8

6.3K 625 42
                                    

Zaczęła otwierać ramki na zdjęcia, książki oraz swój portfel. W każdym z nich było po kilka żyletek.

-Wszystkie? - zapytałem.

-Jeszcze ta. - powiedziała i wyjęła jedną z kieszeni spodni.

-No nieźle.

Przede mną leżał całkiem pokaźny stosik ostrych narzędzi: od żyletek po wykręcone ostrza z temperówek. Chowała je wszędzie: z tyłu ramki na zdjęcia, w portfelu, używała jako zakładki w książce... Trzymała je nawet w kieszeni spodni!

Zebrałem wszystkie żyletki i włożyłem do torebki, którą następnie schowałem w kieszeni bluzy.

-Nawet nie próbuj ich szukać. - przestrzegłem.

-No okey... - powiedziała z ociąganiem.

-Muszę lecieć. Trzymaj się. - pożegnałem się z nią i wyszedłem z pokoju.

Wiedziałem, że to dla niej trudne. Jak wiadomo od okaleczania własnego ciała też można się uzależnić, a wyjść z tego wcale nie jest łatwo. Mi samemu skończenie z tym zajęło prawie rok. Najcięższe były pierwsze miesiące, kiedy na siłę szukałem pretekstu, aby zrobić sobie krzywdę. Czasem nawet nie zastanawiałem się, że robię źle - po prostu MUSIAŁEM to zrobić.

Ostatnie kreski zrobiłem jakieś pół roku temu. To nieprawda, że od tamtego czasu nie chciałem zrobić kolejnych nacięć. Jasne, że chciałem, ale nie mogłem. Bo właśnie pół roku temu poznałem Megan i jej tajemnicę. Tego samego dnia postanowiłem też, że muszę być silny. Dla niej i dla siebie.

Z życiowych refleksji wyrwał mnie głos mamy.

-Alan! Ktoś do Ciebie!

Zastanowiłem się, kto to mógł być. Nikt z klasy poza wychowawcą nie znał mojego adresu, nawet Megan.

Pełen wątpliwości zszedłem na dół, gdzie czekała na mnie właśnie Megan.

-Co Ty tu robisz? - zapytałem zdziwiony.

-Stoję?

-Megan! Skąd znasz mój adres?

-Nieważne. Masz chwilkę?

Szybko przeanalizowałem to, co mam dzisiaj do zrobienia. Poza pracą domową nie miałem tak naprawdę nic.

-No mam. A co?

-A moglibyśmy się przejść?

-Okey. Wezmę tylko bluzę. - powiedziałem, po czym pobiegłem do swojego pokoju i zabrałem bluzę oraz telefon. Chwilę potem byłem już na dole.

-Chodźmy.

Udaliśmy się do parku znajdującego się niedaleko mojego domu. Żadne z nas od 15 minut się nie odezwało. W końcu postanowiłem przerwać tę nieprzyjemną ciszę.

-To... O czym chciałaś pogadać? - zapytałem niepewnie.

Dziewczyna odezwała się po chwili, jakby dobierała słowa.

-Eh... Dręczy mnie ta sytuacja sprzed tygodnia... Nie wiem, jak Cię traktować... Jak przyjaciela? Już chyba nie, bo czuję coś więcej niż tylko przyjaźń. A nie chcę Cię stracić przez to, że sobie coś ubzdurałam, bo jesteś jedyną bliską mi osobą i nieprzeżyłabym, gdybyśmy przestali się do siebie odzywać i...

Przerwałem jej monolog pocałunkiem, który (mam nadzieję) rozwiał wszelkie wątpliwości co do tego, kim dla siebie jesteśmy.

Kod kreskowy || ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz