29

3.6K 337 18
                                    

Mike nie odezwał się nawet słowem. Pokręcił tylko głową i zaśmiał się gorzko. Po chwili wyszedł, trzaskając drzwiami. Zerwałam się z łóżka, złapałam bluzę i wybiegłam za nim.

- Mike, zaczekaj! To nie tak! - krzyczałam, jednak chłopak wsiadał już do samochodu.

- To jak? Liżesz się z każdym, kto tylko Ci się nawinie! Nie obchodzi Cię nawet stan Twojego chłopaka, który obecnie walczy o życie... - powiedział z nienawiścią.

- Jay mnie pocałował! Nie chciałam tego! - krzyczałam, czując łzy zbierające się pod moimi powiekami.

- Inaczej to wyglądało, ale okey. Skontaktuj się z Alanem, jak już się ogarniesz i zdecydujesz, z kim chcesz w końcu być. - odparł i odjechał w kierunku szpitala.

Zostałam na parkingu sama. Trząsłam się z zimna, jednak w środku czułam się znacznie gorzej. Cała ta sytuacja była dla mnie surrealistyczna. Mogłam zostać wtedy w domu i nic by się nikomu nie stało. Nie poznałabym Mike'a, nie całowałabym się z nim i Jay'em, Alan nie byłby teraz w szpitalu...

Poczułam nienawiść do samej siebie. Jak zwykle wszystko zepsułam. Pobiegłam do pokoju hotelowego i zamknęłam się w łazience. Szybko zrzuciłam z siebie rzeczy, po czym weszłam pod prysznic. Puściłam lodowatą wodę, jednak nie czułam zimna. W środku cała się gotowałam przez własną głupotę. Nawet nie zauważyłam, kiedy na moich rękach i nogach powstały czerwone, głębokie ślady po paznokciach.

- Megan! Co Ty tam robisz? Weszłaś pół godziny temu! - usłyszałam krzyk Jay'a.

- Zaraz wychodzę! - odpowiedziałam i zaczęłam wycierać swoje ciało ręcznikiem. Zdążyłam narzucić tylko koszulkę, kiedy nagle zobaczyłam mroczki przed oczami.

***

Obudziłam się jakąś godzinę później. Nade mną stał Jay i coś do mnie mówił.

- Nigdy więcej mi tego nie rób! Myślałem, że stało Ci się coś poważnego. - odparł z wyrzutem. - Możesz mi powiedzieć, co to za czerwone ślady na Twoich rękach? - dodał, patrząc mi w oczy.

Świetnie. Wkopałam się jeszcze bardziej.

- Megan? Co Ty zrobiłaś? - zapytał, podkreślając ostatnie słowo.

- Ja... To chyba dawne przyzwyczajenie... - zaczęłam tłumaczyć. Nie byłam w stanie spojrzeć chłopakowi w oczy i powiedzieć wprost, że chciałam sprawić sobie ból. - Co z Alanem? - zapytałam, próbując zmienić temat.

- Operacja się udała.. Możemy go odwiedzić, ale nie licz na pogawędkę. Póki co jest w śpiączce. - odparł chłopak. - Wrócimy do tej rozmowy. - powiedział i pomógł mi wstać. Ubraliśmy się, zamknęliśmy pokój i pojechaliśmy do szpitala.

***

Przed budynkiem stał Mike i wypalał kolejnego papierosa. Skierowaliśmy się w jego stronę. Na nasz widok chłopak przewrócił tylko oczami.

- Wiadomo coś więcej? - zapytałam. Starałam się, aby mój głos był opanowany, jednak nie do końca mi to wyszło.

- Ta... Nie wiem tylko, czy ta wieść Was ucieszy. - odparł i wyrzucił niedopałek.

- Lepiej czy gorzej? - zapytał zniecierpliwiony Jay.

- Jeśli jazdę na wózku inwalidzkim nazywacie tym "lepiej", to tak.

Kod kreskowy || ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz