Ewidentnie nie wiedziała, co powiedzieć. Patrzyła to na mnie, to na moją rękę, którą gęsto pokrywały blizny.
-Czemu...? - wyszeptała, dotykając jednej z moich najwidoczniejszych kresek.
-Widzisz, Księżniczko, nie tylko Ty masz problemy.
-Wiem przecież. Ale dlaczego aż tyle ich masz?
-Aż? Popatrz na swoją rękę, masz niewiele mniej.
-Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Nie sądzisz, że szkolna toaleta nie jest najlepszym miejscem do takich rozmów?
Skinęła głową, po czym wyszliśmy na korytarz. Skierowaliśmy się do szatni, bo i tak za chwilę zadzwoniłby dzwonek.
-Dokąd idziemy? - zapytała.
-Nie wiem. Mój dom odpada, rodzice jak zwykle mają niezbyt dobry humor... Może chodźmy do Ciebie?
-Eee... No dobra. Ale ostrzegam - mam syf w pokoju. - powiedziała i zaśmiała się. Ślicznie wyglądała, kiedy się uśmiechała.
Mieszkała niedaleko mnie. Jej dom był skromnie urządzony, ale ze smakiem. W kuchni siedziała jej mama. Przywitaliśmy się, a potem weszliśmy po schodach do jej pokoju, który znajdował się na strychu.
Pomimo tego, że pomieszczenie było dosyć małe, wydawało się niesamowicie przytulne. Pod oknem stało biurko z laptopem, a obok niego niska półka, na której znajdowały się książki z wierszami. Pod przeciwległym oknem stała niewielka sofa z kilkoma poduszkami i puszystym kocem.
-Chcesz coś do picia? - zapytała nieśmiało, skubiąc rękaw swojego swetra.
-Nie, dzięki. - powiedziałem, siadając na brzegu łóżka. Dziewczyna zrobiła to samo.
Zapanowała dosyć nieprzyjemna cisza. Słyszałem jej przyspieszony oddech. Czasem miałem nawet wrażenie, że zaraz się udusi.
- Nic Ci nie jest? - zapytałem zaniepokojony, odwracając się w jej stronę.
-Ee... Nie... Ja już... tak po prostu... mam... - powiedziała, łapiąc powietrze.
-Może otworzyć okno? - koniecznie chciałem jej jakoś pomóc. Nie mogłem patrzeć, jak coraz gwałtowniej próbuje nabrać powietrza.
Pokiwała lekko głową, a ja pomogłem jej wstać i zaprowadziłem do okna. Natychmiast je uchyliłem i w tej samej chwili Megan odetchnęła z ulgą.
-Dziękuję.. - wyszeptała i osunęła się na ziemię. Złapałem ja w ostatniej chwili. Parę minut potem się ocknęła.
-Co się stało? - spytała, przecierając oczy.
-Zemdlałaś. Przynieść Ci wody?
-Nie. Pomożesz mi wstać?
-Jasne. - powiedziałem i podciągnąłem ją do góry. Była strasznie blada i niepewnie się poruszała.
-Spokojnie. W razie czego Cię złapię. - zapewniałem. W odpowiedzi uśmiechnęła się blado i usiadła na łóżku.
Po kilkunastu minutach była już w stanie normalnie rozmawiać. Nabrała też kolorów i pewniej się poruszała.
-Nie wiem, co się stało. Co prawda miałam wcześniej duszności, ale nigdy nie mdlałam.
-No okey. Przecież nie mam Ci tego za złe. A tak w ogóle, to... dlaczego się tniesz?
Popatrzyła na mnie i podwinęła rękawy swetra.
- Mój ojciec nie żyje, przyjaciółka popełniła samobójstwo pół roku temu, nie mogę spać, mam te cholerne duszności i omdlenia... Wymieniać dalej?
CZYTASZ
Kod kreskowy || ZAKOŃCZONE✔
Novela JuvenilSamookaleczanie to bagno, z którego się nie wychodzi. Dobrze wie o tym 16-letni Alan, dlatego postanawia pomóc Megan - intrygującej sąsiadce z ławki. Żeby jeszcze cięcie się było ich jedynym zmartwieniem... Kiedy myślą, że wyszli na prostą, na ich...