10

6.3K 575 11
                                    

-Znowu myślami jesteś gdzieś indziej. - zauważyła dziewczyna.

-Może trochę... - przyznałem.

-Trochę? Alan, od kilkunastu minut nie mogę do Ciebie dotrzeć!

Zrobiło mi się głupio. Megan domagała się mojej uwagi, a ja tak chamsko odpłynąłem. Nie miałem pojęcia o czym przed chwilą mówiła.

-Przepraszam...

-Nie masz za co. Co Cię gryzie? - zapytała i spojrzała mi w oczy.

-Eh... Zastanawiam się, jak z tym skończyć tak naprawdę, bez wracania do tego świństwa.

-Przecież z tego wyszliśmy.

-No właśnie nie. Nie powiesz mi chyba, że w ciągu ostatniego miesiąca nie miałaś ochoty zrobić chociaż jednego nacięcia?

-No... Miałam.

-Widzisz? A wyjście z tego oznacza brak jakichkolwiek myśli w tym kierunku. Wystarczy jedna, jedyna porażka i masz ochotę ukarać samego siebie. Tak nie powinno być. To oznacza, że coś już jest nie tak z naszą psychiką. Naprawdę nie damy sobie rady bez psychologa. A jeśli nie poprosimy o pomoc, będzie tylko gorzej.

Widziałem, jak dziewczyna usilnie próbuje wymyślić jakiś sposób. Nagle jej twarz się rozpromieniła.

-Wiem. Chodźmy do mnie.

-Do Ciebie? Po co?

-Mam pewien pomysł, który może okazać się skuteczny.

Kilkanaście minut później byliśmy w domu Megan. Dziewczyna zabrała kilka małych karteczek i długopis, po czym otworzyła okno i usiadła na parapecie.

-No nie gadaj, że chcesz skoczyć...

Popatrzyła na mnie jak na idiotę, a potem się roześmiała.

-Nie. Masz tu kilka kartek i długopis. Na każdej z nich napisz po jednym problemie.

-Po co...?

-Zaraz zobaczysz. A teraz pisz. - powiedziała i zabrała się do pracy.

Na moich kartkach znalazły się takie zmartwienia jak:

-samobójstwo Mike'a

-kreski moje i Megan

-kiepski kontakt z rodzicami

- przeszłość

Oprócz tego było kilka innych, które są zbyt osobiste.

-Napisałem. Co teraz?

-Masz może zapalniczkę?

-Mam. - powiedziałem i wyjąłem przedmiot, który następnie podałem dziewczynie. Wzięła ją i zaczęła podpalać karteczki, a następne puszczać je z wiatrem.

-Teraz pomyśl, że tych problemów nie ma. Zniknęły jak te karteczki i już nie wrócą. - powiedziała. Podszedłem i przytuliłem ją tak mocno jak nigdy.

-Kocham Cię, wiesz? - wyszeptałem.

-Wiem, bo ja Ciebie też. - odpowiedziała cicho i pocałowała mnie.

Kod kreskowy || ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz