Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie powinno mnie tu w ogóle być. Co mnie podkusiło, żeby przeszukać jego pokój? Przecież mogłam przewidzieć, że ktoś w każdej chwili mógł mnie nakryć.
- Odpowiesz na moje pytanie? - powiedział chłopak. - Chociaż, chyba nie musisz... - dodał, kiedy zobaczył w mojej ręce list.
- Skąd znasz Allie? - zadałam pytanie, na które jak najszybciej chciałam uzyskać odpowiedź.
- Długa historia i nie wiem, czy...
- Mam czas. - wtrąciłam szybko i usiadłam na łóżku. - Chcę poznać Twoją historię.
Mike westchnął, po czym usiadł obok mnie i zaczął opowiadać.
-Eh... Wszystko zaczęło się 13 lat temu. Poznałem wtedy bliźniaków, Jay'a i Alana, jednak to właśnie z Jay'em łączyła mnie bliższa znajomość. Był dla mnie jak brat, w dodatku wyglądaliśmy niemal identycznie. Pewnego dnia wpadliśmy na pomył, aby zamienić się swoimi "rolami": ja miałem udawać jego, a on mnie. Plan wydawał nam się idealny i miał funkcjonować tylko tydzień. Kiedy jednak spotkałem się z Jay'em, aby to wszystko odkręcić, on wcale nie chciał wracać do swoich prawdziwych rodziców. Spodobało mu się u moich, bo traktowali go jak małego księcia: rozpieszczali, spełniali każdą zachciankę... Miał tam istny raj. Inaczej było w prawdziwej rodzinie Jay'a. Nikt nie zwracał na mnie uwagi i miałem wrażenie, że nawet nie zauważyli naszej zamiany. Byłem od nich 3 lata starszy, jednak dorównywałem im wzrostem. Chciałem wrócić do swoich rodziców, ale Jay się sprzeciwiał. Pewnego dnia wybiegłem z domu i nie wróciłem. Przez kilka miesięcy błąkałem się po Nashville, jednak nikt się nie zorientował, kim jestem. Do czasu.
Kiedy przechodziłem kiedyś ulicą, dostrzegłem dziewczynkę, która była mniej-więcej w moim wieku. Okazało się, że jest z domu dziecka. Zapytałem, dlaczego tak po prostu sobie z niego wychodzi, a ona odparła, że zna to miejsce na wylot, w tym wszystkie ukryte przejścia. Pewnego razu zabrała mnie do ośrodka ze sobą i zostałem tam do 16 roku życia.
Wydawało mi się, że lepiej być nie może - miałem gdzie spać, jeść i ogółem mieszkać. W dodatku towarzyszyła mi Allie, z którą łączyła mnie bliska więź. W tamtej chwili byłem jedyną osobą, która znała jej tajemnicę. Każdego dnia, którym spędziła w ośrodku, robiła na swojej ręce kreskę żyletką. Mówiłem jej, żeby przestała, jednak ona nazywała to Kodem Kreskowym i twierdziła, że właśnie tyle jest warta. Ta pseudo-sielanka nie trwała długo, bo kiedy okazało się, że znaleźli się potencjalni rodzice adopcyjni dla niej, wpadłem w szał. Była jedną bliską mi osobę i nie chciałem jej stracić, tak jak stało się to w przypadku mojej rodziny, znajomych i całej tożsamości. Czułem się nikim. Nie wiedziałem, kogo mam traktować jako prawdziwych rodziców: tych, od których uciekłem, czy tych, u których się wychowałem?
Wysłano mnie do szpitala psychiatrycznego, bo według nich "stanowiłem niebezpieczeństwo dla siebie i innych". Kiedy pewnego razu uciekłem z niego i zostawiłem po sobie tylko list, stwierdzono, że popełniłem samobójstwo. Taką też wiadomość wysłano do rodziców Jay'a, których podano jako moich prawnych opiekunów.
Przerwał na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza. Widziałam, że słowa coraz ciężej przechodzą mu przez gardło.
- Chciałem wrócić do biologiczych rodziców, jednak Jay na dobre wdrożył się w moją rolę. Nie mogłem tak po prostu przyjechać tutaj na farmę i powiedzieć "Cześć, to ja, Wasz syn, Mikey. Trochę się nie widzieliśmy, co?". Nie wiedziałem, jak wybrnąć z tej sytuacji. Prawdziwi rodzice Jay'a przeprowadzili się natomiast do Denver, więc nie miałem możliwości do nich wrócić. Kiedy skończyłem 18 lat, przyjechałem do Nashville ze zmienionym nazwiskiem i zatrudniłem jako stajenny u Mason'ów.
- Chwila. - przerwałam mu. - Czyli... Jesteś synem ciotki Mary?
- Ciężko w to uwierzyć, ale tak. - odparł i ponownie westchnął.
- A... co z tymi listami do Allie? - zapytałam.
- Kiedy Allie wyprowadziła się z nową rodziną do Denver, utrzymywaliśmy kontakt. Pisaliśmy do siebie regularnie przez 3 lata, ale kiedy powiedziałem jej całą prawdę na temat (początkowo głupiej) pomyłki, nasze relacje uległy zmianie. Odpisywała coraz rzadziej i krócej. Specjalnie dla niej przyjechałem do Denver, jednak ona udawała, że mnie nie zna. Zdarzyło się, że zacząłem jej grozić, ale przysięgam! Nie chciałem jej nic zrobić! - zaczął się bronić. - Jakiś czas później dowiedziałem się, że popełniła samobójstwo... - wyszeptał.
- Zostałem jednak w mieście. Pół roku później sprowadził się tam Alan z rodziną i wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa.
_____________
Spodziewał się ktoś tak zwiłej akcji? 😁 Wiem, że trochę to niezrozumiałe, ale w kolejnych 6 częściach wszystko się wyjaśni 👌
CZYTASZ
Kod kreskowy || ZAKOŃCZONE✔
Teen FictionSamookaleczanie to bagno, z którego się nie wychodzi. Dobrze wie o tym 16-letni Alan, dlatego postanawia pomóc Megan - intrygującej sąsiadce z ławki. Żeby jeszcze cięcie się było ich jedynym zmartwieniem... Kiedy myślą, że wyszli na prostą, na ich...