15

219 17 1
                                    

Mały kamień poturlał się kawałek dalej po to, żeby zostać kopniętym kolejny raz. Błoga cisza i tylko on były teraz widoczne. Stare schody skrzypiały pod jego ciężarem. Melodyjny dźwięk dzwonka i otwieranie drzwi zwróciło uwagę sprzedawcy.

-Co podać?

Brak odpowiedzi i oczy błądzące z jednego miejsca na drugie budziły niepokój. Dłoń jeżdżąca po towarze i mierząca każdy z nich wydobywała cichy dźwięk. Natrafił na interesujący przedmiot i uniósł go. Oglądał go uważnie. Obrócił go parę razy w dłoni i chwycił poprawnie. Wyglądało na to, że mu się spodobał.

Wyjął sakiewkę i rzucił ją na ładę. Nie zwlekając wyszedł na ulicę. W oddali zauważył strażników, którzy spacerowali. Odszedł w przeciwną stronę.

W wiosce zawsze było spokojnie, dlatego krzyk, który usłyszał od razu go zaciekawił. Skradając się podążył do jego źródła.

Zobaczył jak strażnicy wyciągają z domu kobietę. Schował się za jedną ze ścian i przyglądał się jak ją gdzieś prowadzą. Usłyszał kolejny krzyk i odwrócił się za siebie. Strażnicy ciągnęli kolejne osoby.

-Uwaga! Wszyscy mają obowiązek opuścić swoje domostwa dobrowolnie i wyjść na główną ulicę w przeciwnym razie zostaniecie zabrani stąd siłą i ukarani!

Wilk przyglądał się temu co się działo. Wiedział, że jego czas się skończył, a książę niedługo wkroczy do miasta. Poczekał, aż strażnicy zabiorą ludzi i dopiero wtedy pobiegł ostrzec innych.

~*~

Głośno uderzył w drzwi, chciał dostać się do środka najszybciej jak mógł.

-To ja - powiedział, żeby upewnić kobietę w tym, że nie ma się czego obawiać. Szybko mu otworzyła.

-Coś się stało? - pozwoliła mu wejść.

-Nie mamy czasu - szybko wszedł do środka - Erika - powiedział gdy tylko ją zobaczył.

-Czego - zapytała ozięble.

-Musimy stąd iść - podszedł do stołu przy którym siedziała.

-Nigdzie z tobą nie idę, ty imbecylu - fuknęła zła.

Wilk próbował zahamować swoją złość, która się w nim zbierała. Zdecydowanie nie nadawał się do roli w której się znalazł, nie kiedy to ona była obok niego. Musiał powstrzymywać się bardziej niż zwykle.

-Co się dzieje - Janina położyła rękę na jego ramieniu.

-Wyciągają ludzi z domów, przypuszczam że książę niedługo się tutaj pojawi. Janino, ty też powinnaś się ukryć - poradził.

-Jeszcze jego tu brakowało - wymamrotała - pójdę z tobą, ale to ostatni raz. Wolę chodzić z Janiną, nie jest tak głupia jak ty - wstała.

-To ja tutaj decyduje - przypomniał.

-Obalę cię głupku - uderzyła go w ramię.

-Gdzie Malso? - zwrócił się do Janiny.

-W szkole.

-Dobrze, tam będzie bezpieczniejszy - stwierdził - a ty zamień się w czerwonego kapturka.

-A ty w końcu przestań nosić czarne rzeczy - udała jego głos.

||Trust Me||Taehyung||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz