby się upewnić - odpowiedziałam

- W takim razie również musisz się przebrać

Pobiegłam natychmiast do pokoju wzięłam czarny płaszcz i kapelusz, (wyglądałam jak szpieg bądź dedektyw) po czym szybko wróciłam do reszty. Po minie taty mogłam stwierdzić, że znowu był poirytowany.

- Chyba jednak będziecie przykuwać uwagę..

- Poradzimy sobie ! - krzyknęłam pewnie i dumnie

- Dobrze idźcie już, już nie mam na to siły.

I tak właśnie wyruszyliśmy pod dom Damiana. Może faktycznie wyglądaliśmy dziwacznie i mogliśmy zwracać na siebie uwagę ale przynajmniej nikt nie wiedział kim jesteśmy więc chyba dobrze ?

- Więc.. jak się czujesz z tym, że wracasz do domu? - zapytałam

- Nie wiem, nie wiem jak mam się czuć ale ciekawi mnie ich reakcja.

- okej - odpowiedziałam krótko

Po tym nastąpiła chwila dość niezręcznej ciszy, którą zaraz przerwałam

- Alice robi domówkę w sobotę, ma dla ciebie zaproszenie

- Oh no dobra, a ty ? Dostałaś zaproszenie ?

- Tak, przecież wiesz jaka ona jest, zaprasza wszystkich.

- Fakt, a idziesz w ogóle?

- tak - odpowiedziałam znowu twierdząco

- Super - uśmiechnął się lekko

- Podobasz jej się wiesz o tym ?

- A tak, coś słyszałem ale kompletnie nie jest w moim typie na dodatek pewnie leci tylko na moją twarz, wątpię, że na coś innego.

- Ha! Tak myślałam, że nie jest w twoim typie.

- Jednak nawet dobrze mnie znasz

- To nie było oczywiste ?

Gdy tak szliśmy zauważyłam w oddali mężczyznę, który strasznie przypominał mi dedektywa. Myślałam szczerze, że droga minie nam spokojnie i nikogo nie spotkamy ale jednak tacy ludzie kręcą się tu w okolicy i mam wrażenie, że nie tylko w tej.

- stój - powiedziałam zatrzymując Damiana ręką po czym zaciągając go za murek

- Detektyw co? - zapytał

- Na to wygląda

- To co robimy ?

- Możemy poczekać aż pójdzie dalej

- Chce ci się teraz czekać nie wiadomo ile ?

- Nie ale co innego możemy zrobić ?

- No nie wiem po prostu przejść ? Już nie przesadzajmy

- Niech ci będzie, najwyżej będzie na ciebie

Wychodząc zza murku staraliśmy się być jak najbardziej naturalni. Przez chwilę myślałam, że przejdziemy bez problemu ale nagle usłyszeliśmy pewien głos.

- Ej wy ! Stójcie !

Zatrzymaliśmy się i stojąc nieruchomo słyszeliśmy jak mężczyzna do nas podchodzi. Posłałam Damianowi wzrok, który mówił "wiejemy" a następnie zaczęłam odliczać na palcach do 3. Na 3 zaczęliśmy szybko biec przed siebie. Mężczyzna zaczął nas gonić ale wkrótce udało nam się go zgubić gdy wbiegaliśmy do małego lasku.

- To było naprawdę.. niezłe ! - krzyknęłam

- Dziwne masz te upodobania

- Ale pacz trochę jak w serialu, też czułeś tą adrenalinę co?

- Miejmy nadzieję, że już nikogo więcej nie spotkamy - powiedział chłopak, który zaczął iść przed siebie.

Zaraz potem go dogoniłam aby dotrzymać mu kroku. Gdy wyszliśmy z lasku już nie wiele drogi zostało do domu Damiana, właściwie.. można go było już dostrzec z daleka dlatego postanowiłam w tym momencie opuścić chłopaka aby już sam przeszedł ten kawałek drogi. Pożegnałam się z nim przytulając go i życząc mu żeby wszystko było dobrze. Następnie spokojnie wróciłam do domu.

Spy x family || Anya x Damian Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz