25

4.1K 349 8
                                    

Między mną a Mike'iem zapadła cisza. Nie była jednak niezręczna, ponieważ każde z nas musiało po swojemu przetrawić całą tą historię. Kto by pomyślał, że na pozór niewinny żart może aż tak zmienić życie tych dwojga? Tak naprawdę nigdy nie byli tym, kim chcieli. Wychowali się bez swoich biologicznych rodziców tylko i wyłącznie przez własną głupotę.

- Nie mogę w to uwierzyć... - odparłam, aby przerwać ciszę. - Naprawdę nikt nie odkręcił tego przez tyle lat?

Spojrzałam pytająco na Mike'a. Ten jednak unikał mojego wzroku.

- Eh... Byliśmy mali. Skąd mogliśmy wiedzieć, że tak to się skończy? Jako dzieci cholernie baliśmy się policji, zresztą przez 8 lat ukrywałem się w domu dziecka...

- I tam też nikt się nie zorientował, że coś jest nie tak? Żaden opiekun, dyrektor, ktokolwiek? - zapytałam, czując coraz większą gulę w gardle. Chłopak pokręcił smutno głową.

- Kogo interesowało to, czy dzieci w grupie było 10, czy 20... Każdy miał to w dupie, liczyła się kasa, którą dostawali za opiekę nad nami. - odparł gorzko. Zrobiło mi się go żal. Tak wiele razy narzekałam na swoje życie, gdy tymczasem jego było niesamowicie poplątane i trudne.

- Przez te 13 lat czułem się jak bezpański pies. Nikt mnie nie chciał, wrócić do swojego prawdziwego domu nie mogłem, a moi przyszywani rodzice przeprowadzili się daleko stąd.

Poczułam, że muszę go jakoś wesprzeć, pocieszyć. Cokolwiek, byle nie musiał dłużej się z tym męczyć. Przesunęłam się do niego i przytuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk, jednak po chwili odsunął mnie od siebie.

- Masz ochotę na małą przejażdżkę? - zaproponował.

- Chętnie. - odparłam i oboje zeszliśmy, aby osiadłać konie.

***
POV: Alan

Droga niesamowicie mi się dłużyła. Nie sądziłem, że lot do Nashville będzie tak wyczerpujący psychicznie. Próbowałem zrozumieć to, co kilka godzin wcześniej powiedział mi Jay. Mój zaginiony brat. W sumie nawet dwóch, jednak Mike nie był ze mną biologicznie połączony. I pomyśleć, że przez tyle lat nie zauważyłem tak ogromnej zmiany. Braku Jay'a, mojego bliźniaka.

Na miejsce miałem przelecieć o 2 po południu, zostały mi więc jeszcze 3 cholerne godziny. Świetnie, chyba umrę tu z nudów.

Postanowiłem włączyć muzykę, która umiliłaby mi podróż. Niestety, każda piosenka przypominała mi o Megan. Zamknąłem oczy. Przed oczami stanął mi obraz dziewczyny. Jej cudowne oczy, usta, włosy. Byłem w stanie dokładnie przypomnieć sobie jej zapach.

Jak strasznie mi jej brakuje. Ciekawe, czy ona też tak strasznie tęskni?

Na szczęście za kilka godzin tęsknota odejdzie w zapomnienie, bo spotkam się z nią po 3 tygodniach rozłąki. Nie mogłem się doczekać jej reakcji, kiedy opowiem jej historię Jay'a. W dodatku otrzyma ode mnie idealny prezent, o którym mówiła mi na początku naszej znajomości. Spodoba jej się. Musi.

Kod kreskowy || ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz