Zaskoczyła mnie. Bardzo. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem, nie spodziewałem się, że może mieć takie problemy. Ale czułem, że chcę jej pomóc, być dla niej wsparciem. Chcę chronić tą dziewczynę, która mi zaufała.
-A Ty? - zapytała.
-Co ja? - odparłem, nie wiedząc co ma na myśli.
-Dlaczego się tniesz?
Westchnąłem i wziąłem do ręki poduszkę, jednocześnie przysuwając się do Megan.
-Dwa lata temu mój brat popełnił samobójstwo. Nie dawał już rady. Koledzy go wyzywali, niektórzy nawet grozili. Bał się chodzić do szkoły. Dodatkowo wkręcił się w handel narkotykami, miał kuratora... W końcu doszło do tego, że nie wytrzymał.
Megan zakryła usta dłonią i spojrzała na mnie oczami pełnymi współczucia. Po chwili przysunęła się do mnie i mocno przytuliła.
-Wiem, jak to jest, kiedy jedna z najbliższych ci osób odchodzi. Sam to przeżyłem: śmierć, żałoba, pogrzeb, zamknięcie się w sobie, potem psycholog... Więc proszę Cię, nie mów mi, że niczego nie rozumiem...
Dziewczyna pokiwała tylko głową i mocniej się wtuliła. Poczułem się bezpiecznie, jak nigdy. Nareszcie znalazłem kogoś, kto mnie rozumie i
jest w stanie mi pomóc.-A dlaczego się przeprowadziłeś? - zapytała po kilku minutach.
-Rodzice chcieli zacząć "nowe życie". Wiesz, lokalne gazety ciągle pisały o samobójstwie Mike'a. Nie dawali nam zapomnieć. Tata znalazł tu pracę, więc podjęli decyzję o przeprowadzce.
-Naprawdę Ci współczuję. Wiem, że mówiąc "będzie dobrze" nic nie wskóram, bo oboje dobrze wiemy, że w najbliższym czasie tak nie będzie, ale razem jakoś z tego wyjdziemy. Obiecuję. - powiedziała Megan.
-Pokaż mi swoje blizny. - poprosiłem.
Popatrzyła na mnie chwilę jak na idiotę. Widziałem, jak się wachała, w końcu jednak podwinęła rękaw swetra.
Zobaczyłem jej rękę gęsto pokrytą bliznami. Na nadgarstku, przedramieniu i w okolicach łokcia wodniały kreski, jedne małe, ale głębokie, drugie duże, ale płytkie.
-Kiedy zrobiłaś te? - wskazałem na najgłębsze i największe blizny.
Chwilę się zastanawiała, a w końcu wzięła głęboki wdech i opowiedziała mi o tym, jak zaczęła się okaleczać.
-Te najwidoczniejsze zrobiłam, kiedy mój ojciec zginął w wypadku. A te - wskazała na blizny na nadgarstku. - powstały po samobójstwie Ally.
Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, a zaraz za nią następne. Zaczęła płakać i rzucać wszystkim, co tylko miała pod ręką. Natychmiast ją przytuliłem i uspokoiłem. W podzięce zaczęła mnie bić pieściami, jednak szybko przytrzymałem jej ręce i uniemożliwiłem jakikolwiek ruch.-Megan! To nie była Twoja wina!
-Właśnie, że moja! Mogłam jej pomóc, a tego nie zrobiłam. Gdybym jej wtedy wysłuchała, pewnie byłaby teraz z nami!
-Nie możesz się obwiniać...
Nagle do pokoju weszła jej mama i powiedziała, że jest już późno i powienienem się zbierać. Pożegnałem się z Megan i wyszedłem z pokoju. Kiedy zamykałem drzwi, usłyszałem płacz dziewczyny i odgłos upuszczonego kawałka metalu.
CZYTASZ
Kod kreskowy || ZAKOŃCZONE✔
Teen FictionSamookaleczanie to bagno, z którego się nie wychodzi. Dobrze wie o tym 16-letni Alan, dlatego postanawia pomóc Megan - intrygującej sąsiadce z ławki. Żeby jeszcze cięcie się było ich jedynym zmartwieniem... Kiedy myślą, że wyszli na prostą, na ich...