Blade policzki odbijały się w tafli wody, usta spierzchnięte. Wyglądała na wycieńczoną fizycznie, choć jej problemy były utkwione w jej głowie. Ciągłe rozmyślania nie wpływały na nią dobrze, a zmartwienia odbierały witalność.
Co ją tu trzymało? Ciągle się nad tym zastanawiała. Żyła w strachu. Zagrożenie czekało na każdym kroku. Czy istniało coś bardziej strasznego niż teraźniejszość? Może była to przyszłość. Nowe miejsca i ludzie. Strach przed zmianą, bo zawsze było ryzyko zmiany na gorsze. Była zbyt słaba by sięgnąć po nowe życie.
Jej sukienka opadła na zieloną trawę, gdy usiadła. Lawenda zdobiąca jej ciało była zbyt radosna w porównaniu do tego jak naprawdę się czuła. Tym bardziej piękne róże rosnące w ogrodzie jedyne co mogły podkreślać na jej twarzy to smutek.
Była szarym punktem na całej planszy kolorów. Myślała, że jest sama, choć ciągle ktoś stał za jej plecami. Głośne gruchanie sprawiło, że podniosła wzrok ku niebu. Śnieżno-biały gołąb wylądował tuż przed nią. Zaskoczona jego widokiem sięgnęła po czerwoną wstążkę zawiązaną na jego szyi. Rozwiązała ją i zabrała list, który jak przypuszczała był skierowany do niej.
Zawiodłaś mnie i doskonale o tym wiesz. Zwykle jestem bezlitosny, ale wierzę że masz potencjał by dokonać czegoś wielkiego. Udowodnij mi swoją lojalność i przynieś przesyłkę, która dotarła do tawerny. Znajduje się ona tuż przy pomniku księcia. Na pewno przechodziłaś już obok niej. Strażnicy nie będą cię zatrzymywać. Po prostu mi ją dostarcz, a wtedy zdecyduję czy mogę powierzyć Ci prawdziwe zadanie.
Jej żołądek znów się zacisnął. Kolejny raz miała zaryzykować swoim życiem. Spojrzała kolejny raz na swoje odbicie w wodzie. Musiała sobie przypomnieć to jak wygląda. Przypomnieć dlaczego ma dług. Jej twarz była gładka i czysta, choć nie był to trwały efekt. Była gotowa zaryzykować by nadal tak wyglądać.
-Już wiem dlaczego powiadają, że spadłaś z nieba - cichy głos przemknął do jej ucha. Zaburzył on spokój i wtrącił panikę.
Zgniotła szybko list i wrzuciła go do fontanny. Gołąb się spłoszył, pióra spadły przed jej oczami. Zdenerwowana odchrząknęła, bojąc się spojrzeć w tył.
-Kto tak powiedział? - zapytała niewinnie przy tym się czerwieniąc.
-Ludzie - oznajmił obojętnym głosem Jisung i zbliżył się do niej, żeby usiąść obok. Położył rękę na jej ramieniu - nie wstawaj - zasygnalizował zanim znalazł się na ziemi tak jak ona.
Utkwiła spojrzenie w atramencie, który powoli znikał przez kontakt z wodą. Obawiała się konfrontacji i pytań dotyczących listu. Miała nadzieję, że nie przykuł do niego uwagi i do tego, że się zaczerwieniła.
Kolor jej policzków jednakże nie umknął jego uwadze zwłaszcza, że nie odwracał od niej oczu. Mimo to widział wcześniejszy wyraz jej twarzy. Obserwował ją od kilku minut, co zaczynało go już dręczyć dlatego się zbliżył.
Smutek widniejący na jej twarzy nie pozostawał mu obojętny. Czuł się bezsilny widząc ją w takim stanie i coraz bardziej chciał coś z tym zrobić. Cofnął się myślami do poprzedniego wieczora, o którym nie mieli szansy zamienić słowa.
-Przepraszam, że wtargnąłem bez uprzedzenia do twojej komnaty. To było niestosowne. Miałaś rację, że mnie wyrzuciłaś za drzwi - bawił się pierścionkami na swoich palcach ze zdenerwowania. Chciał dobrze się wytłumaczyć - Powinienem przemyśleć wszystko zanim poszedłem do ciebie.
-Powieneś - przytaknęła cicho - Jak się o tym dowiedziałeś? - zapytała będąc zaciekawioną i w końcu oderwała spojrzenie od fontanny.
-Szukałem Hoseoka i znalazłem go, gdy pił z szefem kuchni. Przysiadłem się do nich i później poszło już dość łatwo - wzruszył ramionami - Jego buzia nigdy się nie zamyka, zwłaszcza gdy się rozkręci - parsknął na co Erika powtórowała mu.

CZYTASZ
||Trust Me||Taehyung||
Novela JuvenilKsiążę o zimnym sercu. To właśnie tak niektórzy na niego mówią. Nie posiada litości? Czy też nie chce jej mieć? Niefortunny wypadek wywraca wszystko do góry nogami. Nie tylko w twoim życiu, ale także w życiu każdego w pałacu. Co jest prawdziwe, a co...