Przeszłość
Siedziałam na małym krzesełku i bawiłam się wykonaną ze słomy i poszarpanych szmatek laleczką. Mama stała za mną i nucąc jakąś piosenkę grzebieniem rozczesywała moje długie włosy. Wcześniej zostałam ubrana w moją najładniejszą sukienkę. W sumie była to moja jedyna sukienka i był to pierwszy raz kiedy mama pozwoliła mi ją założyć. Sama też prezentowała się wspaniale. Gęste, złociste włosy upięła w wytworny kok, a na sobie miała białą bluzkę z bufiastymi rękawami i zwiewną sięgającą ziemi spódnicę. Nie dziwiłam się jej, że tak bardzo się starała, wkrótce miałyśmy się udać na długo wyczekiwane spotkanie.
- Wyglądasz jak księżniczka – mówi do mnie kiedy odkłada grzebyk i kuca przede mną.
Rumienię się na te słowa, chociaż wiem, że jest w nich ziarnko prawdy. Jestem ładna, ale nigdy nie porównałabym siebie do prawdziwej księżniczki, one to dopiero są śliczne. Mają jasną cerę, drogie ubrania i biżuterię wykonaną ze szlachetnych kamieni. Ja mam twarz przyrumienioną słońcem, jedną sukienkę i korale wykonane z jarzębiny. Nie żeby mi to przeszkadzało, lubiłam swoje życie. Jego skromność i powtarzalność nigdy mi nie przeszkadzały.
- Czas na nas – mówi mama i podaje mi rękę. Jej twarz rozświetla uśmiech jakiego chyba jeszcze nigdy u niej nie widziałam. Wstaję z krzesełka i ściskając lalkę w jednej ręce drugą podaję mamie.
- A jak mnie nie polubi? – pytam przerażona faktem, że tak może się stać
- Czemu tak mówisz? Oczywiście, że cię polubi, a nawet zakocha się w tobie jak tylko cię zobaczy. Uwierz mi będziesz jego oczkiem w głowie. Oczywiście zaraz obok mnie – dodaje roześmiana – Zobaczysz to będzie cudowny dzień.
Wierzę w to co mówi. Mam nigdy mnie nie okłamała, a skoro mama nie kłamie i jest pewna tego co mówi to tak musi być. Rozwiewa to moje wszystkie wątpliwości i ja również pozwalam sobie na radosny uśmiech.
- Widzisz – mówi głaszcząc mnie po policzku – Trochę wiary.
Wychodzimy z naszego domu mieszczącego się w samym środku lasu. Właściwie jest to tylko mała chatka, ale moim zdaniem jest to urocze miejsce.
Cieszę się jeszcze z innego powodu. Dzisiaj po raz pierwszy wyjdziemy z lasu i pójdziemy do miasta. Miasto to takie miejsce gdzie mieszka dużo osób i jest dużo budynków. Są sklepy, czyli miejsca gdzie można kupić jakieś rzeczy. Kupić, nie wiem co to znaczy kupić, mama mi nie powiedziała. Zapytam ją później. W każdym razie to musi być coś wspaniałego. Chciałam coś kupić gdy będziemy w mieście, oby mama mi pozwoliła. Ciekawe czy w mieście są dzieci. Mama mówiła, że jak była małą dziewczynką to miała przyjaciółki z którymi bawiła się w chowanego i berka. Też chciałam mieć przyjaciółki i się z nimi bawić.
- Jesteś pewna, że to dobry dzień? – pytam chcąc uciszyć ostatnie pojawiające się w mojej głowie wątpliwości.
- Tak, jestem pewna kochanie. Liczyłam każdy dzień i nie ma mowy o pomyłce. Minęło siedem lat, siedem miesięcy i siedem dni – zapewnia mnie
- A za chwilę będzie siódma godzina? – pytam zafascynowana
- Zgadza się. O nic się nie martw najdroższa. Świat jest piękny i czeka na nas tyle wspaniałych rzezy.
Podskakuję radośnie cały czas trzymając mamę za rękę. Już nie mogę się doczekać, aż będziemy w mieście i w końcu zobaczę te wszystkie wspaniałe rzeczy.
CZYTASZ
Złamana przysięga [ACOTAR]
FanfictionCassian nigdy nie zaznał miłości ojca i prawie nie pamiętał ciepła matki, za to obiecał sobie, że jego dzieci będą się czuć kochane i nigdy nie spędzą ani chwili głodne, przerażone oraz nie zaznają chłodu lub bólu. Czy jednak takiej obietnicy można...