Do miejsca docelowego dotarli po określonym czasie. Nie obyło się bez narzekań niektórych z uczniów, lecz ostatnie pięćdziesiąt kilometrów większość z nich przespała. Mari wsadziła słuchawki w uszy i razem ze swoją spotify'ajową listą odcięła się od klasy. Była jedną z nielicznych osób, które nie zmorzył sen. Obserwowała zmieniający się krajobraz i zauważyła jezioro. Po drugiej stronie znajdowało się schronisko, w którym mieli się zatrzymać. Obok parceli odchodził drewniany pomost, do którego przycumowanych było kilka niewielkich łodzi.
Schronisko było niewielkie i wiekowe. Kilka spróchniałych desek odchodziło z werandy, jednak pomimo tych szczegółów, sprawiało wrażenie przytulnego miejsca.
— Myślisz, że jest nawiedzony? — zapytał Mineta stojącego obok Izuku.
— Mam nadzieję, że nie — odparł Midoriya, lecz jego mina zaprzeczyła słowom. Tak jak Mineta był przerażony.
— Ale z was cykory — westchnął Katsuki, przeciskając się ze swoim bagażem.
— Z naukowego punktu widzenia nie istnieje coś takiego jak duchy!
Przewodniczący poprawił okulary i razem ze swoją walizką skierował się do wnętrza pensjonatu. Mari spoglądała na siostrę, która była o wiele bardziej wycofana niż zawsze.
— Nie masz się czym przejmować — objęła ja ramieniem. — Dobrze wiemy, że duchy nie istnieją.
Kąciki ust Ayame podniosły się delikatnie do góry, jakby chcąc potwierdzić słowa starszej z sióstr. Pokiwała głową na znak akceptacji i razem skierowały się w stronę recepcji. Na szczęście udało im się wybrać pokój tylko z dwoma łóżkami, więc obie cieszyły się, że będą miały sypialnię na wyłączność.
— Pokoje dziewczyn są po lewej stronie — Eraserhead wskazał odpowiedni kierunek korytarza, a następnie przeciwny. — Chłopaków po prawej.
— Ma się rozumieć! — wypalił Mineta, a Mari zmierzyła go wzrokiem.
— Po godzinie dwudziestej drugiej nie ma odwiedzania się, rozumiecie? — zapytał wychowawca.
— Ma się rozumieć! — krzyknął Iida, poprawiając okulary. — Wszystkiego dopilnuję osobiście!
Aizawa westchnął wyraźnie zmęczony. Spojrzał jeszcze kątem oka na bliźniaczki Tanaka, po czym ruszył w stronę pokoju przydzielonego wyłącznie jemu. Miał szczerą nadzieję, że uda mu się otrzymać zastępstwo na czas wyjazdu, ale jednak nikt nie chciał wziąć za niego odpowiedzialności za kłopotliwą klasę.
Nie jeden raz zastanawiał się, dlaczego przydzielono go do takiego zgiełku nowych uczniów. Pierwszy rocznik był wyjątkowo nadpobudliwy i nie było możliwości, aby wśród nastolatków nic się nie działo. Na nudę nie można było liczyć, a cisza spokoju wydawała się być odległym i niemożliwym marzeniem.
— Zejdź mi z drogi, wariatko! — Krzyk Bakugou sprawił, że mężczyzna zatrzymał się i przewrócił oczami. — Nie słyszałaś, że masz pokój po lewej stronie?!
— Zamknij się, debilu — odparła Mari, tworząc przy sobie kule wodne. Z dłoni chłopaka wydobywały się niewielkie wybuchy. Wpatrywali się w siebie z nienawiścią w oczach.
— Mari... — szepnęła Ayame, chcąc zatrzymać siostrę.
— Słuch... — Aizawa chciał wtrącić się do ich rozmowy.
— Po co się odzywasz, Bakugou? — Tuż za blondynem pojawił się Todoroki, który ze spokojem przymierzał się do tego, aby na wszelki wypadek użyć daru.
CZYTASZ
ɪɴᴅɪꜱᴘᴜᴛᴀʙʟᴇ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴄᴇ || ʙᴀᴋᴜɢᴏᴜ x ᴏᴄ, ᴛᴏᴅᴏʀᴏᴋɪ x ᴏᴄ
FanfictionPozwól mi choć raz, na moment, uratować cię przed stroną zła... Dobro i zło. Bohaterowie i złoczyńcy. W samym centrum kraju Kwitnącej Wiśni znajduje się Akademia U.A. Kształci ona obdarzonych indywidualnościami nastolatków do walki z czyhającym ze w...