23

4K 367 26
                                    

-Mike! - odskoczyłam od niego jak oparzona. - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam zszokowana.
-Przepraszam. - wyszeptał i odszedł w kierunku domu Mason'ów.

Znów zostałam sama z milionem pytań. Kolejne tajemnice. Cholera, czy to się kiedyś skończy?

***

Do domu wróciłam kilka godzin później. Musiałam wszystko przemyśleć i w prowizoryczny sposób poukładać, jednak nic nie trzymało się kupy. Jay to zaginiony/porwany 13 lat wcześniej brat Alana. Mike to stajenny Mason'ów, który prawdopodobnie wie o mnie więcej, niż na początku myślałam. Ale co do tego wszystkiego ma ten nieszczęsny pocałunek?

Dochodziła 2 nad ranem, a ja miałam zaliczyć kolejną nieprzespaną noc. Świetnie. Jeszcze kilka takich i w ogóle będę wyglądać jak żywy trup.

Włożyłam słuchawki i przejrzałam playlistę w telefonie. Myślałam, że muzyka pomoże mi zasnąć, jednak każda piosenka przypominała mi o Alanie. Poczułam łzy na policzku. Dotychczas nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi na nim zależało. Spędzanie czasu w jego towarzystwie było codziennością, normą. A teraz? Dzieli nas ponad 1000 mil. Gdyby był tu zasięg i Internet, nie odczuwałabym braku kontaktu aż tak bardzo. Jednak przez ostatnie 2 tygodnie rozmawialiśmy raz (o ile można to było rozmową nazwać). Ugh.

Błądziłam myślami, gdy nagle wpadłam na pomysł, który postanowiłam zrealizować już następnego dnia.

***

Tuż po śniadaniu udałam się do stajni. Wiedziałam, że o tej porze Mike oporządza konie, więc miałam godzinę. Wdrapałam się po drabinie na piętro, z którego chłopak zrobił sobie sypialnię. Pod niewielkim oknem stało prowizoryczne łóżko, zrobione z kilku palet. Obok niego znajdowała się skrzynka, spod której wystawały jakieś papiery. Podeszłam bliżej i wzięłam jeden z nich do ręki. Okazało się, że były to listy.

W prawym, górnym rogu kawałka papieru dostrzegłam dobrze znane mi nazwisko. Allie Steward. Moja nieżyjąca już przyjaciółka.

Skąd Mike miał te listy? Allie nigdy nie wspominała mi o znajomości z tym chłopakiem. Przekręciłam kartkę na drugą stronę i odczytałam skrawek listu.

...nie mam pojęcia, Allie. Nie daję już rady. To miał być tylko głupi żart, a tymczasem cała ta sprawa ciągnie się ponad 10 lat. Co ja mam zrobić? Po tym wszystkim nie mogę do nich tak po prostu wrócić i powiedzieć, że jestem ich synem. Rodzice Jay'a wyprowadzili się kilka lat temu i nie mamy pojęcia, gdzie teraz są. Jay twierdzi, że chce ich odnaleźć, ale to przecież niemożliwe! Pamiętaj, Allie, że nie możesz tego nikomu powiedzieć, bo inaczej...

Dalszej części listu nie było. Wiadomość na pewno była dłuższa, a sądząc po jej obecnym stanie, pisano ją wiele razy. Ta wersja prawdopodobnie nigdy nie dotarła do mojej przyjaciółki. Tylko dlaczego Allie nigdy nie wspominała, że zna jakiegoś Mike'a. Wiedziałam, że jest z domu dziecka i niechętnie o tym mówiła, ale mi mogła przecież zaufać...

Rozejrzałam resztę listów. Wnioskując po datach, korespondowali dosyć długo i nie była to tylko "zwykła znajomość". Musiało ich łączyć coś więcej. O Boże. A jeśli Mike miał coś wspólnego z jej samobójstwem...?

Nagle usłyszałam skrzypienie podłogi. Serce momentalnie przyspieszyło, a ja coraz trudniej nabierałam powietrze. Po głosie rozpoznałam osobę, która nagle znalazła się za mną.

-Megan? Co Ty tu do cholery robisz?

Kod kreskowy || ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz